O co w tym wszystkim chodzi? Czemu jak zwykle ja nie mam o niczym pojęcia? Czemu Luke mi grozi? Dlaczego Horan tak dziwnie się zachowuję? Wszystko było takie piękne, aż chciało się żyć, a teraz? Jedna osoba wszystko zjebała. Masakra. Tak mogę opisać moje życie. Jest do dupy. Chciałabym wstać z mojego łóżka z myślą, że blondyn z niesamowicie błękitnymi oczami każe mi zostać jeszcze przynajmniej 10 min. Ale nie. On teraz jest u siebie, pewnie ma wszystko w dupie. A ja chcę, żeby dał sobie pomóc. Najbardziej niepokoiło mnie co miał na myśli Luke pisząc "Nie wiesz nic, o jego przeszłości". A musiałam coś wiedzieć? Niall też za bardzo nie wiedział co tak naprawdę robiłam kilka lat temu. Nie wydaje mi się, że chciałby słuchać o moim dorastaniu. Powinnam się z nim spotkać, pogadać, ale z drugiej strony boje się. Boje się, że znowu tak wybuchnie jak wczoraj. Że mnie znienawidzi. Ale za co? Nie wiem jestem przewrażliwiona. Ale jak do cholery kocham! Muszę z nim o tym porozmawiać. Wyszłam szybkim krokiem z domu. Pomijając fakt, że była 8.00 rano i wyszłam do niebieskookiego w samej pidżamie, było świetnie.
Zapukałam.
Cisza. Drugi raz. Cicho. Dobra wejdę. To co zobaczyłam, gdy otworzyłam drzwi, przeraziło mnie. W całym domu walały się butelki po piwie, wódce i bóg wie czego jeszcze. Czułam dym po papierosach. W całym domu była nieprzyjemna atmosfera. Na myśl w jakim stanie mogę ujrzeć mojego chłopaka przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz.
-Niall? - zawołałam.
-Amy, ja nie chciałem! - mówił łkając.
Ujrzałam go. Siedział w salonie za kanapą. Jak myślałam nie wyglądał za dobrze. Mimo, że jego oczy były podkrążone mogłam w nich dostrzec hmm.. smutek, strach? Chyba coś takiego. Jego usta były mocno czerwone, a włosy ułożone w totalnym nieładzie.Nos miał lekko czerwony, pewnie po wczorajszej bójce. Ale mimo swojego stanu wyglądał jak anioł. Mój anioł. Po jego wypowiedzi mogłam dostrzec, że chłopak przechodzi kaca. Biedny. Pewnie coś go gnębi.
-Spokojnie jestem przy tobie. - powiedziałam do niego podchodząc.
Po chwili siedziałam naprzeciwko jego, tak , że nasze oczy się spotkały.
-Pamiętaj Niall, mi możesz wszystko powiedzieć. Przecież jestem twoją dziewczyną i cie... kocham. - powiedziałam.
Zauważyłam jak jego mięśnie się napinają.
-Po prostu.. - zaczął.
*Perspektywa Niall'a
Nie, nie , nie! Nie mogę jej tego powiedzieć! Nie w takim momencie! Brawo Horan ty debilu! Wszystko musisz spieprzyć. Muszę jej powiedzieć coś innego. Teraz to się wpakowałem. Przecież nie będę okłamywał osoby, którą kocham! Powiem jej innym razem. Chyba..
-Ładną masz pidżamę, skarbie - powiedziałem, zmieniając temat.
-Niall - prychnęła lekko zdenerwowana.
-Już, już - powiedziałem - nachlałem się wczoraj w cztery dupy, ponieważ nawet nie wiesz jaki mi cholernie na tobie zależy! Miałem parę dziewczyn przed tobą, ale nigdy żadnej nie oddałem mojego serca.
-Niall - powiedziała.
Zauważyłem, że zleciała jej pojedyncza łezka. Szybko ją wytarłem uśmiechając się do niej.
-Naprawdę mi na tobie zależy, skarbie. - mruknąłem jej do ucha. - Aa i znowu podkreślam, twoja pidżamka jest nieziemsko seksowna.
Zaczerwieniła się. Była taka urocza.
*Perspektywa Amy.
Zapowiadał się tak przepiękny dzień. Nie chciałam go niszczyć jakimiś pytaniami do Niall'a, które mogłyby zniszczyć ten dzień. Od dzisiaj żyję chwilą!
-Ooh mój Horan powrócił - powiedziałam.
-Dla mojej Amy - powiedział.
Po chwili nasze wargi się złączyły. Pocałunek przmienił się w bardziej namiętny. To była niesamowita chwilia.
-Horan, jakie plany na dziś? - zapytalam.
-Zostań u mnie coś pooglądamy i się poleniuchujemy. - powiedział łapiąc mnie za pośladki.
-Nia.. Niall, ale ja muszę się iść ogrnąć i przbrać.. - powiedziałam z trudem.
-Dla mnie jesteś idealna - wyszeptał mi do ucha.
*Godzinę później
Jestem już gotowa. Udało mi się wyjść i przyjść do siebie się doprowadzić do porządku. Gdy miałam już wchodzić do domu mojego chłopaka, usłyszałam jak z kimś zawzięcie rozmawia przez telefon. Wypadło trochę bluźnierstw z ust Horan'a, ale domyśliłam się, że chyba rozmawia z Harry'm.
-Yhmm, Niall? - weszłam niepewnie.
-Muszę kończyć.- szepnął do słuchawki i schował telefon do kieszeni.- tak skarbie?
-Przeszkadzam? - zapytałam nieśmiało.
-Ty? Nigdy! Tak w ogóle mam do ciebie prośbę, skarbie. - zrobił słodką minkę.
-Zamieniam się w słuch. - powiedziałam.
-Moja mama dzwoniła...Chcą mi podesłać małą... mogłabyś się nią zająć dzisiaj? Ploseee- błagał.
-No spoko. Twoja siostra jest przeurocza, ale gdzie ty będziesz skoro nie możesz się nią zająć? - dopytywałam.
-Ja.. yyyy.. no.. ten jadę do mojego kumpla, bo potrzebuję pomocy.- wypowiedział szybko.
-Okey.
*Dwie godziny później*
-Laura proszę zejdź z tego blatu! - błagałam dziewczynkę.
-Jak das mi lody!!- krzyczała.
-Ohh no wiesz co! Jesteś tak samo uparta jak twój brat. - powiedziałam
-Nieprawda! jestem o wiele słodsza. - powiedziała ze słodkim uśmieszkiem.
-Masz rację. - uśmiechnęłam się i wzięła ją na ręce.
Po chwili znajdowałyśmy się na łóżku.
-A tak w ogóle to czemu jesteś z moim blatem? jesteś za mądra dla niego. - stwierdziła.
-Jakże kochające się rodzeństwo. - powiedziałam z uśmiechem.
Po chwili nie wiem w jaki sposób obydwie usnęłyśmy.
I tak właśnie kończy się moja historia. Poznałam Niall'a, a moje życie zmieniło się o 180 stopni.
-------------------------------------------------------------------------------
Proszę... miałyśmy DUŻO hejtów i dlatego napisałyśmy ten EPILOG. TO JUŻ KONIEC TEJ HISTORII. NIE BĘDZIE JUŻ ŻADNYCH ROZDZIAŁÓW
czwartek, 30 maja 2013
poniedziałek, 27 maja 2013
NOWY BLOG!!
Okey, dłużej nie wytrzymamy i zakładamy nowego bloga, ale o Harry'm. Mam nadzieje że wam sie spodoba :) http://stranger-and-more-stranger.blogspot.com/
wtorek, 21 maja 2013
WAŻNE!
Okey... no więc tak w pewnym sensie się żegnamy. Nie ma już sensu pisać tego bloga. Piszemy coraz gorsze rozdziały, nie mamy weny i jest nam bardzo smutno, że kiedyś było 80 kom a teraz ledwo 20. No ale mówi się trudno. Bardzo chciałyśmy podziękować za prawie 9 tysięcy wejść. Naprawdę bardzo was kochamy, nasze czytelniczki ♥ Ten blog na pewno odmienił nasze życie, ale teraz to zauważyłyśmy, że nie nadajemy się do pisania opowiadań. To jest prawda. No cóż, nie lubimy pożegnań, ale jak mus, to mus :)
Kurde przykro nam, że nie będziemy już patrzeć na tak miłe komentarze ;c
Naprawdę was bardzo mocno kochamy i na pewno nigdy nie zapomnimy!
-------------------------------------------------------------------------
Dla was ostatni raz Rose i Amy <3
Kurde przykro nam, że nie będziemy już patrzeć na tak miłe komentarze ;c
Naprawdę was bardzo mocno kochamy i na pewno nigdy nie zapomnimy!
-------------------------------------------------------------------------
Dla was ostatni raz Rose i Amy <3
piątek, 17 maja 2013
Rozdział 25.
W trakcie filmu, Niall co chwilę zerkał na wyświetlacz telefonu. Dziwnie się zachowywał. Był jakiś taki.. niespokojny.
-Niall.. - zaczęłam - czy coś się stało?
-Nie, co miało by się stać, Amy? - odpowiedział mi z uśmiechem.
-Cały czas zerkasz na swój telefon. Chcesz mi coś powiedzieć? - dopytywałam
-Amy nie musisz się martwić. Po prostu mama miała dzisiaj do mnie zadzwonić, zapytać się co tam z ręką itp.- odpowiedział.
-Właśnie, za tydzień zdejmują ci gips. - poinformowałam go.
-Tyle wygrać! - zaśmiał się.
Wybiła godzina 23.00
Film się jeszcze nie skończył. Moje ciężkie powieki już same się zamykały. Położyłam moją głowę na jego wygodnych kolanach i nie wiedząc kiedy odpłynęłam.
*Perspektywa Niall'a.
Amy to najlepsze co mi się w życiu przytrafiło. Muszę ją chronić przed tym debilem Luke. Ta szmata ma jeszcze czelność do mnie pisać sms? Co on myśli, że Amy to jakaś główna nagroda? Jeżeli tak, to grubo się mylił. Amy jest moja. Tylko moja. Nie pozwolę jej skrzywdzić. Ciekawe co by się stało, gdyby dowiedział się, że byłem poznawany jako gangster i brałem narkotyki? Na pewno nie chciała by się zadawać z kimś takim. Sam bym nie chciał. Ale co się stało to się nie odstanie. Ważne, że pamiętam jeszcze jak się bić i mogę skopać dupę temu Luke'owi! W tym momencie spojrzałem na moją śpiącą dziewczynę. Była taka urocza. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Gdy już leżeliśmy na łóżku wtuleni w siebie, rozmyślałem o tym co by było, gdyby Amy dowiedziała się o tym, że spotkam się z jej były. Po chwili usnąłem.
*Następnego dnia, Amy.
Zostałam bardzo miło obudzona. Spałam wtulona w Horan'a , a na naszych nogach leżała jeszcze śpiąca Kimy. Teraz miałam okazję popatrzeć na mojego śpiącego blondaska. Moją uwagę przykuły najbardziej jego mięśnie. Były bardzo wyrobione. Pewnie chodził na siłownię. Ocknęłam się, gdy zauważyłam jego wzrok na sobie.
-Witaj kotku - powiedział pociągającym głosem.
-Siema skarbie - odpowiedziałam i go pocałowałam.
-oo tak to ja bym mógł się codziennie budzić. - powiedział.
-Niedługo szkoła.. Soo będziesz musiał. - przypomniałam mu.
-Błagam Amy! Mam jeszcze kawałek wakacji - powiedział.
-A ja bym bardzo chciała poznać twoich znajomych ze szkoły - palnęłam. - Jesteś popularny?
-Nawet nie wiesz jak bardzo - prychnął śmiechem - Każda dziewczyna się do mnie klei.
Zaśmiałam się.
-Cóż, za skromność Horan. - powiedziałam.
-Wiem, wiem - puścił mi oczko.
*godzinę później.
Dobiegała 13.00
-Kochanie ja już idę do domu. - powiedział.
-Okej, a przyjdziesz wieczorem? - zapytałam.
Widziałam w jego oczach zakłopotanie. Nie wiedział co odpowiedzieć. Jego klatka piersiowa wnosiła się i opadała. Coś było nie tak.
-Niall... ?- zapytałam znowu.
-Jaa..ja się spotykam z.. z Harry'm. Wiesz jak jest, musimy pogadać o tym męskich sprawach - powiedział niepewnie.
Nie mogłam mu uwierzyć. Po prostu, było widać jak się zachowuje. Nie wierzyłam.
-No dobrze, to do jutra. - ciężko westchnęłam.
-Pa skarbie. - powiedział muskając moje wargi.
Skoro Horan już ma plany na wieczór, ja też muszę znaleźć sobie jakieś zajęcie. Z przemyśleń wyrwał mnie dzwonek telefony. Dzwonił Hazz. Dziwne.
-Halo?- zapytałam.
-Cześć Amy! - powiedział wesoły Hazz. - dzwonię do ciebie, by się umówić na wieczór. Co ty na to? Ja, ty i Niall?
Zamurowało mnie. Wtedy miałam 100% pewność, że Niall mnie okłamał. Ale czemu to zrobił? Nie mam pojęcia.
-Posłuchaj Harry. Przyjedź do mnie nawet w tej chwili. Musimy porozmawiać - powiedziałam.
-Dobrze a coś się stało? - dopytał.
-Przyjedź. - w tym momencie się rozłączyłam, zsunęłam się plecami po ścianie i schowałam twarz w dłoniach.
A jak on nie chcę ze mną spędzać czasu i wymyśla pierwszą lepszą wymówkę? A jak ma kogoś innego? Tysiące myśli przebiegło mi przez głowę, lecz przeszkodził mi dźwięk otwieranych się drzwi..
*Perspektywa Niall'a.
Zachowałem się jak dupek kłamiąc Amy. Nie miałem innego wyjścia. Ona nie może się dowiedzieć, że spotykam się z tym czymś. Byle Harry do niej nie zadzwonił, bo byłbym w czarnej dupie.
*perspektywa Hazzy.
Wszedłem do domu i ujrzałem Amy. Siedziała na podłodze z rękoma na twarzy. Musiało się coś stać. Muszę się dowiedzieć co i pomóc jakoś mojej przyjaciółce.
-Hej Amy. - powiedziałem siadając obok mnie.
-Czemu moje życie jest takie bezsensu? - zapytała kładąc swoją głowę na moim ramieniu.
-Co się stało? - dopytałem.
-Niall... on mnie chyba zdradza. - powiedziała.
Zamurowało mnie. On do takich nie należał. Szanował swoje dziewczyny.
-Posłuchaj znam go. Jest w tobie zakochany po uszy i na pewno to nie zdrada - pocieszyłem ją.
-To czemu mnie oszukał? Powiedział, że dzisiejszy wieczór spędza z tobą. Podobno mieliście gadać o męskich sprawach - prychnęła.
-Musi być jakaś przyczyna. - powiedziałem.
*Perspektywa Amy.
Nie chce, żeby tak było. Chcę, żeby Horan był przy mnie. Tulił mnie do siebie i mówił, że będzie dobrze.
-Ohh Amy prawie bym zapomniał. - powiedział Hazz, który w tym momencie udał się w stronę swojego samochodu. Wszedł do domu z sadzonkami kwiatów, które miał na swojej głowie ostatniej nocy.
-Bardzo cię przepraszam. Pewnie byłem nieznośny - powiedział.
Zaśmiałam się przypominając sobie ile z nimi tamtej nocy przeszłam.
----------------------------------------------------------------------
Okeyy, no to mamy 25! ^^ jak wam się podoba? dziękujemy za miłe komy i mamy nadzieję, że pod tym rozdziałem też się takie pokażą. BIG LOVE/ Rose.
-Niall.. - zaczęłam - czy coś się stało?
-Nie, co miało by się stać, Amy? - odpowiedział mi z uśmiechem.
-Cały czas zerkasz na swój telefon. Chcesz mi coś powiedzieć? - dopytywałam
-Amy nie musisz się martwić. Po prostu mama miała dzisiaj do mnie zadzwonić, zapytać się co tam z ręką itp.- odpowiedział.
-Właśnie, za tydzień zdejmują ci gips. - poinformowałam go.
-Tyle wygrać! - zaśmiał się.
Wybiła godzina 23.00
Film się jeszcze nie skończył. Moje ciężkie powieki już same się zamykały. Położyłam moją głowę na jego wygodnych kolanach i nie wiedząc kiedy odpłynęłam.
*Perspektywa Niall'a.
Amy to najlepsze co mi się w życiu przytrafiło. Muszę ją chronić przed tym debilem Luke. Ta szmata ma jeszcze czelność do mnie pisać sms? Co on myśli, że Amy to jakaś główna nagroda? Jeżeli tak, to grubo się mylił. Amy jest moja. Tylko moja. Nie pozwolę jej skrzywdzić. Ciekawe co by się stało, gdyby dowiedział się, że byłem poznawany jako gangster i brałem narkotyki? Na pewno nie chciała by się zadawać z kimś takim. Sam bym nie chciał. Ale co się stało to się nie odstanie. Ważne, że pamiętam jeszcze jak się bić i mogę skopać dupę temu Luke'owi! W tym momencie spojrzałem na moją śpiącą dziewczynę. Była taka urocza. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Gdy już leżeliśmy na łóżku wtuleni w siebie, rozmyślałem o tym co by było, gdyby Amy dowiedziała się o tym, że spotkam się z jej były. Po chwili usnąłem.
*Następnego dnia, Amy.
Zostałam bardzo miło obudzona. Spałam wtulona w Horan'a , a na naszych nogach leżała jeszcze śpiąca Kimy. Teraz miałam okazję popatrzeć na mojego śpiącego blondaska. Moją uwagę przykuły najbardziej jego mięśnie. Były bardzo wyrobione. Pewnie chodził na siłownię. Ocknęłam się, gdy zauważyłam jego wzrok na sobie.
-Witaj kotku - powiedział pociągającym głosem.
-Siema skarbie - odpowiedziałam i go pocałowałam.
-oo tak to ja bym mógł się codziennie budzić. - powiedział.
-Niedługo szkoła.. Soo będziesz musiał. - przypomniałam mu.
-Błagam Amy! Mam jeszcze kawałek wakacji - powiedział.
-A ja bym bardzo chciała poznać twoich znajomych ze szkoły - palnęłam. - Jesteś popularny?
-Nawet nie wiesz jak bardzo - prychnął śmiechem - Każda dziewczyna się do mnie klei.
Zaśmiałam się.
-Cóż, za skromność Horan. - powiedziałam.
-Wiem, wiem - puścił mi oczko.
*godzinę później.
Dobiegała 13.00
-Kochanie ja już idę do domu. - powiedział.
-Okej, a przyjdziesz wieczorem? - zapytałam.
Widziałam w jego oczach zakłopotanie. Nie wiedział co odpowiedzieć. Jego klatka piersiowa wnosiła się i opadała. Coś było nie tak.
-Niall... ?- zapytałam znowu.
-Jaa..ja się spotykam z.. z Harry'm. Wiesz jak jest, musimy pogadać o tym męskich sprawach - powiedział niepewnie.
Nie mogłam mu uwierzyć. Po prostu, było widać jak się zachowuje. Nie wierzyłam.
-No dobrze, to do jutra. - ciężko westchnęłam.
-Pa skarbie. - powiedział muskając moje wargi.
Skoro Horan już ma plany na wieczór, ja też muszę znaleźć sobie jakieś zajęcie. Z przemyśleń wyrwał mnie dzwonek telefony. Dzwonił Hazz. Dziwne.
-Halo?- zapytałam.
-Cześć Amy! - powiedział wesoły Hazz. - dzwonię do ciebie, by się umówić na wieczór. Co ty na to? Ja, ty i Niall?
Zamurowało mnie. Wtedy miałam 100% pewność, że Niall mnie okłamał. Ale czemu to zrobił? Nie mam pojęcia.
-Posłuchaj Harry. Przyjedź do mnie nawet w tej chwili. Musimy porozmawiać - powiedziałam.
-Dobrze a coś się stało? - dopytał.
-Przyjedź. - w tym momencie się rozłączyłam, zsunęłam się plecami po ścianie i schowałam twarz w dłoniach.
A jak on nie chcę ze mną spędzać czasu i wymyśla pierwszą lepszą wymówkę? A jak ma kogoś innego? Tysiące myśli przebiegło mi przez głowę, lecz przeszkodził mi dźwięk otwieranych się drzwi..
*Perspektywa Niall'a.
Zachowałem się jak dupek kłamiąc Amy. Nie miałem innego wyjścia. Ona nie może się dowiedzieć, że spotykam się z tym czymś. Byle Harry do niej nie zadzwonił, bo byłbym w czarnej dupie.
*perspektywa Hazzy.
Wszedłem do domu i ujrzałem Amy. Siedziała na podłodze z rękoma na twarzy. Musiało się coś stać. Muszę się dowiedzieć co i pomóc jakoś mojej przyjaciółce.
-Hej Amy. - powiedziałem siadając obok mnie.
-Czemu moje życie jest takie bezsensu? - zapytała kładąc swoją głowę na moim ramieniu.
-Co się stało? - dopytałem.
-Niall... on mnie chyba zdradza. - powiedziała.
Zamurowało mnie. On do takich nie należał. Szanował swoje dziewczyny.
-Posłuchaj znam go. Jest w tobie zakochany po uszy i na pewno to nie zdrada - pocieszyłem ją.
-To czemu mnie oszukał? Powiedział, że dzisiejszy wieczór spędza z tobą. Podobno mieliście gadać o męskich sprawach - prychnęła.
-Musi być jakaś przyczyna. - powiedziałem.
*Perspektywa Amy.
Nie chce, żeby tak było. Chcę, żeby Horan był przy mnie. Tulił mnie do siebie i mówił, że będzie dobrze.
-Ohh Amy prawie bym zapomniał. - powiedział Hazz, który w tym momencie udał się w stronę swojego samochodu. Wszedł do domu z sadzonkami kwiatów, które miał na swojej głowie ostatniej nocy.
-Bardzo cię przepraszam. Pewnie byłem nieznośny - powiedział.
Zaśmiałam się przypominając sobie ile z nimi tamtej nocy przeszłam.
----------------------------------------------------------------------
Okeyy, no to mamy 25! ^^ jak wam się podoba? dziękujemy za miłe komy i mamy nadzieję, że pod tym rozdziałem też się takie pokażą. BIG LOVE/ Rose.
czwartek, 16 maja 2013
Ogłoszenia parafialne
A więc... Chciałybyśmy dać wam link do ŚWIETNEGO bloga http://friends-or-more.blogspot.com/ Obie go kochamy i życzymy autorce dalszych pomysłów.
A teraz z innej beczki... Słyszałyście o nowej trasie? djbdefnbjkbnsbfjd <3 My dzisiaj płakałyśmy w szkole xd
wtorek, 14 maja 2013
Rozdział 24.
Była od Luke'a. Tak, to był ten Luke, który tak skrzywdził moją Amy.
Bez wahania mu odpisałem.
Czy on myślał, że uda mu się mnie zastraszyć? Mylił się. Dla mojej Amy zrobię wszystko.
Kiedy byłem jeszcze w gangu byłem znany z tego, że wygrywałem z każdym we wszystkich bójkach. Więc teraz nie mam powodów, żeby się bać.
-Niall, dzisiaj idziemy na zakupy - powiedziała Amy. - Nie, nie na zakupy po jedzenie. Idzie jesień, a ja nie mam cieplejszych ubrań, więc nie masz wyjścia i idziesz ze mną. Nawet nie próbuj się wymigać.
-Nie lubię kupować ciuchów - mruknąłem.
-Nie masz wyjścia - powiedziała i wytknęła mi język.
-Kobiety... ich nie zrozumiesz - powiedziałem sam do siebie.
-Słyszałam ! - krzyknęła. - Wychodzimy za 10 minut.
Przekląłem pod nosem. Nienawidzę zakupów. A zwłaszcza nienawidzę zakupów z dziewczynami. Potrafią siedzieć 3 godziny w jednym sklepie.
*godzinę później
-Jesteśmy - powiedziałem parkując przy Wesfield Shopping Centre.
Wyszliśmy z samochodu, a Amy od razu ruszyła do sklepów. Mam spędzić tutaj cały dzień!?
-Amy... Nie mogę poczekać w samochodzie? - zapytałem z nadzieją.
-Nie. To kara za to, że się wczoraj upiliście - powiedziała.
-Świetnie - mruknąłem.
-Danielle? - usłyszałem.
Odwróciłem się i zobaczyłem Dan i Liam'a z miną podobną do mojej.
-Hej - powiedziałem. - Też cię tu zaciągnęła? - zapytałem Liam'a.
-Taa - powiedział.
-Chłopaki ustaliłyśmy, że skoro jesteśmy razem to wy możecie iść - powiedziała moja dziewczyna - Zadzwonię do ciebie, jak skończymy - zwróciła się do mnie.
-Epic win! - krzyknąłem na cały głos.
Wyszliśmy z Liam'em z galerii handlowej i skierowaliśmy się do samochodu.
*7 godzin później
-Czemu nie ma ich tak długo? - zapytałem Liam'a.
-To dziewczyny - powiedział - One potrafią przesiedzieć cały dzień w sklepie.
-Taaa - przytaknąłem.
Przerwał nam głos przychodzącej wiadomości.
-Muszę po nie jechać - powiedziałem.
-OK - powiedział mój przyjaciel.
*godzinę później .
Kiedy dojechałem na miejsce, zobaczyłem dziewczyny z 50 torbami.
-Jak wy to nosiłyście? - zapytałem zdziwiony.
One tylko się zaśmiały.
-Amy, gdzie ty pomieścisz te wszystkie ubrania? - zapytałem znowu.
-Ohh... Niall od tego jest szafa - zaśmiała się.
Już nic się nie odzywałem.
-Chcecie coś zjeść? - zapytała Amy, kiedy weszliśmy do jej domu.
-Nie, my już będziemy się zbierać - powiedzieli Liam i Dan.
Pożegnaliśmy się z nimi i usiedliśmy na kanapie.
-Więc zakupy się udały? - zapytałem.
-Tak - uśmiechnęła się.
-To dobrze - powiedziałem - Oglądamy film, czy idziemy do kina?
-Nogi mnie strasznie bolą, więc oglądamy film u mnie w domu - powiedziała.
Włączyliśmy film pt. "Zmierzch".
-Zmierzch? Niall na serio? - zapytałam.
-Wolę to niż "Szkoła uczuć" - wywrócił oczami.
Zaśmiałam się.
Czy on myślał, że uda mu się mnie zastraszyć? Mylił się. Dla mojej Amy zrobię wszystko.
Kiedy byłem jeszcze w gangu byłem znany z tego, że wygrywałem z każdym we wszystkich bójkach. Więc teraz nie mam powodów, żeby się bać.
-Niall, dzisiaj idziemy na zakupy - powiedziała Amy. - Nie, nie na zakupy po jedzenie. Idzie jesień, a ja nie mam cieplejszych ubrań, więc nie masz wyjścia i idziesz ze mną. Nawet nie próbuj się wymigać.
-Nie lubię kupować ciuchów - mruknąłem.
-Nie masz wyjścia - powiedziała i wytknęła mi język.
-Kobiety... ich nie zrozumiesz - powiedziałem sam do siebie.
-Słyszałam ! - krzyknęła. - Wychodzimy za 10 minut.
Przekląłem pod nosem. Nienawidzę zakupów. A zwłaszcza nienawidzę zakupów z dziewczynami. Potrafią siedzieć 3 godziny w jednym sklepie.
*godzinę później
-Jesteśmy - powiedziałem parkując przy Wesfield Shopping Centre.
Wyszliśmy z samochodu, a Amy od razu ruszyła do sklepów. Mam spędzić tutaj cały dzień!?
-Amy... Nie mogę poczekać w samochodzie? - zapytałem z nadzieją.
-Nie. To kara za to, że się wczoraj upiliście - powiedziała.
-Świetnie - mruknąłem.
-Danielle? - usłyszałem.
Odwróciłem się i zobaczyłem Dan i Liam'a z miną podobną do mojej.
-Hej - powiedziałem. - Też cię tu zaciągnęła? - zapytałem Liam'a.
-Taa - powiedział.
-Chłopaki ustaliłyśmy, że skoro jesteśmy razem to wy możecie iść - powiedziała moja dziewczyna - Zadzwonię do ciebie, jak skończymy - zwróciła się do mnie.
-Epic win! - krzyknąłem na cały głos.
Wyszliśmy z Liam'em z galerii handlowej i skierowaliśmy się do samochodu.
*7 godzin później
-Czemu nie ma ich tak długo? - zapytałem Liam'a.
-To dziewczyny - powiedział - One potrafią przesiedzieć cały dzień w sklepie.
-Taaa - przytaknąłem.
Przerwał nam głos przychodzącej wiadomości.
-Muszę po nie jechać - powiedziałem.
-OK - powiedział mój przyjaciel.
*godzinę później .
Kiedy dojechałem na miejsce, zobaczyłem dziewczyny z 50 torbami.
-Jak wy to nosiłyście? - zapytałem zdziwiony.
One tylko się zaśmiały.
-Amy, gdzie ty pomieścisz te wszystkie ubrania? - zapytałem znowu.
-Ohh... Niall od tego jest szafa - zaśmiała się.
Już nic się nie odzywałem.
-Chcecie coś zjeść? - zapytała Amy, kiedy weszliśmy do jej domu.
-Nie, my już będziemy się zbierać - powiedzieli Liam i Dan.
Pożegnaliśmy się z nimi i usiedliśmy na kanapie.
-Więc zakupy się udały? - zapytałem.
-Tak - uśmiechnęła się.
-To dobrze - powiedziałem - Oglądamy film, czy idziemy do kina?
-Nogi mnie strasznie bolą, więc oglądamy film u mnie w domu - powiedziała.
Włączyliśmy film pt. "Zmierzch".
-Zmierzch? Niall na serio? - zapytałam.
-Wolę to niż "Szkoła uczuć" - wywrócił oczami.
Zaśmiałam się.
sobota, 11 maja 2013
Rozdział 23.
-Skoro przeprosiłaś, odpuszczę ci. Znaj łaskę pana. - zażartował Horan.
-Boże dziękuje ci. - powiedziałam uśmiechając się.
-Ludzie... prze..przestańcie bo mnie już brzuch od śmiechu boli. - powiedział uśmiechnięty Styles.
-Dobra dzieci - klasnęłam w ręce. - Już po wieczorynce czas spać.- powiedziałam dumnie.
-No co ty! - przerwał mi Harry. - zaraz w "Tropicsie" zaczyna się mega balanga. Musimy iść.
-Ohhh Amy nie daj się prosić! - zrobił słodką minkę Horan.
-Sory chłopaki, ja odpadam. Wy idźcie, ja chętnie zostanę z Kimy.
-Nie ma mowy! - powiedział Niall - nie zostawię cię!
-Tak, tak... Niall ja nie mam 5 lat... - prychnęłam. - masz iść z Harry'm i dobrze się bawić!- rozkazałam.
-Jesteś taka kochana - powiedział Horan tuląc mnie do niego.
-Dobra stary, czekam na dworze. - powiedział Style. - oo i Amy, dobranoc piękna. - puścił mi oczko.
Zaśmiałam się.
-Okej Styles idziemy! - pogonił go Horan.
-Uważaj na siebie skarbie. - pocałował mnie czule.
-Yhym.- powiedziałam i zamknęłam za nimi drzwi.
O Boziu, wreszcie chwila spokoju. Nie to, że mi się nie podoba ich towarzystwo, ale ta dwójka niedożywionych "przedszkolaków" może rozwalić mi chałupę!
Nie chcę mi się przebierać w pidżamę.
Właśnie w tej chwili obudził się we mnie mój leniwy kolega. No po prostu mi się nie chcę. Położę się na kanapie i włączę jakąś romantyczną komedię.
Zdecydowałam się na LOL. W połowię filmu zerknęłam na zegarek. Wybiła 01.30 godz.
Ciekawe co teraz robią chłopaki?
Z przemyśleń wyrwał mnie głośny trzask zamykanych drzwi.
Przestraszyłam się.
-Czee... cześ..cześć karmelku - powiedział bardzo wstawiony Niall.
-Jezu! Horan! Co z tobą zrobili?! - krzyczałam do chłopaka.
-Cii.. cii skarbie moja mama już zrobi tą lazanie. Będzie dobrze. - powiedział przyciskając palec do moich ust.
-Dobraaa... - próbowałam się uspokoić. - eii, a gdzie jest Harry?!
-Gdzieś .. tam.. no gdzieś - jąkał się blondynek.
Wzięłam go pod ramię i zaprowadziłam na kanapę do salonu.
-Okej Niall, a teraz mi powiedz na spokojnie gdzie jest Harry? - zapytałam.
-No... gdzieś w ogródku leży. - z trudem wypowiedział.
Jezus Maria! Jeszcze tego brakowało, żebym szukać Styles'a po ogródku w środku nocy! Zajebiście!
-Yhmm.. Niall? - zapytałam.
-Co tam kociaku? A właśnie Kimy, kici, kici. - wołał kotka.
-Posłuchaj nie ruszaj się stąd. Ja.. ja poszukam Harry'ego w ogrodzie. - powiedziałam.
Pokiwał tylko twierdząco głową. Był za bardzo zainteresowany bawieniem się z Kimy. Chociaż czy to można nazwać zabawą? Wkładanie zwierzęciu palce do buzi, myśląc, że zęby to pilnik do paznokci? Biedna Kimy. Ale Horan'a nie ogarniesz. Tym bardziej pijanego Horan'a.
Dobra teraz mam misję. Szukać Styles'a po ogrodzie. Boże co ja robię ze swoim życiem?
-Hazz? - zawołałam, gdy wyszłam na ogród.
-Widzisz skarbie nie jesteśmy sami - usłyszałam jak Harry zwraca się do kogoś.
Niepewnie odwróciłam głowę. Ujrzałam go. Miał rozczochrane loki a na nich był wianek. Zaraz co? WIANEK?! Z moich niedawno posadzonych kwiatów?! Boże dopomóż. Ale zaraz, zaraz on coś trzyma. Czy to jest... tak ten przygłup masował porcelanowego krasnala ogrodowego. MOJEGO! Co się dzieje z tymi ludźmi?
-Harry , spokojnie to ja Amy. - powiedziałam.
-Dobra Charlie, to tylko moja przyjaciółka Amy. - szepnął do krasnala.
-Yyy, Styles czy ty właśnie nadałeś imię mojej ozdobie ogrodowej? - zapytałam lekko rozśmieszona.
-Ona nie chciała cię urazić Charlie - odniósł się do krasnala.
-Dobra Hazz chodź do domu. Tam czeka na ciebie Kimy i .. Horan. - powiedziałam.
Cholera zapomniałam, że zostawiłam samego Niall'a, ze zwierzakiem.
-Hazzuś, chodź zrobię ci kakałko. - próbowałam go przekonać.
-Dobrze - powiedział jak małe dziecko.
Gdy weszłam do domu miałam nadzieję, że już nic mnie nie zdziwi. Myliłam się. Pomijając fakt, że Styles miał kwiatki z korzeniami na głowie, a w ręku trzymał krasnala, któremu nadał imię "Charlie" to wszystko było po prostu świetnie. No może był jeszcze jeden DUŻY problem. Horan.
Od razu puściłam dłoń Hazzy i podążyłam do salonu gdzie słyszałam przeraźliwe krzyki Niall'a.
-Matko Niall! Co się stało? Czemu krzyczysz?- pytałam.
Ujrzałam chłopaka, który siedziała na parapecie cały roztrzęsiony.
-Twój... Kimy.. twój kot to diabeł! - krzyczał.
-Czemu? co ci zrobiła? - dopytywałam.
Wtedy zszedł z parapetu i wystawił mi lekko krwawiącego palca u ręki.
- To mi zrobiła! - mówił prawie płacząc.
-A jak pocałuje, to przestaniesz krzyczeć? - próbowałam go jakoś uspokoić.
- No pewnie.
*pół godziny później
-Harry zostaw tą doniczkę! Horan, odsuń się od mojej lodówki! - krzyczałam.
-Dobra dość tego! - znowu podniosłam głos.
-Hazz, proszę chodź ze mną.- rozkazałam
Wykonał moje polecenie. Zaprowadziłam go do pokoju gościnnego. Już po chwili leżał przykryty kołdrą lekko pochrapując.
Jeden z głowy. - pomyślałam.
Teraz jeszcze jeden. Gdy zeszłam na dół Niall zawzięcie patrzył w ekran telefonu. Nie miałam już siły pytać się co go tak zaciekawiło. Po prostu wzięłam go za rękę i poprowadziłam go do mojej sypialni.
-Dobranoc, Niall - powiedziałam całując go w polik.
-Kocham cię Amy - mówił drżącym głosem.
Już po chwili słyszałam, jak cicho pochrapuje. Odetchnęłam z ulgą myśląc, że mogę spokojnie zasnąć.
*Następnego dnia, perspektywa Niall'a.
Cholera jasna! Mój łeb! Chyba za chwilę mi pęknie! Leniwie ściągnąłem się z łóżka, przykrywając śpiącą jeszcze Amy. Tyle wczoraj z nami przeszła. Biedulka.
Zszedłem na dół z myślą o wypiciu 2l. wody. Gdy nalewałem do kubka wody, wyciągnąłem z kieszeni mojego iphone. Była wiadomość. Po odczytaniu wiadomości straciłem panowanie nad sobą. Była od...
------------------------------------------
Okej to mamy 23 rozdział.
Może dobijecie do 50 kom.? Byłoby strasznie miło :)
KOCHAMY WAS/ Rose, Amy ♥
-Boże dziękuje ci. - powiedziałam uśmiechając się.
-Ludzie... prze..przestańcie bo mnie już brzuch od śmiechu boli. - powiedział uśmiechnięty Styles.
-Dobra dzieci - klasnęłam w ręce. - Już po wieczorynce czas spać.- powiedziałam dumnie.
-No co ty! - przerwał mi Harry. - zaraz w "Tropicsie" zaczyna się mega balanga. Musimy iść.
-Ohhh Amy nie daj się prosić! - zrobił słodką minkę Horan.
-Sory chłopaki, ja odpadam. Wy idźcie, ja chętnie zostanę z Kimy.
-Nie ma mowy! - powiedział Niall - nie zostawię cię!
-Tak, tak... Niall ja nie mam 5 lat... - prychnęłam. - masz iść z Harry'm i dobrze się bawić!- rozkazałam.
-Jesteś taka kochana - powiedział Horan tuląc mnie do niego.
-Dobra stary, czekam na dworze. - powiedział Style. - oo i Amy, dobranoc piękna. - puścił mi oczko.
Zaśmiałam się.
-Okej Styles idziemy! - pogonił go Horan.
-Uważaj na siebie skarbie. - pocałował mnie czule.
-Yhym.- powiedziałam i zamknęłam za nimi drzwi.
O Boziu, wreszcie chwila spokoju. Nie to, że mi się nie podoba ich towarzystwo, ale ta dwójka niedożywionych "przedszkolaków" może rozwalić mi chałupę!
Nie chcę mi się przebierać w pidżamę.
Właśnie w tej chwili obudził się we mnie mój leniwy kolega. No po prostu mi się nie chcę. Położę się na kanapie i włączę jakąś romantyczną komedię.
Zdecydowałam się na LOL. W połowię filmu zerknęłam na zegarek. Wybiła 01.30 godz.
Ciekawe co teraz robią chłopaki?
Z przemyśleń wyrwał mnie głośny trzask zamykanych drzwi.
Przestraszyłam się.
-Czee... cześ..cześć karmelku - powiedział bardzo wstawiony Niall.
-Jezu! Horan! Co z tobą zrobili?! - krzyczałam do chłopaka.
-Cii.. cii skarbie moja mama już zrobi tą lazanie. Będzie dobrze. - powiedział przyciskając palec do moich ust.
-Dobraaa... - próbowałam się uspokoić. - eii, a gdzie jest Harry?!
-Gdzieś .. tam.. no gdzieś - jąkał się blondynek.
Wzięłam go pod ramię i zaprowadziłam na kanapę do salonu.
-Okej Niall, a teraz mi powiedz na spokojnie gdzie jest Harry? - zapytałam.
-No... gdzieś w ogródku leży. - z trudem wypowiedział.
Jezus Maria! Jeszcze tego brakowało, żebym szukać Styles'a po ogródku w środku nocy! Zajebiście!
-Yhmm.. Niall? - zapytałam.
-Co tam kociaku? A właśnie Kimy, kici, kici. - wołał kotka.
-Posłuchaj nie ruszaj się stąd. Ja.. ja poszukam Harry'ego w ogrodzie. - powiedziałam.
Pokiwał tylko twierdząco głową. Był za bardzo zainteresowany bawieniem się z Kimy. Chociaż czy to można nazwać zabawą? Wkładanie zwierzęciu palce do buzi, myśląc, że zęby to pilnik do paznokci? Biedna Kimy. Ale Horan'a nie ogarniesz. Tym bardziej pijanego Horan'a.
Dobra teraz mam misję. Szukać Styles'a po ogrodzie. Boże co ja robię ze swoim życiem?
-Hazz? - zawołałam, gdy wyszłam na ogród.
-Widzisz skarbie nie jesteśmy sami - usłyszałam jak Harry zwraca się do kogoś.
Niepewnie odwróciłam głowę. Ujrzałam go. Miał rozczochrane loki a na nich był wianek. Zaraz co? WIANEK?! Z moich niedawno posadzonych kwiatów?! Boże dopomóż. Ale zaraz, zaraz on coś trzyma. Czy to jest... tak ten przygłup masował porcelanowego krasnala ogrodowego. MOJEGO! Co się dzieje z tymi ludźmi?
-Harry , spokojnie to ja Amy. - powiedziałam.
-Dobra Charlie, to tylko moja przyjaciółka Amy. - szepnął do krasnala.
-Yyy, Styles czy ty właśnie nadałeś imię mojej ozdobie ogrodowej? - zapytałam lekko rozśmieszona.
-Ona nie chciała cię urazić Charlie - odniósł się do krasnala.
-Dobra Hazz chodź do domu. Tam czeka na ciebie Kimy i .. Horan. - powiedziałam.
Cholera zapomniałam, że zostawiłam samego Niall'a, ze zwierzakiem.
-Hazzuś, chodź zrobię ci kakałko. - próbowałam go przekonać.
-Dobrze - powiedział jak małe dziecko.
Gdy weszłam do domu miałam nadzieję, że już nic mnie nie zdziwi. Myliłam się. Pomijając fakt, że Styles miał kwiatki z korzeniami na głowie, a w ręku trzymał krasnala, któremu nadał imię "Charlie" to wszystko było po prostu świetnie. No może był jeszcze jeden DUŻY problem. Horan.
Od razu puściłam dłoń Hazzy i podążyłam do salonu gdzie słyszałam przeraźliwe krzyki Niall'a.
-Matko Niall! Co się stało? Czemu krzyczysz?- pytałam.
Ujrzałam chłopaka, który siedziała na parapecie cały roztrzęsiony.
-Twój... Kimy.. twój kot to diabeł! - krzyczał.
-Czemu? co ci zrobiła? - dopytywałam.
Wtedy zszedł z parapetu i wystawił mi lekko krwawiącego palca u ręki.
- To mi zrobiła! - mówił prawie płacząc.
-A jak pocałuje, to przestaniesz krzyczeć? - próbowałam go jakoś uspokoić.
- No pewnie.
*pół godziny później
-Harry zostaw tą doniczkę! Horan, odsuń się od mojej lodówki! - krzyczałam.
-Dobra dość tego! - znowu podniosłam głos.
-Hazz, proszę chodź ze mną.- rozkazałam
Wykonał moje polecenie. Zaprowadziłam go do pokoju gościnnego. Już po chwili leżał przykryty kołdrą lekko pochrapując.
Jeden z głowy. - pomyślałam.
Teraz jeszcze jeden. Gdy zeszłam na dół Niall zawzięcie patrzył w ekran telefonu. Nie miałam już siły pytać się co go tak zaciekawiło. Po prostu wzięłam go za rękę i poprowadziłam go do mojej sypialni.
-Dobranoc, Niall - powiedziałam całując go w polik.
-Kocham cię Amy - mówił drżącym głosem.
Już po chwili słyszałam, jak cicho pochrapuje. Odetchnęłam z ulgą myśląc, że mogę spokojnie zasnąć.
*Następnego dnia, perspektywa Niall'a.
Cholera jasna! Mój łeb! Chyba za chwilę mi pęknie! Leniwie ściągnąłem się z łóżka, przykrywając śpiącą jeszcze Amy. Tyle wczoraj z nami przeszła. Biedulka.
Zszedłem na dół z myślą o wypiciu 2l. wody. Gdy nalewałem do kubka wody, wyciągnąłem z kieszeni mojego iphone. Była wiadomość. Po odczytaniu wiadomości straciłem panowanie nad sobą. Była od...
------------------------------------------
Okej to mamy 23 rozdział.
Może dobijecie do 50 kom.? Byłoby strasznie miło :)
KOCHAMY WAS/ Rose, Amy ♥
środa, 8 maja 2013
Rozdział 22.
*dwa lata wcześniej, perspektywa Harry'ego
-To ona mnie zdradzała ! - krzyknął. - Zdradzała mnie na każdym kroku. A ty byłeś moim przyjacielem. Byłeś dla mnie, jak brat!
-Harry... - powiedziałem - Przepraszam cię za wszystko.
-Ja ciebie też. Jesteś dla mnie, jak brat, którego nigdy nie miałem - powiedział.
-Zakończmy naszą wojnę - powiedziałem - Stoi?
-Stoi - uśmiechnął się.
-Jak to się stało, że skończyłeś z Joe? - zapytał.
-Pamiętasz Jessice? - pokiwał przecząco głową. - Była moją dziewczyną.
-Aaa... tak. Teraz sobie przypominam.
-Więc... ona...ona zdradziła mnie z Joe. Wtedy zerwałem z nimi wszelki kontakt i przeprowadziłem się do Londynu. A ty, jak tutaj trafiłeś?
-Przyjechałem zacząć nowe życie - uśmiechnął się.
*Perspektywa Amy
Strasznie długo ich nie ma... Mam się martwić? Nie. Wyszli z łazienki. Chwila... wyszli z łazienki bez kłótni? To podejrzane...
-Pogodziliście się? -zapytałam.
-Tak - uśmiechnęli się razem.
-To dobrze... więc oglądamy film? - zapytałam.
-A mamy inne wyjście? - zapytał Horan.
-Nie - uśmiechnęłam się triumfalnie.
-Więc oglądamy.
-Ja chcę obejrzeć "Trzy metry nad niebem" - powiedziałam.
Po chwili ja i Harry płakaliśmy, a Horan śmiał się z nas.
-Ooo... Niall, nie mów, że cię to nie wzrusza? - powiedziałam szlochając.
-Ani trochę - zaśmiał się - Za to wasze miny są... bezcenne.
Rzuciłam w jego poduszką.
-Chociaż udawaj, że cie to interesuje - powiedziałam.
-Dobrze, już dobrze - mruknął.
*2 godziny później
Podczas filmu ja i Harry zużyliśmy jakąś tonę chusteczek. Nie wiedziałam, że jest taki wrażliwy.
-Ok, teraz idziemy zrobić coś do jedzenia - powiedział blondynek.
-PIZZA ! - krzyknął Hazz.
-Więc, robimy pizze - uśmiechnęłam się.
Już po chwili byliśmy cali w mące. Kuchnia też nie wyglądała najlepiej.
-Dobra... wiecie co? - powiedziałam - Zamówimy tą pizze.
Zaczęli krzyczeć ze szczęścia.
-Chwila... Aż tak źle gotuję? - zapytałam.
-Kochanie... Masz wiele talentów, ale gotowanie to nie jeden z nich - powiedział Niall.
-Dzięki - mruknęłam - Zobaczymy, kiedy będziesz chciał kanapki.
-Żartuje - podniósł ręce na znak obrony - Tylko żartuję.
Zaśmiałam się. Podeszłam do niego i pocałowałam.
-Gołąbeczki - zaczął Harry - Będziecie mieć czas dla siebie trochę później.
Ponownie się zaśmiałam. Teraz miałam 2 wariatów na głowie.
Zamówiliśmy pizze i czekaliśmy na dostawce.
-A tak w ogóle to skąd się znacie? - zapytałam biorąc jeden kawałek do ust.
-Byliśmy przyjaciółmi. Poznaliśmy się w przedszkolu - zaczął Hazz - Twój chłopak wylał na mnie swój sok i zaczął na mnie krzyczeć, że to moja wina i, że zmarnował napój.
-Naprawdę? - zapytałam śmiejąc się.
-To nie śmieszne - mruknął Horan.
-Właśnie, że tak - przedrzeźniałam go.
Wtedy on wstał i zaczął mnie łaskotać.
-Horann... prze...przestań - mówiłam śmiejąc się.
-Tylko, jeśli mnie przeprosisz - wytknął mi język.
-Chciałbyś - powiedziałam. - Harry, ratuj !
On tylko zwijał się na podłodze ze śmiechu.
-Męska solidarność - szepnął mi do ucha blondyn.
-No dobrze... prze...przepraszam - wydukałam.
Czemu on się tak zmienił? Co ten Joe i jego grupka mu zrobiła? Przecież on jest teraz w gangu. Gangu handlującym narkotykami. Gangu, który zabija niewinnych ludzi. Gangu, który jest najniebezpieczniejszy w naszym mieście i poza nim. Miałem się dzisiaj z nim spotkać. Usłyszałem dzwonek. To on - pomyślałem.
Poszedłem otworzyć.
-Zabije cię kurwa ! - krzyknął mój przyjaciel.
Rzucił się na mnie z pięściami.
-Co się stało, do jasnej cholery? - zapytałem, broniąc się.
-Co zrobiłeś mojej kuzynce?! - krzyknął mi prosto w twarz.
-Nic - wymamrotałem.
-Nic? Nic? - zaśmiał się. - Zdradziłeś ją!
-Ja? Ja ją zdradziłem? - zapytałem.
-Tak... ty !
Biliśmy się. Nie mogłem uwierzyć, że mój najlepszy przyjaciel, którego traktuje, jak brata właśnie bije się ze mną.
-Jeszcze cię załatwię - splunął na podłogę.
Wyszedł zostawiając mnie ze swoimi myślami.
*teraz, perspektywa Niall'a
-Kiedyś byliśmy najlepszymi przyjaciółmi... Pamiętasz? - zapytał - Byliśmy nimi dopóki nie wpadłeś w towarzystwo Joe. Zacząłeś brać i wszczynać bójki. Zmieniłeś się, Niall - powiedział Harry.
-To było kiedyś - mruknąłem - To nie zmienia faktu, że skrzywdziłeś Claire...-To ona mnie zdradzała ! - krzyknął. - Zdradzała mnie na każdym kroku. A ty byłeś moim przyjacielem. Byłeś dla mnie, jak brat!
-Harry... - powiedziałem - Przepraszam cię za wszystko.
-Ja ciebie też. Jesteś dla mnie, jak brat, którego nigdy nie miałem - powiedział.
-Zakończmy naszą wojnę - powiedziałem - Stoi?
-Stoi - uśmiechnął się.
-Jak to się stało, że skończyłeś z Joe? - zapytał.
-Pamiętasz Jessice? - pokiwał przecząco głową. - Była moją dziewczyną.
-Aaa... tak. Teraz sobie przypominam.
-Więc... ona...ona zdradziła mnie z Joe. Wtedy zerwałem z nimi wszelki kontakt i przeprowadziłem się do Londynu. A ty, jak tutaj trafiłeś?
-Przyjechałem zacząć nowe życie - uśmiechnął się.
*Perspektywa Amy
Strasznie długo ich nie ma... Mam się martwić? Nie. Wyszli z łazienki. Chwila... wyszli z łazienki bez kłótni? To podejrzane...
-Pogodziliście się? -zapytałam.
-Tak - uśmiechnęli się razem.
-To dobrze... więc oglądamy film? - zapytałam.
-A mamy inne wyjście? - zapytał Horan.
-Nie - uśmiechnęłam się triumfalnie.
-Więc oglądamy.
-Ja chcę obejrzeć "Trzy metry nad niebem" - powiedziałam.
Po chwili ja i Harry płakaliśmy, a Horan śmiał się z nas.
-Ooo... Niall, nie mów, że cię to nie wzrusza? - powiedziałam szlochając.
-Ani trochę - zaśmiał się - Za to wasze miny są... bezcenne.
Rzuciłam w jego poduszką.
-Chociaż udawaj, że cie to interesuje - powiedziałam.
-Dobrze, już dobrze - mruknął.
*2 godziny później
Podczas filmu ja i Harry zużyliśmy jakąś tonę chusteczek. Nie wiedziałam, że jest taki wrażliwy.
-Ok, teraz idziemy zrobić coś do jedzenia - powiedział blondynek.
-PIZZA ! - krzyknął Hazz.
-Więc, robimy pizze - uśmiechnęłam się.
Już po chwili byliśmy cali w mące. Kuchnia też nie wyglądała najlepiej.
-Dobra... wiecie co? - powiedziałam - Zamówimy tą pizze.
Zaczęli krzyczeć ze szczęścia.
-Chwila... Aż tak źle gotuję? - zapytałam.
-Kochanie... Masz wiele talentów, ale gotowanie to nie jeden z nich - powiedział Niall.
-Dzięki - mruknęłam - Zobaczymy, kiedy będziesz chciał kanapki.
-Żartuje - podniósł ręce na znak obrony - Tylko żartuję.
Zaśmiałam się. Podeszłam do niego i pocałowałam.
-Gołąbeczki - zaczął Harry - Będziecie mieć czas dla siebie trochę później.
Ponownie się zaśmiałam. Teraz miałam 2 wariatów na głowie.
Zamówiliśmy pizze i czekaliśmy na dostawce.
-A tak w ogóle to skąd się znacie? - zapytałam biorąc jeden kawałek do ust.
-Byliśmy przyjaciółmi. Poznaliśmy się w przedszkolu - zaczął Hazz - Twój chłopak wylał na mnie swój sok i zaczął na mnie krzyczeć, że to moja wina i, że zmarnował napój.
-Naprawdę? - zapytałam śmiejąc się.
-To nie śmieszne - mruknął Horan.
-Właśnie, że tak - przedrzeźniałam go.
Wtedy on wstał i zaczął mnie łaskotać.
-Horann... prze...przestań - mówiłam śmiejąc się.
-Tylko, jeśli mnie przeprosisz - wytknął mi język.
-Chciałbyś - powiedziałam. - Harry, ratuj !
On tylko zwijał się na podłodze ze śmiechu.
-Męska solidarność - szepnął mi do ucha blondyn.
-No dobrze... prze...przepraszam - wydukałam.
sobota, 4 maja 2013
Rozdział 21.
*Następnego dnia.
Wstałam leniwie się przeciągając. Obok mnie leżał mój chłopak. Rany jak to pięknie brzmi "mój chłopak". Na samą myśl uśmiechnęłam się. Próbowałam nie obudzić Horan'a, ale niespodziewanie zaczął dzwonić mój telefon. Była to Danielle.
-Hej Amy. - mówiła Dan
-Hej Dan - odpowiedziałam.
-Mam nadzieję, że nie obudziłam? - zapytała.
-Nie, właśnie wstałam. - powiedziałam
-Uff, to dobrze. Możesz być za godzinę u nas w sali? Mamy trening. - zapytała.
-Jasne, idę się szykować. Dzięki za info. Pa - pożegnałam się.
-Pa - odpowiedziała.
Kurde mam tylko godzinę. Muszę się ubrać i zjeść. Z przemyśleń wyrwał mnie głos, na który dostawałam gęsiej skórki.
-Co jest, skarbie? - pytał łapiąc mnie rękami w talii.
-Muszę za godzinę jechać na trening. - powiedziałam.
-Kurdeeeeee - mówił jak małe dziecko.
-I co ja sam będę robił - dopytywał.
-Musisz jakoś sobie poradzić - wytknęłam mu język.
Jęknął.
*30 minut później.
-Horan ja wychodzę. - powiedziałam.
-Będę czekał i tęsknił. - powiedział.
-Tutaj masz klucze od domu. Jak będziesz chciał iść do siebie to zamknij za sobą. - powiedziałam nie zważając na jego zdanie.
-Ja już wychodzę, papa - powiedziałam szybko, bojąc się, że nie zdążę.
W ostatniej sekundzie złapał mnie za rękę przyciągając mnie w ten sposób. Nie wiedząc kiedy nasze usta się złączyły, a pocałunek pogłębiał się w bardziej namiętny.
-Będę czekał - powiedział, ostatni raz muskając moje wargi.
Pierwszy raz czułam niechęć do tańca. Chętnie bym została cały dzień z Niall'em. Ale jak mus, to mus.
*15 minut później
Stoję właśnie w sali gdzie ma się odbyć trening. Rozmyślam co może w tej chwili robić mój głodomorek. Oby na ty nie ucierpiała moja lodówka.
Zaśmiałam się na samą myśl o tym, co mnie spotka w domu.
Z przemyśleń wyrwał mnie głos mojej koleżanki. Danielle.
-O czym tak myślisz? A może o kim? - uśmiechnęła się chytrze.
-Aaa tam... o niczym . - skłamałam.
Nie chciałam, żeby ktoś wiedział. Czemu? Sama nie wiem. Jestem dziwna.
-A co z tobą i Niall'em. - dopytywała.
Na samą myśl o tym, że wyciągała nas z szafy zaczerwieniłam się.
-Aaa właśnie, Dan dzięki za wyciągnięcie z szafy. - powiedziałam próbując zmienić temat.
-Oh, nie ma za co. A teraz odpowiedz na pytanie. Jesteś z Niall'em.
-Okej. Rozgryzłaś mnie. Tak. Jestem z tym blondaskiem. Ale proszę, niech to na razie zostanie między nami. Mogę ci zaufać. - zapytałam.
-Przyjaciółce możesz zawsze zaufać. - odpowiedziała.
Nic nie powiedziałam tylko podeszłam i ją przytuliła. Czuję, że moje życie się zmienia. Jestem tu nie cały miesiąc, a już wiem co to miłość i przyjaźń.
-W niedziele zabieram cię na zakupy. - powiedziałam.
-Oooo z wielką przyjemnością. - powiedziała z uśmiechem.
Po 3 godzinach ciężkiej pracy nad układem, wreszcie mogłam udać się do domu.
Chodząc po parku, rozmyślałam czy na pewno zasługuję na kogoś takiego kim jest Niall.
Ja taka oschła suka, a on taki słodki, piękny, śmieszny chłopak.
-Amy? - zapytał.
-Harry? - zapytałam.
-Ale ja cię dawno nie widziałem! Może dasz się zaprosić na kawę. - powiedział.
-Harry, miło z twojej strony, ale śpieszę się do... - nie pozwolił mi dokończyć.
-Niall'a? - dopytywał.
-Tak. - powiedziałam nieśmiało.
-Życzę wam powodzenia. - powiedział znacznie ciszej.
-Dzięki...- powiedziałam
-Ale ja nadal cię zapraszam na kawę - mówił z uśmiechem.
-To mam pomysł. Chodźmy do mnie! - zaproponowałam - Tylko muszę wpaść do koleżanki, bo zostawiłam u niej książkę. To idź to mnie, a ja wrócę za 10 min.
-Ok - powiedział Hazz.
Harry odjechał do mojego domu, a ja skierowałam się do Danielle. Mam nadzieję, że się nie pozabijają. Nie chcę spędzić dnia w szpitalu. A Harry i Horan to złe połączenie, na dodatek, że Niall ma złamaną rękę.
*Perspektywa Niall'a
Usłyszałem skrzyp otwieranych drzwi. Miałem nadzieję ujrzeć moją piękną dziewczynę - Amy.
-Kochanie, kupiłaś Nutellę? - podstawowe pytanie wypadło z moich ust.
-Co ty tu do kurwy nędzy wyrabiasz? - zapytałem ponownie, gdy zobaczyłem opartego o drzwi uśmiechniętego Styles'a.
-Amy kazała mi tu przyjść - przychnął.
-Co ty kurwa wygadujesz?! - krzyknąłem.
Zaśmiał się.
Zaczęła się kłótnia. Myślałem, że nie wytzytmam i przywale mu gipsem z całej siły.
*10 min później, perspektywa Amy
Wbiegłam do domu, kiedy usłyszałam krzyki z ulicy. Wiedziałam, że to nie wróży nic dobrego, bo dochodziły z mojego domu. Wpadłam i to co ujrzałam sparaliżowało moje ciało.
-Horan, kurwa odstaw tą patelnię! - krzyknęłam.
Obaj, jak na zawołanie spojrzeli na mnie, a patelnia wylądowała na ziemi.
-Co ci przyszło do głowy, żeby odstraszać mojego gościa przyborem kuchennym? - zapytałam.
-No właśnie, co Horan? - zapytał uśmiechnięty Harry i przybliżył się do mnie.
Widziałam, jak mięśnie Horan'a się napinają, kiedy Harry na mnie patrzył.
-Odsuń się od niej - warknął blondynek.
-Dobra chłopaki... widzę, że inaczej tego nie załatwimy. Horan ze mną, a ty Harry zostań na chwilę tutaj. - powiedziałam.
Horan mruknął pod nosem.
Zaprowadziłam go do łazienki pod pretekstem, że jest tam coś do jedzenia. Wtedy zamknęłam go i zawołałam Styles'a. Jego również zamknęłam. Słyszałam wrzaski.
-Dopóki sobie nie wyjaśniecie tego, co się kiedyś stało nie wypuszczę was! - krzyknęłam.
Usłyszałam jęknięcie.
*Perspektywa Niall'a
-Kurwa, czemu muszę być tu z nim? - powiedziałem pod nosem.
-Słyszałem ! - krzyknął Styles.
-I miałeś to słyszeć - syknąłem.
-Dobra... posłuchaj jeśli myślisz, że Claire była bez winy to mylisz się - powiedxział po chwili - To ona zdradzała mnie wiele razu,a wtedy kiedy całowałem tamtą dziewczynę nie byliśmyt już razem.
-Kłamiesz - syknąłem.
-Kiedyś byliśmy najlpeszymi przyjaciółmi... Pamiętasz? - zapytał - Byliśmy nimi dopóki nie wpadłeś w towarzystwo Joe. Zacząłeś brać i wszczynać bójki. Zmieniłeś się, Niall - powiedział Harry.
-To było kiedyś - mruknąłem - To nie zmienia faktu, że skrzywdziłeś Claire...
-To ona mnie zdradzała ! - krzyknął.
--------------------------------------------------
Bardzo napracowałyśmy się przy tym rozdziale, więc następny pojawi się, kiedy będzie 100 koomentarzy. Posłuchałyśmy waszych rad i będziemny pisać dłuższe rozdziały. KOCHAMY WAS ! / Amy, Rose.
Wstałam leniwie się przeciągając. Obok mnie leżał mój chłopak. Rany jak to pięknie brzmi "mój chłopak". Na samą myśl uśmiechnęłam się. Próbowałam nie obudzić Horan'a, ale niespodziewanie zaczął dzwonić mój telefon. Była to Danielle.
-Hej Amy. - mówiła Dan
-Hej Dan - odpowiedziałam.
-Mam nadzieję, że nie obudziłam? - zapytała.
-Nie, właśnie wstałam. - powiedziałam
-Uff, to dobrze. Możesz być za godzinę u nas w sali? Mamy trening. - zapytała.
-Jasne, idę się szykować. Dzięki za info. Pa - pożegnałam się.
-Pa - odpowiedziała.
Kurde mam tylko godzinę. Muszę się ubrać i zjeść. Z przemyśleń wyrwał mnie głos, na który dostawałam gęsiej skórki.
-Co jest, skarbie? - pytał łapiąc mnie rękami w talii.
-Muszę za godzinę jechać na trening. - powiedziałam.
-Kurdeeeeee - mówił jak małe dziecko.
-I co ja sam będę robił - dopytywał.
-Musisz jakoś sobie poradzić - wytknęłam mu język.
Jęknął.
*30 minut później.
-Horan ja wychodzę. - powiedziałam.
-Będę czekał i tęsknił. - powiedział.
-Tutaj masz klucze od domu. Jak będziesz chciał iść do siebie to zamknij za sobą. - powiedziałam nie zważając na jego zdanie.
-Ja już wychodzę, papa - powiedziałam szybko, bojąc się, że nie zdążę.
W ostatniej sekundzie złapał mnie za rękę przyciągając mnie w ten sposób. Nie wiedząc kiedy nasze usta się złączyły, a pocałunek pogłębiał się w bardziej namiętny.
-Będę czekał - powiedział, ostatni raz muskając moje wargi.
Pierwszy raz czułam niechęć do tańca. Chętnie bym została cały dzień z Niall'em. Ale jak mus, to mus.
*15 minut później
Stoję właśnie w sali gdzie ma się odbyć trening. Rozmyślam co może w tej chwili robić mój głodomorek. Oby na ty nie ucierpiała moja lodówka.
Zaśmiałam się na samą myśl o tym, co mnie spotka w domu.
Z przemyśleń wyrwał mnie głos mojej koleżanki. Danielle.
-O czym tak myślisz? A może o kim? - uśmiechnęła się chytrze.
-Aaa tam... o niczym . - skłamałam.
Nie chciałam, żeby ktoś wiedział. Czemu? Sama nie wiem. Jestem dziwna.
-A co z tobą i Niall'em. - dopytywała.
Na samą myśl o tym, że wyciągała nas z szafy zaczerwieniłam się.
-Aaa właśnie, Dan dzięki za wyciągnięcie z szafy. - powiedziałam próbując zmienić temat.
-Oh, nie ma za co. A teraz odpowiedz na pytanie. Jesteś z Niall'em.
-Okej. Rozgryzłaś mnie. Tak. Jestem z tym blondaskiem. Ale proszę, niech to na razie zostanie między nami. Mogę ci zaufać. - zapytałam.
-Przyjaciółce możesz zawsze zaufać. - odpowiedziała.
Nic nie powiedziałam tylko podeszłam i ją przytuliła. Czuję, że moje życie się zmienia. Jestem tu nie cały miesiąc, a już wiem co to miłość i przyjaźń.
-W niedziele zabieram cię na zakupy. - powiedziałam.
-Oooo z wielką przyjemnością. - powiedziała z uśmiechem.
Po 3 godzinach ciężkiej pracy nad układem, wreszcie mogłam udać się do domu.
Chodząc po parku, rozmyślałam czy na pewno zasługuję na kogoś takiego kim jest Niall.
Ja taka oschła suka, a on taki słodki, piękny, śmieszny chłopak.
-Amy? - zapytał.
-Harry? - zapytałam.
-Ale ja cię dawno nie widziałem! Może dasz się zaprosić na kawę. - powiedział.
-Harry, miło z twojej strony, ale śpieszę się do... - nie pozwolił mi dokończyć.
-Niall'a? - dopytywał.
-Tak. - powiedziałam nieśmiało.
-Życzę wam powodzenia. - powiedział znacznie ciszej.
-Dzięki...- powiedziałam
-Ale ja nadal cię zapraszam na kawę - mówił z uśmiechem.
-To mam pomysł. Chodźmy do mnie! - zaproponowałam - Tylko muszę wpaść do koleżanki, bo zostawiłam u niej książkę. To idź to mnie, a ja wrócę za 10 min.
-Ok - powiedział Hazz.
Harry odjechał do mojego domu, a ja skierowałam się do Danielle. Mam nadzieję, że się nie pozabijają. Nie chcę spędzić dnia w szpitalu. A Harry i Horan to złe połączenie, na dodatek, że Niall ma złamaną rękę.
*Perspektywa Niall'a
Usłyszałem skrzyp otwieranych drzwi. Miałem nadzieję ujrzeć moją piękną dziewczynę - Amy.
-Kochanie, kupiłaś Nutellę? - podstawowe pytanie wypadło z moich ust.
-Co ty tu do kurwy nędzy wyrabiasz? - zapytałem ponownie, gdy zobaczyłem opartego o drzwi uśmiechniętego Styles'a.
-Amy kazała mi tu przyjść - przychnął.
-Co ty kurwa wygadujesz?! - krzyknąłem.
Zaśmiał się.
Zaczęła się kłótnia. Myślałem, że nie wytzytmam i przywale mu gipsem z całej siły.
*10 min później, perspektywa Amy
Wbiegłam do domu, kiedy usłyszałam krzyki z ulicy. Wiedziałam, że to nie wróży nic dobrego, bo dochodziły z mojego domu. Wpadłam i to co ujrzałam sparaliżowało moje ciało.
-Horan, kurwa odstaw tą patelnię! - krzyknęłam.
Obaj, jak na zawołanie spojrzeli na mnie, a patelnia wylądowała na ziemi.
-Co ci przyszło do głowy, żeby odstraszać mojego gościa przyborem kuchennym? - zapytałam.
-No właśnie, co Horan? - zapytał uśmiechnięty Harry i przybliżył się do mnie.
Widziałam, jak mięśnie Horan'a się napinają, kiedy Harry na mnie patrzył.
-Odsuń się od niej - warknął blondynek.
-Dobra chłopaki... widzę, że inaczej tego nie załatwimy. Horan ze mną, a ty Harry zostań na chwilę tutaj. - powiedziałam.
Horan mruknął pod nosem.
Zaprowadziłam go do łazienki pod pretekstem, że jest tam coś do jedzenia. Wtedy zamknęłam go i zawołałam Styles'a. Jego również zamknęłam. Słyszałam wrzaski.
-Dopóki sobie nie wyjaśniecie tego, co się kiedyś stało nie wypuszczę was! - krzyknęłam.
Usłyszałam jęknięcie.
*Perspektywa Niall'a
-Kurwa, czemu muszę być tu z nim? - powiedziałem pod nosem.
-Słyszałem ! - krzyknął Styles.
-I miałeś to słyszeć - syknąłem.
-Dobra... posłuchaj jeśli myślisz, że Claire była bez winy to mylisz się - powiedxział po chwili - To ona zdradzała mnie wiele razu,a wtedy kiedy całowałem tamtą dziewczynę nie byliśmyt już razem.
-Kłamiesz - syknąłem.
-Kiedyś byliśmy najlpeszymi przyjaciółmi... Pamiętasz? - zapytał - Byliśmy nimi dopóki nie wpadłeś w towarzystwo Joe. Zacząłeś brać i wszczynać bójki. Zmieniłeś się, Niall - powiedział Harry.
-To było kiedyś - mruknąłem - To nie zmienia faktu, że skrzywdziłeś Claire...
-To ona mnie zdradzała ! - krzyknął.
--------------------------------------------------
Bardzo napracowałyśmy się przy tym rozdziale, więc następny pojawi się, kiedy będzie 100 koomentarzy. Posłuchałyśmy waszych rad i będziemny pisać dłuższe rozdziały. KOCHAMY WAS ! / Amy, Rose.
piątek, 3 maja 2013
Rozdział 20.
-Czy mogłabyś mi wytłumaczyć co tu się dzieje? - zapytała moja mama.
-Więc tak. Niall to mój chłopak - powiedziałam.
-To może ja już pójdę - powiedziała Dan i wyszła.
-Witam - powiedział Horan.
-Cześć, miło mi cię poznać - powiedziała mama.
-Mi również - powiedział blondynek.
Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać.
-A co ci się stało w rękę? - zapytał tata.
-Miałem mały wypadek - powiedział Horan.
*2 godziny później
Moi rodzice nareszcie wyszli. Szybko poszłam po marker i zaczęłam rysować po gipsie Niall'a serduszka.
-Kocham cię - szepnął mi do ucha.
-Ja ciebie też- odpowiedziałam. - Nawet nie wiesz, jak bardzo.
-Te serduszka są przeurocze - powiedział.
-Dziękuję, wiem, że mam talent - wytknęłam mu język.
-Będziemy siedzieć cały dzień w domu? -zapytał.
-No, a mamy inne wyjście?
-Może pójdziemy do kina? - zapytał.
-Chętnie - powiedziałam.
Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się w stronę kina.
Kiedy już tam doszliśmy, udaliśmy się do kasy, żeby kupić bilety.
-To na co idziemy? - zapytał Niall.
-Hmmm... Ja chcę iść na "Scooby Doo" - powiedziałam słodziutko.
Kasjerka zaczęła się śmiać.
-Żartujesz, prawda? - zapytał Horan.- Powiedz, że żartujesz.
-Czy wyglądam, jakbym żartowała? - spytałam poważnie.
-Myślałem, że pójdziemy na "Ted" - powiedział.
-Nie, pójdziemy na "Scooby Doo" - powiedziałam stanowczo.
-No dobrze, więc 2 bilety na "Scooby Doo" - powiedział Horan do kasjerki.
Podała mu bilety i zwróciła się do mnie.
-Musi cię bardzo kochać - powiedziała.
-Kocham - powiedział Horan i mnie pocałował.
Uśmiechnęłam się do kasjerki i weszliśmy na sale kinową. Tam spotkaliśmy dzieci w wieku 7-11 lat.
-Następnym razem ja wybieram film - powiedział Niall.
-Dobrze - odpowiedziałam.
Zajęliśmy miejsca i oglądaliśmy bajkę.
*godzinę później
-Nigdy więcej ! - powiedział Niall wychodzący z kina.
-Co ty mówisz? To było suuuper - powiedziałam.
-Zwariuje z tą kobietą - mrukną pod nosem.
Zaśmiałam się.
Wtedy podbiegła do nas mała dziewczynka.
-Skąd ma pan takie fajne selduska? - zapytała.
-Moja dziewczyna mi je narysowała - powiedział.
-To musi cie baldzo kochać - powiedziała, a ja się zaśmiałam.
Już drugi raz usłyszeliśmy dzisiaj to zdanie.
Ze wspaniałym humorem ruszyliśmy do domu.
-Dzisiaj śpię u ciebie - oznajmił Horan.
-No dobrze
Weszliśmy do domu. Nakarmiłam Kimy i poszłam się wykąpać. Po kąpieli wskoczyłam do łóżka, gdzie czekał już Niall.
-To co, dobranoc? - zapytał.
-Tak, dobranoc - powiedziałam.
Po chwili usnęłam...
--------------------------------------------------
Cześć miło nam, że mimo majówki pojawiło 30 komentarzy :)
Rozdział 21 prawdopodobnie jutro wieczorem :)
KOCHAMY WAS / Rose
-Więc tak. Niall to mój chłopak - powiedziałam.
-To może ja już pójdę - powiedziała Dan i wyszła.
-Witam - powiedział Horan.
-Cześć, miło mi cię poznać - powiedziała mama.
-Mi również - powiedział blondynek.
Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać.
-A co ci się stało w rękę? - zapytał tata.
-Miałem mały wypadek - powiedział Horan.
*2 godziny później
Moi rodzice nareszcie wyszli. Szybko poszłam po marker i zaczęłam rysować po gipsie Niall'a serduszka.
-Kocham cię - szepnął mi do ucha.
-Ja ciebie też- odpowiedziałam. - Nawet nie wiesz, jak bardzo.
-Te serduszka są przeurocze - powiedział.
-Dziękuję, wiem, że mam talent - wytknęłam mu język.
-Będziemy siedzieć cały dzień w domu? -zapytał.
-No, a mamy inne wyjście?
-Może pójdziemy do kina? - zapytał.
-Chętnie - powiedziałam.
Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się w stronę kina.
Kiedy już tam doszliśmy, udaliśmy się do kasy, żeby kupić bilety.
-To na co idziemy? - zapytał Niall.
-Hmmm... Ja chcę iść na "Scooby Doo" - powiedziałam słodziutko.
Kasjerka zaczęła się śmiać.
-Żartujesz, prawda? - zapytał Horan.- Powiedz, że żartujesz.
-Czy wyglądam, jakbym żartowała? - spytałam poważnie.
-Myślałem, że pójdziemy na "Ted" - powiedział.
-Nie, pójdziemy na "Scooby Doo" - powiedziałam stanowczo.
-No dobrze, więc 2 bilety na "Scooby Doo" - powiedział Horan do kasjerki.
Podała mu bilety i zwróciła się do mnie.
-Musi cię bardzo kochać - powiedziała.
-Kocham - powiedział Horan i mnie pocałował.
Uśmiechnęłam się do kasjerki i weszliśmy na sale kinową. Tam spotkaliśmy dzieci w wieku 7-11 lat.
-Następnym razem ja wybieram film - powiedział Niall.
-Dobrze - odpowiedziałam.
Zajęliśmy miejsca i oglądaliśmy bajkę.
*godzinę później
-Nigdy więcej ! - powiedział Niall wychodzący z kina.
-Co ty mówisz? To było suuuper - powiedziałam.
-Zwariuje z tą kobietą - mrukną pod nosem.
Zaśmiałam się.
Wtedy podbiegła do nas mała dziewczynka.
-Skąd ma pan takie fajne selduska? - zapytała.
-Moja dziewczyna mi je narysowała - powiedział.
-To musi cie baldzo kochać - powiedziała, a ja się zaśmiałam.
Już drugi raz usłyszeliśmy dzisiaj to zdanie.
Ze wspaniałym humorem ruszyliśmy do domu.
-Dzisiaj śpię u ciebie - oznajmił Horan.
-No dobrze
Weszliśmy do domu. Nakarmiłam Kimy i poszłam się wykąpać. Po kąpieli wskoczyłam do łóżka, gdzie czekał już Niall.
-To co, dobranoc? - zapytał.
-Tak, dobranoc - powiedziałam.
Po chwili usnęłam...
--------------------------------------------------
Cześć miło nam, że mimo majówki pojawiło 30 komentarzy :)
Rozdział 21 prawdopodobnie jutro wieczorem :)
KOCHAMY WAS / Rose
środa, 1 maja 2013
Rozdział 19.
-Głuptasie. - powiedziałam.
-Czekam - mówił błagalnym głosem.
-No już idę - uśmiechnęłam się.
Gdy szłam na górę, myślałam ile w moim życiu się zmieni. Ale wiem jedno, kocham tą sierotę.
-Horan, w której szafie jesteś? - zapytałam.
-Tutaj.. - powiedział szybko.
Po chwili byliśmy sami w szafie. Zamknięci.
-To poproszę tego buziaka - błagał.
-Ojj Horanku. - mówiłam.
Całowaliśmy się. Czułam się jak w niebie, czując jak moje usta pasują do niego. Niesamowicie całował. Dziwne, że jestem w Londynie od niedawna, a już poczułam się kochana.
-Niall. - powiedziałam odrywając jego wargi od moich.
-Słucham skarbie? - mówił mega pociągającym głosem.
-Głodna jestem. Chodź na dół coś zrobimy. - powiedziałam.
-Jestem za - powiedział.
W tym momencie chciałam otworzyć drzwi, by wydostać się na korytarz. Właśnie, chciałam , ale nie mogłam. Świetnie. Zatrzasnęły się.
-Hmm, to mamy problem. - powiedziałam do chłopaka.
-E tam, mi się podoba. - poruszył śmiesznie brwiami.
-Halo? Jestem głodna! - powiedziałam z grymasem na twarzy.
-Czekaj- odpowiedział.
Wciągnął z kieszenie swojego porysowanego iphone i jakiegoś żelka.
-Masz - mówił dając mi jednego malutkiego żelka.
-Kpisz ze mnie, prawda?- powiedziałam.
-Masz rację.
W tej chwili chłopak włożył na pół do buzi żelka.
-Jeżeli go chcesz musisz ładnie poprosić. - powiedział.
Nie odpowiedziałam. Wpoiłam się w jego wargi jakbym całowała go ostatni raz. Musiałam wygrać tego żelka. Naprawdę byłam głodna, a nie wiadomo kto i kiedy nas wypuści. Gdy udało mi się wyciągnąć zdobycz, odsunęłam się od chłopaka.
-O kurde. Gdzie ty się tego nauczyłaś skarbie? - zapytał
-Nie mam pojęcia - odpowiedziałam żując żelka.
W tym momencie mój telefon zaczął wibrować. O kurwa mama dzwoniła.
Muszę odebrać.
-Nie odzywaj się - mówiłam do chłopaka grożąc mu palcem.
-Haloo? - zapytałam.
-Cześć skarbie! - mówiła moja rodzicielka.
-Hej mamo.. - odpowiedziałam niepewnie.
-Mamy z tatą dla ciebie niespodziankę. - powiedziała.
-Ooo naprawdę? jaką?- dopytywałam.
-Za parę minut będziemy przed twoim nowy domem. - mówiła z podekscytowaniem.
Nie odpowiedziałam nic, bo się rozłączyła. Moja twarz na ostatnie jej słowa zbladła. Co ja jej powiem? Że siedzę z moim nowym chłopakiem zamknięta w szafie? Kurwa jestem w kropce.
Co ich do cholery podkusiło, żeby przyjeżdżać z Kanady na "małe odwiedziny".
Nigdy nie byli za tym, że chodzę z Luke. Znali się na ludziach, ale ja głupia byłam nieszczęśliwie zakochana. Do Niall'a czułam coś więcej niż głupie zauroczenie. Miałam nadzieje, że rodzice zobaczą, że Horan to nie taki dupek jakim był Luke i go zaakceptują.
Z przemyśleń wywarł mnie głos mojego chłopaka. Nie mogłam znieść myśli, że za chwilę pojawi się tutaj moi rodzice. Byłam zła, sama na siebie.
-Kochanie co się stało? Kto dzwonił? - dopytywał się Horan.
-Kurwa! - powiedziałam, nie wiedząc co zrobić.
-Gdzie? - mówił próbując mnie rozśmieszyć.
-Posłuchaj nie jest mi do śmiechu - mówiłam lekko wkurzona.
-To mi powiedz, pomogę ci. - odpowiedział z troską.
Usiadłam na jego kolanie i wtuliła się w umięśniony toros.
-Moja... moja mama z tatą za chwilę tu będą. - powiedziała na jednym tchu.
Zakryłam twarz rękoma.
-Fajnie. Chętnie ich poznam - powiedział na luzie.
-Tak fajnie. Pomijając fakt, że siedzimy zamknięci w szafie, jest zajebiście! - mówiłam z podirytowaniem.
-O kurde...- powiedział drapiąc się po głowie.
Po chwili wyciągnął telefon z kieszeni i wybrał do kogoś numer. Słyszałam rozmowę. Gadał z Dan. Prosił ją by przyszła.
Po 10 minutach słyszeliśmy czyjeś kroki. To zapewne Dan. Kurde, żebym zdążyła jakoś ogarnąć dom, przed ich przyjściem. Niezły moment na spotkania.
Dobra Danielle przekręca klamkę. Otworzyła drzwi.
-Uff Dan, ratujesz nam życie. - powiedziałam nie patrząc na nią.
-Yy Amy - powiedział lekko zdenerwowany chłopak.
Obróciłam się. Myślałam, że zapadnę się po ziemię. W drzwiach stała moja .... mama z tatą!
-------------------------------------------------------------------
Więc tak... trochę nam smutno ;c. Mało kom... już 21 mamy napisany długi a te takie średnie...
Liczymy na wasze komentarze, bo może się okazać, że nie chcecie następnego rozdziału.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
-Czekam - mówił błagalnym głosem.
-No już idę - uśmiechnęłam się.
Gdy szłam na górę, myślałam ile w moim życiu się zmieni. Ale wiem jedno, kocham tą sierotę.
-Horan, w której szafie jesteś? - zapytałam.
-Tutaj.. - powiedział szybko.
Po chwili byliśmy sami w szafie. Zamknięci.
-To poproszę tego buziaka - błagał.
-Ojj Horanku. - mówiłam.
Całowaliśmy się. Czułam się jak w niebie, czując jak moje usta pasują do niego. Niesamowicie całował. Dziwne, że jestem w Londynie od niedawna, a już poczułam się kochana.
-Niall. - powiedziałam odrywając jego wargi od moich.
-Słucham skarbie? - mówił mega pociągającym głosem.
-Głodna jestem. Chodź na dół coś zrobimy. - powiedziałam.
-Jestem za - powiedział.
W tym momencie chciałam otworzyć drzwi, by wydostać się na korytarz. Właśnie, chciałam , ale nie mogłam. Świetnie. Zatrzasnęły się.
-Hmm, to mamy problem. - powiedziałam do chłopaka.
-E tam, mi się podoba. - poruszył śmiesznie brwiami.
-Halo? Jestem głodna! - powiedziałam z grymasem na twarzy.
-Czekaj- odpowiedział.
Wciągnął z kieszenie swojego porysowanego iphone i jakiegoś żelka.
-Masz - mówił dając mi jednego malutkiego żelka.
-Kpisz ze mnie, prawda?- powiedziałam.
-Masz rację.
W tej chwili chłopak włożył na pół do buzi żelka.
-Jeżeli go chcesz musisz ładnie poprosić. - powiedział.
Nie odpowiedziałam. Wpoiłam się w jego wargi jakbym całowała go ostatni raz. Musiałam wygrać tego żelka. Naprawdę byłam głodna, a nie wiadomo kto i kiedy nas wypuści. Gdy udało mi się wyciągnąć zdobycz, odsunęłam się od chłopaka.
-O kurde. Gdzie ty się tego nauczyłaś skarbie? - zapytał
-Nie mam pojęcia - odpowiedziałam żując żelka.
W tym momencie mój telefon zaczął wibrować. O kurwa mama dzwoniła.
Muszę odebrać.
-Nie odzywaj się - mówiłam do chłopaka grożąc mu palcem.
-Haloo? - zapytałam.
-Cześć skarbie! - mówiła moja rodzicielka.
-Hej mamo.. - odpowiedziałam niepewnie.
-Mamy z tatą dla ciebie niespodziankę. - powiedziała.
-Ooo naprawdę? jaką?- dopytywałam.
-Za parę minut będziemy przed twoim nowy domem. - mówiła z podekscytowaniem.
Nie odpowiedziałam nic, bo się rozłączyła. Moja twarz na ostatnie jej słowa zbladła. Co ja jej powiem? Że siedzę z moim nowym chłopakiem zamknięta w szafie? Kurwa jestem w kropce.
Co ich do cholery podkusiło, żeby przyjeżdżać z Kanady na "małe odwiedziny".
Nigdy nie byli za tym, że chodzę z Luke. Znali się na ludziach, ale ja głupia byłam nieszczęśliwie zakochana. Do Niall'a czułam coś więcej niż głupie zauroczenie. Miałam nadzieje, że rodzice zobaczą, że Horan to nie taki dupek jakim był Luke i go zaakceptują.
Z przemyśleń wywarł mnie głos mojego chłopaka. Nie mogłam znieść myśli, że za chwilę pojawi się tutaj moi rodzice. Byłam zła, sama na siebie.
-Kochanie co się stało? Kto dzwonił? - dopytywał się Horan.
-Kurwa! - powiedziałam, nie wiedząc co zrobić.
-Gdzie? - mówił próbując mnie rozśmieszyć.
-Posłuchaj nie jest mi do śmiechu - mówiłam lekko wkurzona.
-To mi powiedz, pomogę ci. - odpowiedział z troską.
Usiadłam na jego kolanie i wtuliła się w umięśniony toros.
-Moja... moja mama z tatą za chwilę tu będą. - powiedziała na jednym tchu.
Zakryłam twarz rękoma.
-Fajnie. Chętnie ich poznam - powiedział na luzie.
-Tak fajnie. Pomijając fakt, że siedzimy zamknięci w szafie, jest zajebiście! - mówiłam z podirytowaniem.
-O kurde...- powiedział drapiąc się po głowie.
Po chwili wyciągnął telefon z kieszeni i wybrał do kogoś numer. Słyszałam rozmowę. Gadał z Dan. Prosił ją by przyszła.
Po 10 minutach słyszeliśmy czyjeś kroki. To zapewne Dan. Kurde, żebym zdążyła jakoś ogarnąć dom, przed ich przyjściem. Niezły moment na spotkania.
Dobra Danielle przekręca klamkę. Otworzyła drzwi.
-Uff Dan, ratujesz nam życie. - powiedziałam nie patrząc na nią.
-Yy Amy - powiedział lekko zdenerwowany chłopak.
Obróciłam się. Myślałam, że zapadnę się po ziemię. W drzwiach stała moja .... mama z tatą!
-------------------------------------------------------------------
Więc tak... trochę nam smutno ;c. Mało kom... już 21 mamy napisany długi a te takie średnie...
Liczymy na wasze komentarze, bo może się okazać, że nie chcecie następnego rozdziału.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Blog
Co jakiś czas będziemy wstawiać tu blogi godne polecenia...
Teraz czas na http://mylife-notyours-love.blogspot.com/
Jego autorką jest dziewczyna podpisująca się, jako Zoe. Dopiero zaczyna, więc warto pomóc jej chociażby komentarzem. Ja sama wam powiem, że blog jest naprawdę dobry. / Amy
Teraz czas na http://mylife-notyours-love.blogspot.com/
Jego autorką jest dziewczyna podpisująca się, jako Zoe. Dopiero zaczyna, więc warto pomóc jej chociażby komentarzem. Ja sama wam powiem, że blog jest naprawdę dobry. / Amy
wtorek, 30 kwietnia 2013
Rozdział 18.
-Musimy sobie coś wyjaśnić - powiedziałam.
-Tak, wiem - podrapał się po głowie.
-Kiedy byłeś w śpiączce zdałam sobie sprawę, że coś do ciebie czuję - spuściłam głowę.
Uśmiechnął się.
-Czyli, że jesteśmy razem? - zapytał.
-Możemy spróbować - powiedziałam nieśmiało.
Niall podskoczył z zachwytu, złapał mnie w pasie i okręcił w okół własnej osi. Widać było, że się bardzo cieszył.
-Puść mnie, wariacie - powiedziałam śmiejąc się.
-Może i jestem wariatem, ale twoim - uśmiechnął się.
-Aww, jakie to było słodkie - powiedziałam.
-Staram się - zaśmiał się.
-I za to cię... - ugryzłam się w język zdając sobie sprawę co powiedziałam.
-Co? - poruszył brwiami.
-Ughh... kocham - zarumieniłam się.
-Ja ciebie też kocham - powiedział.
*Perspektywa narratora
Pochylił się i pocałował ją delikatnie w kąciki ust. Ona rozchyliła wargi, więc odpowiedział jej głębokim, ognistym pocałunkiem. Trwali tak złączeni, aż wydawało się, że można usłyszeć syk unoszącej się z ich ciał pary. Kiedy chciał się cofnąć, przytrzymała go ustami. Nie chciała opuszczać tej pięknej krainy, do której zawędrowała dzięki niemu - chciała aby ta chwila trwała wiecznie.Wtedy objął ją delikatnie, wolno.
Klęknął przy niej. Trwało to długo może wieczność. Dziewczyna otworzyła powoli oczy, kładąc rękę na jego ramieniu.
-Kocham cię.
-Ja też. Zawsze.
Przyciągnęła go do siebie. Nigdy nie czuli się lepiej.
-Kocham cię. A ty ile mnie będziesz kochał?
Nie odpowiedział. Czekała na odpowiedź przytulając go coraz mocniej i czulej. Nie chciała by on od niej odszedł. Nie chciała. Już zbyt długo na niego czekała.
-Czy ja będę dla ciebie na zawsze? Czym ja dla ciebie jestem?
-Czymś więcej.
Przepraszamy, że taki krótki ;cc
Nowy rozdział MOŻE pojawi się dzisiaj wieczorem.
To zależy od was i ilości komentarzy :)
CZYTASZ= KOMENTUJ
Kochamy was ♥/ Amy Rose
-Tak, wiem - podrapał się po głowie.
-Kiedy byłeś w śpiączce zdałam sobie sprawę, że coś do ciebie czuję - spuściłam głowę.
Uśmiechnął się.
-Czyli, że jesteśmy razem? - zapytał.
-Możemy spróbować - powiedziałam nieśmiało.
Niall podskoczył z zachwytu, złapał mnie w pasie i okręcił w okół własnej osi. Widać było, że się bardzo cieszył.
-Puść mnie, wariacie - powiedziałam śmiejąc się.
-Może i jestem wariatem, ale twoim - uśmiechnął się.
-Aww, jakie to było słodkie - powiedziałam.
-Staram się - zaśmiał się.
-I za to cię... - ugryzłam się w język zdając sobie sprawę co powiedziałam.
-Co? - poruszył brwiami.
-Ughh... kocham - zarumieniłam się.
-Ja ciebie też kocham - powiedział.
*Perspektywa narratora
Pochylił się i pocałował ją delikatnie w kąciki ust. Ona rozchyliła wargi, więc odpowiedział jej głębokim, ognistym pocałunkiem. Trwali tak złączeni, aż wydawało się, że można usłyszeć syk unoszącej się z ich ciał pary. Kiedy chciał się cofnąć, przytrzymała go ustami. Nie chciała opuszczać tej pięknej krainy, do której zawędrowała dzięki niemu - chciała aby ta chwila trwała wiecznie.Wtedy objął ją delikatnie, wolno.
Klęknął przy niej. Trwało to długo może wieczność. Dziewczyna otworzyła powoli oczy, kładąc rękę na jego ramieniu.
-Kocham cię.
-Ja też. Zawsze.
Przyciągnęła go do siebie. Nigdy nie czuli się lepiej.
-Kocham cię. A ty ile mnie będziesz kochał?
Nie odpowiedział. Czekała na odpowiedź przytulając go coraz mocniej i czulej. Nie chciała by on od niej odszedł. Nie chciała. Już zbyt długo na niego czekała.
-Czy ja będę dla ciebie na zawsze? Czym ja dla ciebie jestem?
-Czymś więcej.
-Nie wiedziałam, że jesteś taki romantyczny - powiedziała Amy.
-Dla ciebie będę kim zechcesz - przytulił ją.
Uśmiechnęła się. Nie chciała, żeby ktoś przerwał im tę chwilę. Teraz wiedziała na pewno. Kocha go. Kocha go bezgranicznie.
-Nienawidzę Cię - powiedziałam po chwili.
-Ale.. Dlaczego? - zapytał zdenerwowany.
-Bo jesteś jedyną osobą, która może mnie zabić jednym słowem. A nawet nie słowem, bo gestem. A nawet i nie gestem. Złym spojrzeniem, uśmiechem do jakiejś dziewczyny, zamyśleniem o koleżance z klasy. Nienawidzę cię za to.
-Nienawidzę Cię - powiedziałam po chwili.
-Ale.. Dlaczego? - zapytał zdenerwowany.
-Bo jesteś jedyną osobą, która może mnie zabić jednym słowem. A nawet nie słowem, bo gestem. A nawet i nie gestem. Złym spojrzeniem, uśmiechem do jakiejś dziewczyny, zamyśleniem o koleżance z klasy. Nienawidzę cię za to.
Niall również ją kochał. Kochał ją odkąd zobaczył ją pierwszy raz.
-Wiesz, że kiedy wpadłem na ciebie na lotnisku wiedziałem, że jeszcze się spotkamy - powiedział po chwili.
-Naprawdę? - zapytała.
-Tak, już wtedy wiedziałem, że jesteś wyjątkowa - powiedział, a po jej policzku spłynęła łza.
Szybko otarła ją rękawem, jednak on to zauważył.
-Czemu płaczesz? - zapytał.
-Nie mogę znieść myśli, że mogłam cię stracić - powiedziała.
-Teraz już wszystko jest dobrze - powiedział i przytulił ją.
- Boję się. - powiedziałam cicho.
- Czego? - zapytał zatroskanym głosem
- Że nigdy już nie będę tak szczęśliwa jak teraz. - uśmiechnął się.
- Boję się. - powiedziałam cicho.
- Czego? - zapytał zatroskanym głosem
- Że nigdy już nie będę tak szczęśliwa jak teraz. - uśmiechnął się.
Siedzieli wtuleni w siebie i nikt nie chciał się odzywać. Cieszyli się swoim towarzystwem.
-Pobawmy się w chowanego - powiedział Niall.
-W chowanego? - zapytała zdziwiona.
-Tak. Ty szukasz - wytknął jej język.
Szybko uciekł się się schować, a ona liczyła do 20.
-19...20 - powiedziała. - Szukam!
Szukała we wszystkich pokojach, jednak nie mogła znaleźć Horan'a.
-Co mi zrobisz, jak mnie znajdziesz? - usłyszała - Dasz buzi?
-Tak - odpowiedziała.
-To jestem w szafie - powiedział blondynek.
Zaśmiała się.
Mówią, że kiedy rodzi się człowiek, z nieba spada dusza i rozpada się na dwie części. Jedna z nich trafia do kobiety, druga do mężczyzny. Natomiast całe życie polega na odnalezieniu tej drugiej połowy - połowy swojej własnej duszy. Połowy samego siebie i tego jedynego.-------------------------------------------------
Przepraszamy, że taki krótki ;cc
Nowy rozdział MOŻE pojawi się dzisiaj wieczorem.
To zależy od was i ilości komentarzy :)
CZYTASZ= KOMENTUJ
Kochamy was ♥/ Amy Rose
niedziela, 28 kwietnia 2013
Rozdział 17.
-Jednak, będzie miał uszczerbki na zdrowiu. - powiedział lekarz. - Ma złamaną lewą rękę i będzie przez najbliższy miesiąc nieustanne bóle głowy.
Zamilkłam. Pewnie byłam bardziej blada od ściany. Osoba, którą kocham właśnie ma przeze mnie problemy zdrowotne. Z przemyśleń wyrwał mnie głos Louisa.
-Czy.. czy my możemy go zobaczyć. - zapytał niepewnie.
-Na razie pan Horan budzi się ze śpiączki. - powiedział
Jakiej znowu kurwa śpiączki? Myślałam, że tam padnę. Przecież ze śpiączki można się budzić nawet kilka lat.
-Może wejść tylko jedna osoba. - ostrzegł lekarz.
-Posłuchajcie to dla mnie ważne, mogę? - zapytałam wszystkich z nadzieją.
-Jasne. Myślę, że Niall właśnie chciałby ciebie zobaczyć. - powiedziała Perrie.
Nic nie odpowiedziałam tylko weszłam do sali. Bałam się go zobaczyć w jakim jest stanie. Nie myliłam się. Wyglądał fatalnie. Miał na głowie bandaże, wszędzie podoczepiane jakieś rurki i gips na ręce. Wszystko przeze mnie. Usiadłam na krześle obok łóżka i dotknęłam jego prawą rękę, która miała liczne siniaki. Na samą myśl o tym, że mogłabym go stracić moja łza spadła, pościel szpitalnego łóżka.
-Kocham cię. - szepnęłam. - nawet nie wiesz ile dla mnie znaczysz. - dalej komentowałam - wiem, że w tej chwili robię z siebie idiotkę, bo ty mnie pewnie nie słyszysz.
Jeszcze przez dłuższy czas miałam nadzieje, że na moich oczach się wybudzi. Opowiedziałam mu jak to było z Luke, trochę o moich rodzicach i o tym jak cholernie mi na nim zależy, ale boję się, że znowu będzie taka sytuacja jaka była z Luke. Gdy spojrzałam na zegarek było po 23. Nie nie zostawię go! To przeze mnie cierpi!
*minęły 2 dni.
Niall nadal się nie obudził. Bałam się, że to nigdy nie nastąpi.
Leżałam u siebie na łóżku i głaskałam Kimy. Z mojego zajęcia wyrwał mnie dzwonek telefonu. Dzwoni Danielle.
-Amy! Szybko do szpitala! Wybudził się! - mówiła podekscytowana.
-Zaraz będę! - odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Najszybciej jak mogłam założyłam buty i zamówiłam taksówkę.
Dobra. Stoję przed jego salą. Podobno już się wybudził. Cała 6 kazała mi wejść jako pierwsza. Otworzyłam drzwi. Serce waliło mi jak oszalałe. Bałam się, że to co mówili było kłamstwem, że się nie wybudził.
-Niall? - zapytałam niepewnie.
-Amy? - zapytał.
-Boże Horan! Wiesz jak się o ciebie bałam? Znaczy każdy się bał. - powiedziałam siadając przy jego łóżku.
Wyglądał lepiej, już nie miał bandaża na na głowię. Nie był aż tak bardzo blady.
-Więc, co teraz z nami będzie? - zapytał.
-Nie mam pojęcia - odpowiedziałam - Kiedy cię wypisują?
-Jutro rano.- odpowiedział.
-Przyjdź do mnie od razu, ok?- zapytałam.
-Oczywiście. - powiedział z uśmiechem.
-To ja będę już szła. Do zobaczenia jutro. - dałam mu buziaka w policzek.
Chłopak tylko się uśmiechnął.
*Następnego dnia.
Nie mogłam spać. Cały czas myślałam co powiem blondynie. No nic, coś się wymyśli. Była 9.00 poszłam się ubrać. Usłyszałam pukanie do drzwi. W nich stał uśmiechnięty od ucha do ucha Niall.
-Witaj, skarbie - powiedział całując mnie w policzek.\
-Witaj, kotek - prychnęłam z lekkim uśmiechem.
-Stęskniłem się - powiedział.
-Ja też- odparłam nieśmiało.
-Strasznie się stęskniłem . - dodał znowu.
-Ja..ja też - odparłam. - ale po co to dwa razy mówisz? - dodałam z uśmiechem.
-Bo nie wiesz jak cholernie się stęskniłem. - odpowiedział.
Zarumieniłam się.
Nie mogłam się przyznać, że zależy mi na nim. Chyba. Nie wiem, jestem głupia. I mega dziwna. Chłopak się stara, prawie przeze mnie zginął, a ja się zastanawiam czy go kocham? Debilka. Tak jestem debilką.
Dobra zacznę rozmowę!
--------------------------------------
Rozdział 18 napisany!
Teraz czekamy tylko na więcej kom. :P
Kochamy was <3/Rose
Zamilkłam. Pewnie byłam bardziej blada od ściany. Osoba, którą kocham właśnie ma przeze mnie problemy zdrowotne. Z przemyśleń wyrwał mnie głos Louisa.
-Czy.. czy my możemy go zobaczyć. - zapytał niepewnie.
-Na razie pan Horan budzi się ze śpiączki. - powiedział
Jakiej znowu kurwa śpiączki? Myślałam, że tam padnę. Przecież ze śpiączki można się budzić nawet kilka lat.
-Może wejść tylko jedna osoba. - ostrzegł lekarz.
-Posłuchajcie to dla mnie ważne, mogę? - zapytałam wszystkich z nadzieją.
-Jasne. Myślę, że Niall właśnie chciałby ciebie zobaczyć. - powiedziała Perrie.
Nic nie odpowiedziałam tylko weszłam do sali. Bałam się go zobaczyć w jakim jest stanie. Nie myliłam się. Wyglądał fatalnie. Miał na głowie bandaże, wszędzie podoczepiane jakieś rurki i gips na ręce. Wszystko przeze mnie. Usiadłam na krześle obok łóżka i dotknęłam jego prawą rękę, która miała liczne siniaki. Na samą myśl o tym, że mogłabym go stracić moja łza spadła, pościel szpitalnego łóżka.
-Kocham cię. - szepnęłam. - nawet nie wiesz ile dla mnie znaczysz. - dalej komentowałam - wiem, że w tej chwili robię z siebie idiotkę, bo ty mnie pewnie nie słyszysz.
Jeszcze przez dłuższy czas miałam nadzieje, że na moich oczach się wybudzi. Opowiedziałam mu jak to było z Luke, trochę o moich rodzicach i o tym jak cholernie mi na nim zależy, ale boję się, że znowu będzie taka sytuacja jaka była z Luke. Gdy spojrzałam na zegarek było po 23. Nie nie zostawię go! To przeze mnie cierpi!
*minęły 2 dni.
Niall nadal się nie obudził. Bałam się, że to nigdy nie nastąpi.
Leżałam u siebie na łóżku i głaskałam Kimy. Z mojego zajęcia wyrwał mnie dzwonek telefonu. Dzwoni Danielle.
-Amy! Szybko do szpitala! Wybudził się! - mówiła podekscytowana.
-Zaraz będę! - odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Najszybciej jak mogłam założyłam buty i zamówiłam taksówkę.
Dobra. Stoję przed jego salą. Podobno już się wybudził. Cała 6 kazała mi wejść jako pierwsza. Otworzyłam drzwi. Serce waliło mi jak oszalałe. Bałam się, że to co mówili było kłamstwem, że się nie wybudził.
-Niall? - zapytałam niepewnie.
-Amy? - zapytał.
-Boże Horan! Wiesz jak się o ciebie bałam? Znaczy każdy się bał. - powiedziałam siadając przy jego łóżku.
Wyglądał lepiej, już nie miał bandaża na na głowię. Nie był aż tak bardzo blady.
-Więc, co teraz z nami będzie? - zapytał.
-Nie mam pojęcia - odpowiedziałam - Kiedy cię wypisują?
-Jutro rano.- odpowiedział.
-Przyjdź do mnie od razu, ok?- zapytałam.
-Oczywiście. - powiedział z uśmiechem.
-To ja będę już szła. Do zobaczenia jutro. - dałam mu buziaka w policzek.
Chłopak tylko się uśmiechnął.
*Następnego dnia.
Nie mogłam spać. Cały czas myślałam co powiem blondynie. No nic, coś się wymyśli. Była 9.00 poszłam się ubrać. Usłyszałam pukanie do drzwi. W nich stał uśmiechnięty od ucha do ucha Niall.
-Witaj, skarbie - powiedział całując mnie w policzek.\
-Witaj, kotek - prychnęłam z lekkim uśmiechem.
-Stęskniłem się - powiedział.
-Ja też- odparłam nieśmiało.
-Strasznie się stęskniłem . - dodał znowu.
-Ja..ja też - odparłam. - ale po co to dwa razy mówisz? - dodałam z uśmiechem.
-Bo nie wiesz jak cholernie się stęskniłem. - odpowiedział.
Zarumieniłam się.
Nie mogłam się przyznać, że zależy mi na nim. Chyba. Nie wiem, jestem głupia. I mega dziwna. Chłopak się stara, prawie przeze mnie zginął, a ja się zastanawiam czy go kocham? Debilka. Tak jestem debilką.
Dobra zacznę rozmowę!
--------------------------------------
Rozdział 18 napisany!
Teraz czekamy tylko na więcej kom. :P
Kochamy was <3/Rose
sobota, 27 kwietnia 2013
Rozdział 16.
Niall był coraz bliżej mnie. Czułam, jak moje policzki płoną.
-Kocham cię - powiedział.
Zamurowało mnie. Spuściłam głowę w dół.
*Perspektywa Niall'a
I wtedy stało się to czego tak bardzo się bałem. Spojrzałem w jej zagubione oczy.Jednak ich nie ujrzałem.Miała twarz spuszczoną, jednak ja mogłem w niej dojrzeć strach.Nic dziwnego, zamiast zrobić coś wspaniałego ja stanąłem przed nią jak palant i wyznałem moje uczucia.Do tej pory nie mogę uwierzyć jak żałosny byłem. Kiedy chciałem odejść ona ni z stąd ni z zowąd odniosła wzrok i przycisnęła swoje delikatne usta do moich warg. Całowała mnie czule. Nagle sam nie wiedząc co robię z powodu natłoku myśli zgłębiłem pocałunek dotykając lekko dłonią jej szyi. Staliśmy tak złączeni miłością. Żadne z nas nie chciało tego zakończyć. I tak nagle z moich myśli odeszły wszelkie problemy czy troski.Pozostało tylko przyjemne uczucie którego jeszcze nigdy nie doznałem.Uczucie, które nazywają miłością...
-Kocham cię - powiedział.
Zamurowało mnie. Spuściłam głowę w dół.
*Perspektywa Niall'a
I wtedy stało się to czego tak bardzo się bałem. Spojrzałem w jej zagubione oczy.Jednak ich nie ujrzałem.Miała twarz spuszczoną, jednak ja mogłem w niej dojrzeć strach.Nic dziwnego, zamiast zrobić coś wspaniałego ja stanąłem przed nią jak palant i wyznałem moje uczucia.Do tej pory nie mogę uwierzyć jak żałosny byłem. Kiedy chciałem odejść ona ni z stąd ni z zowąd odniosła wzrok i przycisnęła swoje delikatne usta do moich warg. Całowała mnie czule. Nagle sam nie wiedząc co robię z powodu natłoku myśli zgłębiłem pocałunek dotykając lekko dłonią jej szyi. Staliśmy tak złączeni miłością. Żadne z nas nie chciało tego zakończyć. I tak nagle z moich myśli odeszły wszelkie problemy czy troski.Pozostało tylko przyjemne uczucie którego jeszcze nigdy nie doznałem.Uczucie, które nazywają miłością...
-Czy ty czujesz coś do mnie? - zapytałem po chwili.
-Niall... Ja... Ja nie wiem - mówiła.
Poczułem ukłucie w sercu, chciałem rozpłakać się, jak małe dziecko.
-Więc to nic dla ciebie nie znaczyło? - zapytałem.
Nie odpowiedziała.
Wybiegłem z jej domu najszybciej, jak potrafiłem. Chciałem być sam.
*Perspektywa Amy
Co ja zrobiłam? Dałam mu złudne nadzieje. Nie wiem co do niego czuje. Czy to miłość? Nie mam pojęcia. Nie chce go zranić. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać.
Przypomniały mi się wszystkie chwile spędzone z Luke'm. I te złe i te dobre. Dopóki mnie nie zdradził było wspaniale. Jednak stało się z nim coś dziwnego. Wpadł w złe towarzystwo. Zaczął brać narkotyki i wszystko się popsuło. Wyjechałam do Londynu i poznałam Niall'a. Na samą myśl o nim zaczęłam płakać jeszcze bardziej.
Z przemyśleń wyrwał mnie głos telefonu. Nieznany numer.
-Amy? - zapytał męski głos - Tutaj Liam, mam dla ciebie złe wieści. Niall jest w szpitalu miał wypadek.
Zaczęłam płakać, jak małe dziecko.
-W jakim? - spytałam po chwili.
Liam podał mi adres szpitala, a ja szybko wybiegłam z domu. Co ja zrobiłam? To przeze mnie Niall leży teraz w szpitalu. Jeśli coś mu się stanie, to nie wybaczę sobie tego.
Po 20 min. byłam w szpitalu.
-Gdzie leży Niall Horan? - spytałam recepcjonistki.
-Pani z rodziny? - zapytała.
-Tak... Jestem jego... Ymm... narzeczoną - powiedziałam.
-Jest teraz na sali operacyjnej. Jego znajomi czekają przed nią. Jest to sala numer 221 - powiedziała.
Powiedziałam tylko "dziękuję" i szybko pobiegłam w stronę sali. Zobaczyłam tam Liam'a, Danielle, która płakała, Perrie, Zayn'a, Louis'a i Eleanor również płaczącą.
Szybko do nich podbiegłam, usiadłam obok Dan i zaczęłam płakać.
-Będzie dobrze - mówił roztrzęsiony Liam - Musi być.
Wtedy zaczęłam płakać, jak małe dziecko. Wtuliłam się w Eleanor i obie płakałyśmy.
-Co się tak właściwie stało? - zapytał Louis.
-Niall jechał samochodem i jakiś pijany kierowca w niego wjechał - mówił Liam.
To wszystko moja wina. To przeze mnie Niall jest tutaj. Uświadomiłam sobie bardzo ważną rzecz. Kocham go.
Po 3 godz. z sali operacyjnej wyszedł lekarz.
-Państwo są rodziną Niall'a? - zapytał.
-Przyjaciółmi - powiedział Zayn.
-A więc, pan Horan był w bardzo ciężkim stanie, ratowaliśmy go przez bardzo długi czas, jednak...
---------------------------------------------------------
Kocham,kocham,kocham WAS ! <3
Pysie dziękujemy za tak miłe komentarze i postaramy się pisać dłuższe ;p.
Bardzo też chciałybyśmy podziękować +Kinia Lesiak za tak przepięknego koma.
Prawdopodobnie jutro pojawi się nowy :)
Komentować! ♥/Rose
---------------------------------------------------------
Kocham,kocham,kocham WAS ! <3
Pysie dziękujemy za tak miłe komentarze i postaramy się pisać dłuższe ;p.
Bardzo też chciałybyśmy podziękować +Kinia Lesiak za tak przepięknego koma.
Prawdopodobnie jutro pojawi się nowy :)
Komentować! ♥/Rose
czwartek, 25 kwietnia 2013
Rozdział 15.
-Coś mi się wydaje, że pokażę ci gdzie są drzwi, którymi w tej chwili wyjdziesz! - krzyknął zdenerwowany Niall, do Luke.
-Ej stary. Uspokój się. - odparł Luke
-Co ty tu w ogóle robisz. - odezwałam się po chwili.
Rodzice Niall'a patrzyli na to całe przedstawienie z otwartymi szeroko oczami. Laura też za bardzo nie wiedziała o co chodzi.
-Ooo Amy, miło cię widzieć. Twoja przyjaciółka kazała cię pozdrowić. - mówił jakby nic się nigdy nie stało.
To był coś poniżej pasa. Myślałam, że nie wytrzymam. Jak on śmiał wspominać jeszcze o mojej BYŁEJ przyjaciółce? Jak ja mogłam z nim być?! Nie ja dużej nie mogę być z tym czymś w jednym pomieszczeniu.
-Przepraszam, że znowu od państwa uciekam, ale nie potrafię. Przepraszam. - zwróciłam się do rodziców Horan'a i wybiegłam z domu.
-Amy! Czekaj! Proszę. - wołał mnie Horan, ale nie zważając na to biegłam przed siebie.
-Widzisz co zrobiłeś?! Ty niedożywiony dupku! - wołał Niall i nie wytrzymał.
Przywalił mu z pięści.
To z emocji. Luke jakby nigdy nic, wstał otrzepał się i zwrócił się do Maury ( mamy Niall'a)
-To co na obiad? - spytał.
Wszyscy patrzyli na niego jak na jakiegoś psychopatę.
-Won stąd! - krzyknął Niall i wyrzucił chłopaka za drzwi.
*Perspektywa Niall'a
Biedna Amy. Ten sukinsyn zachował się jak świnia! Powinienem mu jeszcze 50 razy mocniej przywalić w ryja. Dobra wolę o tym nie myśleć. Teraz muszę znaleźć moją biedną Amy!
*Perspektywa Amy.
Nie mam pojęcia gdzie jestem. Chyba w lesie. Jestem cała zapłakana i rozmazana przez ten pieprzony tusz do oczu. Mam marzenie znaleźć się w objęciach blondyna i zapomnieć o całym wydarzeniu.
-Amy? - ktoś wołał zza drzew.
-Niall? To ty? - wołam niespokojnie.
Już po chwili zza krzaków wyłonił się blondyn. Spadł mi kamień z serca.
-Skarbie, nigdy tak nie rób. - powiedział już spokojniejszym głosem.
-Horan. Po prostu mnie przytul. - powiedziałam.
-Chodź do mnie. - powiedział.
Staliśmy tak przytuleni do siebie. Było mi lepiej, ale robiło się już chłodniej i po mojej skórze przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Horan to chyba poczuł.
-Masz. - powiedział podając mi jego bluzę.
-Dzięki - powiedziałam krótko.
-Chodź. Jedziemy do domu.- powiedział.
Nic już nie odpowiedziałam tylko szłam za blondynem w stronę auta. Gdy dojechaliśmy zaproponowałam mu, żeby przyszedł do mnie. Nie chciałam być w takiej chwili sama.
-Posłuchaj, przepraszam cię.. głupio wyszło. - powiedziałam siadając na kanapie.
-Nie przepraszaj mnie! ty niczym nie zawiniłaś. - powiedział.
Nasza rozmowa niezbyt się kleiła, więc postanowiliśmy zrobić coś do jedzenia. Zdecydowaliśmy się na zwykłe kanapki. Usiedliśmy na kanapie i chcieliśmy obejrzeć film.
-To co oglądamy - zapytał
-Nie wiem ty coś wybierz. - powiedziałam obojętnie.
Na telewizorze pokazywały się pierwsze napisy i tytuł "The last song".
Zapowiadał się ładnie, ale pod koniec płakałam jak jakaś nienormalna.
-Alee, co będzie z nimi? - pytałam szlochając.- Co z jej tatą?
-Dobra Amy, widzę, że to jeszcze bardziej pogorszyło sprawę - mówił Horan. - Chodź zaprowadzę cię na górę.
-Spokojnie, sama jestem jeszcze w stanie chodzić. - powiedziałam.
Weszliśmy do mojej sypialni. Było mi tak okropnie źle. Jakby złamane serce, ale ja przecież nie kocham już Luke. Nie wiem co się dzieje.
-Ja już może pójdę - powiedział Niall.
-Jak chcesz możesz zostać- odpowiedziałam.
-Gdy mnie ładnie poprosisz - mówił z uśmiechem na twarzy.
-Niall, ładnie cię proszę. - powiedziałam z lekkim uśmiechem.
-Takiej słodkiej i seksownej dziewczynie nie odmówię - powiedział.
-Twierdzisz, że jestem seksowna? - powiedziałam z rumieńcem na twarzy.
-Za mało powiedziane. - powiedział.
Po chwili nasze czoła się ze sobą stykały. Znowu ten dziwny stan, kiedy rozum krzyczy a ciało nic nie robi. Muszę coś zrobić. Chcę, żeby Niall był moim przyjacielem. Nikim więcej. Nie wiem czy to możliwe.
-Hmm Niall - powiedziałam odsuwając się od niego.
-Co my robimy. - dodałam
-Nie wiem, ale mi się to bardzo podoba. - powiedział.
Znowu był niebezpiecznie blisko.
-----------------------------------------------------
No hejooo. Dobra dłużej was już nie męczymy :D Dziękujemy bardzo za niespodziankę :*
Rzeczywiście dzisiaj nie wchodziłyśmy na bloga, bo spotkałam się z Amy na pizze, ale miałam lekki wypadek. Łańcuch spadł :P
Dobraa wracając do bloga 16 rozdział będzie za 80 kom<3
Wierzymy w was ♥/Rose
-Ej stary. Uspokój się. - odparł Luke
-Co ty tu w ogóle robisz. - odezwałam się po chwili.
Rodzice Niall'a patrzyli na to całe przedstawienie z otwartymi szeroko oczami. Laura też za bardzo nie wiedziała o co chodzi.
-Ooo Amy, miło cię widzieć. Twoja przyjaciółka kazała cię pozdrowić. - mówił jakby nic się nigdy nie stało.
To był coś poniżej pasa. Myślałam, że nie wytrzymam. Jak on śmiał wspominać jeszcze o mojej BYŁEJ przyjaciółce? Jak ja mogłam z nim być?! Nie ja dużej nie mogę być z tym czymś w jednym pomieszczeniu.
-Przepraszam, że znowu od państwa uciekam, ale nie potrafię. Przepraszam. - zwróciłam się do rodziców Horan'a i wybiegłam z domu.
-Amy! Czekaj! Proszę. - wołał mnie Horan, ale nie zważając na to biegłam przed siebie.
-Widzisz co zrobiłeś?! Ty niedożywiony dupku! - wołał Niall i nie wytrzymał.
Przywalił mu z pięści.
To z emocji. Luke jakby nigdy nic, wstał otrzepał się i zwrócił się do Maury ( mamy Niall'a)
-To co na obiad? - spytał.
Wszyscy patrzyli na niego jak na jakiegoś psychopatę.
-Won stąd! - krzyknął Niall i wyrzucił chłopaka za drzwi.
*Perspektywa Niall'a
Biedna Amy. Ten sukinsyn zachował się jak świnia! Powinienem mu jeszcze 50 razy mocniej przywalić w ryja. Dobra wolę o tym nie myśleć. Teraz muszę znaleźć moją biedną Amy!
*Perspektywa Amy.
Nie mam pojęcia gdzie jestem. Chyba w lesie. Jestem cała zapłakana i rozmazana przez ten pieprzony tusz do oczu. Mam marzenie znaleźć się w objęciach blondyna i zapomnieć o całym wydarzeniu.
-Amy? - ktoś wołał zza drzew.
-Niall? To ty? - wołam niespokojnie.
Już po chwili zza krzaków wyłonił się blondyn. Spadł mi kamień z serca.
-Skarbie, nigdy tak nie rób. - powiedział już spokojniejszym głosem.
-Horan. Po prostu mnie przytul. - powiedziałam.
-Chodź do mnie. - powiedział.
Staliśmy tak przytuleni do siebie. Było mi lepiej, ale robiło się już chłodniej i po mojej skórze przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Horan to chyba poczuł.
-Masz. - powiedział podając mi jego bluzę.
-Dzięki - powiedziałam krótko.
-Chodź. Jedziemy do domu.- powiedział.
Nic już nie odpowiedziałam tylko szłam za blondynem w stronę auta. Gdy dojechaliśmy zaproponowałam mu, żeby przyszedł do mnie. Nie chciałam być w takiej chwili sama.
-Posłuchaj, przepraszam cię.. głupio wyszło. - powiedziałam siadając na kanapie.
-Nie przepraszaj mnie! ty niczym nie zawiniłaś. - powiedział.
Nasza rozmowa niezbyt się kleiła, więc postanowiliśmy zrobić coś do jedzenia. Zdecydowaliśmy się na zwykłe kanapki. Usiedliśmy na kanapie i chcieliśmy obejrzeć film.
-To co oglądamy - zapytał
-Nie wiem ty coś wybierz. - powiedziałam obojętnie.
Na telewizorze pokazywały się pierwsze napisy i tytuł "The last song".
Zapowiadał się ładnie, ale pod koniec płakałam jak jakaś nienormalna.
-Alee, co będzie z nimi? - pytałam szlochając.- Co z jej tatą?
-Dobra Amy, widzę, że to jeszcze bardziej pogorszyło sprawę - mówił Horan. - Chodź zaprowadzę cię na górę.
-Spokojnie, sama jestem jeszcze w stanie chodzić. - powiedziałam.
Weszliśmy do mojej sypialni. Było mi tak okropnie źle. Jakby złamane serce, ale ja przecież nie kocham już Luke. Nie wiem co się dzieje.
-Ja już może pójdę - powiedział Niall.
-Jak chcesz możesz zostać- odpowiedziałam.
-Gdy mnie ładnie poprosisz - mówił z uśmiechem na twarzy.
-Niall, ładnie cię proszę. - powiedziałam z lekkim uśmiechem.
-Takiej słodkiej i seksownej dziewczynie nie odmówię - powiedział.
-Twierdzisz, że jestem seksowna? - powiedziałam z rumieńcem na twarzy.
-Za mało powiedziane. - powiedział.
Po chwili nasze czoła się ze sobą stykały. Znowu ten dziwny stan, kiedy rozum krzyczy a ciało nic nie robi. Muszę coś zrobić. Chcę, żeby Niall był moim przyjacielem. Nikim więcej. Nie wiem czy to możliwe.
-Hmm Niall - powiedziałam odsuwając się od niego.
-Co my robimy. - dodałam
-Nie wiem, ale mi się to bardzo podoba. - powiedział.
Znowu był niebezpiecznie blisko.
-----------------------------------------------------
No hejooo. Dobra dłużej was już nie męczymy :D Dziękujemy bardzo za niespodziankę :*
Rzeczywiście dzisiaj nie wchodziłyśmy na bloga, bo spotkałam się z Amy na pizze, ale miałam lekki wypadek. Łańcuch spadł :P
Dobraa wracając do bloga 16 rozdział będzie za 80 kom<3
Wierzymy w was ♥/Rose
środa, 24 kwietnia 2013
Rozdział 14.
W łóżku leżałam około godziny. Rozmyślałam o wszystkich za i przeciw. Czy ten prawie pocałunek coś dla mnie znaczył? Sama już nie wiem.
Postanowiłam się ogarnąć, bo przecież Horan miał do mnie przyjść. Ruszyłam dupę do łazienki, a tam się wykąpałam. Przeczesałam moje długie włosy i się ubrałam. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam, a przed oczami stanął mi uśmiechnięty blondynek.
Wpuściłam go do środka i usiedliśmy na kanapie.
-Amy, przepraszam, ale ja musiałem to zrobić - powiedział.
-Dobrze, mam nadzieję, że to był ostatni raz - powiedziałam łagodnie.
-Yyy... no nie do końca - przeczesał dłonią po włosach - Zaprosili nas jutro na obiad.
-Żartujesz, prawda? - powiedziałam.
-Nie?
-Dobra, kiedy i gdzie? - zapytałam po chwili.
-Jutro, godzina 16.00, przyjadę po ciebie - uśmiechnął się - Ubierz się ładnie.
Westchnęłam. Czy on kiedyś wydorośleje? - pomyślałam.
-Dobra, a teraz ja muszę iść - powiedział - Pa kotku - puścił mi buziaka w powietrzu.
-Cześć - pomachałam mu.
Do końca dnia nic szczególnego nie robiłam. Nakarmiłam Kami, pooglądałam telewizję i przeczytałam książkę.
*Następny dzień
Obudziły mnie promienie słoneczne, wbijające się do mojego pokoju. Leniwie się przeciągnęłam i wstałam z łóżka. Zerknęłam na zegar. Wskazywał on godzinę 13.00. O kurwa - pomyślałam.
Pędem ruszyłam do szafy i zaczęłam wyciągać wszystkie ciuchy. Po chwili znalazłam odpowiedni strój. Szybko pobiegłam do łazienki. Uczesałam włosy, lekko się pomalowałam i ubrałam. Kiedy stwierdziłam, że wyglądam dość dobrze opuściłam łazienkę.
Nakarmiłam Kami i czekałam na Niall'a, po chwili zaszczycił mnie swoim przyjściem.
Otworzyłam mu drzwi.
-Cześć A...- przejechał po mnie wzrokiem - Wyglądasz niesamowicie !
-Dzięki, ty też niczego sobie - powiedziałam.
-Idziemy? - zapytał.
-A mamy inne wyjście? - pokiwał przecząco głową. - No, więc idziemy.
Weszliśmy do samochodu i jechaliśmy w ciszy.
Po chwili samochód się zatrzymał. Zobaczyłam piękny domek z wielkim ogrodem.
-Mówiłeś, że mieszkałeś w Irlandii - powiedziałam do Horan'a.
-Moi rodzice 2 miesiące temu przeprowadzili się do Birmingham - uśmiechnął się.
-Okej, więc chodźmy - powiedziałam niepewnie.
Wyszliśmy z auta i kierowaliśmy się do drzwi. Zapukaliśmy i po chwili otworzyła je nam mama Niall'a.
-Ooo, nareszcie jesteście - powiedziała - Witaj, Amy.
-Dzień dobry pani - powiedziałam nieśmiało.
-Spokojnie, ja nie gryzę - uśmiechnęłam się.
Było mi głupio, że musimy ją okłamywać. To naprawdę świetna kobieta.
-Amy ! - krzyknęła Laurel.
-Witaj, mała - powiedziałam.
Przywitałam się jeszcze z tatą Niall'a i ruszyliśmy do stołu.
-Nie będziecie mieli nic przeciwko, jeżeli pojawi się jeszcze jeden gość? - zapytała Maura.
-Nie, oczywiście, że nie - zapewniłam.
Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Już jest - powiedziała kobieta i poszła otworzyć.
To co zobaczyłam wstrząsnęło mną. Przede mną stał mój były. Luke, którego nienawidziłam.
-Przepraszam, muszę iść do toalety - powiedziałam i wybiegłam z pokoju.
Niall pobiegł za mną.
-Amy, powiedz co się stało - mówił.
-Widziałeś tego chłopaka? - pokiwał głową - To mój były, który zdradził mnie z moją przyjaciółką w moje urodziny.
Zaczęłam płakać.
-Zabije dupka - powiedział Niall.
Szybko wybiegł. Wybiegłam za nim. Bałam się, że zrobi coś głupiego, czego będzie żałował...
---------------------------------------------
Hej mamy nadzieję, że 14 wam się spodoba. Napisany przez Rose więc wspaniały *___*
Zapraszamy do komentowania i już niedługo pojawi się 15!
Kochamy was ♥/Amy
---------------------------------------------
Hej mamy nadzieję, że 14 wam się spodoba. Napisany przez Rose więc wspaniały *___*
Zapraszamy do komentowania i już niedługo pojawi się 15!
Kochamy was ♥/Amy
wtorek, 23 kwietnia 2013
Rozdział 13.
Myślałam, że go tam rozszarpie na oczach jego rodziców i siostry.
-Yyy...Niall mogę cię na chwilę prosić? - zapytałam.
-Jasne skarbie. - powiedział pewny siebie.
Gdy weszliśmy sami do łazienki na piętrze myślałam, że go zabiję.
-Pierwsze co chciałam ci powiedzieć. Zmień dilera blondasku. Po drugie, wiesz ja się w takie coś nie bawię. Idź do bulderu i tam sobie wypożycz "dziewczynę". Ja nie jestem jakąś głupią zabawką. Rozumiesz?! - krzyczałam jak opętana.
-Amy, wiem głupio wyszło, ale...- powiedział, lecz nie dałam mu skończyć.
-Czy ty w tej chwili siebie słyszysz?Głupio wyszło? Trzeba było nie mówić, że jestem twoją dziewczyną! Za kogo ty mnie masz, co? Za jakąś lalunie, która będzie się do ciebie kleić? - prychnęłam.
-Posłuchaj ty nic nie rozumiesz! - powiedział, próbując mnie uspokoić.
-Zamieniam się w słuch. No dalej mów! - poganiałam go.
-Moim rodzice zawsze chcieli znaleźć mi dziewczynę. Bardzo mnie to wkurzało. A dzisiaj wiedziałem po co przyjechali. Sprawdzić czy nadal mieszkam sam. Posłuchaj, ale nic się nie stało. Za chwilę sobie pojadą, a my dokończymy naszą rozmowę w łóżku. - powiedział lekko się uśmiechając.
-Ty w takiej sytuacji sobie żartujesz? Naprawdę masz coś z głową. - powiedziałam.
-Ahh inaczej na to się mówi. Zakochany. Tak to najlepsze określenie. - uśmiechnął się łobuzersko przybliżając się do mnie.
Był bardzo blisko mnie, czułam jego oddech. Próbowałam się cofnąć, ale niestety wpadłam na pralkę.
-Więc.. - szepnął mi do ucha.
-Uważaj co robisz, bo twój kolega może ucierpieć. - prychnęłam i spojrzałam w jego błękitne tęczówki.
-Aww, skarbie. Nim pobawisz się wieczorem. - znowu się uśmiechnął.
-Ha Ha Ha. Pozdrów psychologa - prychnęłam.
-I tak wiem, że w głębi duszy na mnie lecisz. Tak jak mucha do gówna. - mówił śmiejąc się.
-Twoja logika mnie rozwala. - też się śmiałam.
Nagle cisza. Horan był coraz bliżej. Nasze usta dzieliły milimetry. Rozum mi krzyczał, żebym uciekła, ale moje ciało odmawiało posłuszeństwa. Za chwilę będzie ta chwila. Tak chyba się pocałujemy. Naprawdę brakuje milimetra.
-Dzieci, co wy tutaj tak długo robicie? - do łazienki wpadł niespodziewanie ojciec Horan'a.
Z emocji odepchnęłam Niall'a. Znalazł się pod zlewem.
-Hmmm. Kazałam Niall'owi naprawić..yy... kran. Tak kran. - powiedziałam zdenerwowana.
-A co się stało może pomogę? - pytał tata Horan'a.
-Nie, nie. "Mój" chłopak sobie poradzi. - odpowiedziałam.
Nie wiem co się ze mną stało. Czemu tak odpowiedziałam. Z emocji?
Zauważyłam jak Horan udaje, że coś przykręca i się bardzo śmieje. Zaczerwieniłam się. I to bardzo.
-Boże dziecko?! Coś ty taka czerwona? - zapytała mama Niall'a , która również przyszła do łazienki.
-O mój Jezu. To alergia mam ją na.... sierść. - odpowiedziałam.
Serio? Byłam aż tak głupia?
-To pewnie przez Lokiego (pieska Niall'a) - powiedziała mama Niall'a.
-Ohh, nie dobrze mi. Ja już pójdę do domu. Miło mi było państwa poznać. Do widzenia.- powiedziałam
-Nam również miło było. Mam nadzieje, że się jeszcze spotkamy. - powiedział ojciec Niall'a.
-Ja również. - powiedziałam szybko, marząc o tym by znaleźć się już w domciu.
-Kochanie? A buziak na pożegnanie. - domagał się Horan.
Znowu. Zrobiłam się bardziej czerwona. Bardzo się zawstydziłam. Udałam, że kicham.
-Jak widzisz nie mogę. - powiedziałam.
-Poczekaj odprowadzę cię do drzwi. - powiedział.
Nie miałam już siły się z nim kłócić, więc nic nie odpowiedziałam.
-Jak pojadą, to do ciebie przyjdę.- mruknął mi do ucha.
-Jak tam chcesz. - powiedziałam obojętnie.
Chciałam już odejść, ale złapał mnie za nadgarstki i... musnął w policzek. Czułam jak płonę. Czemu on na mnie tak działał?
-Dziękuje, że tak dzielnie wytrwałaś do końca. - mruknął mi do ucha.
Już po chwili odszedł i zamknął za sobą drzwi. A ja co? Stałam tak jak głupia i próbowałam wszystko pozbierać do kupy, co się przed chwilą stało. Pocałował mój policzek.
Muszę iść do domu i wszystko przemyśleć.
Już po chwili leżałam na moim łóżku rozmyślając do czego by doszło, gdyby ojciec Horan'a wtedy nie
wszedł do łazienki...
------------------------------------------------------------------
Muszę wam powiedzieć, że ten rozdział jest chyba moim ulubionym, bo napisany przez Rose *___*
To co 70 kom? :D
KOCHAMY WAS / Amy
-Yyy...Niall mogę cię na chwilę prosić? - zapytałam.
-Jasne skarbie. - powiedział pewny siebie.
Gdy weszliśmy sami do łazienki na piętrze myślałam, że go zabiję.
-Pierwsze co chciałam ci powiedzieć. Zmień dilera blondasku. Po drugie, wiesz ja się w takie coś nie bawię. Idź do bulderu i tam sobie wypożycz "dziewczynę". Ja nie jestem jakąś głupią zabawką. Rozumiesz?! - krzyczałam jak opętana.
-Amy, wiem głupio wyszło, ale...- powiedział, lecz nie dałam mu skończyć.
-Czy ty w tej chwili siebie słyszysz?Głupio wyszło? Trzeba było nie mówić, że jestem twoją dziewczyną! Za kogo ty mnie masz, co? Za jakąś lalunie, która będzie się do ciebie kleić? - prychnęłam.
-Posłuchaj ty nic nie rozumiesz! - powiedział, próbując mnie uspokoić.
-Zamieniam się w słuch. No dalej mów! - poganiałam go.
-Moim rodzice zawsze chcieli znaleźć mi dziewczynę. Bardzo mnie to wkurzało. A dzisiaj wiedziałem po co przyjechali. Sprawdzić czy nadal mieszkam sam. Posłuchaj, ale nic się nie stało. Za chwilę sobie pojadą, a my dokończymy naszą rozmowę w łóżku. - powiedział lekko się uśmiechając.
-Ty w takiej sytuacji sobie żartujesz? Naprawdę masz coś z głową. - powiedziałam.
-Ahh inaczej na to się mówi. Zakochany. Tak to najlepsze określenie. - uśmiechnął się łobuzersko przybliżając się do mnie.
Był bardzo blisko mnie, czułam jego oddech. Próbowałam się cofnąć, ale niestety wpadłam na pralkę.
-Więc.. - szepnął mi do ucha.
-Uważaj co robisz, bo twój kolega może ucierpieć. - prychnęłam i spojrzałam w jego błękitne tęczówki.
-Aww, skarbie. Nim pobawisz się wieczorem. - znowu się uśmiechnął.
-Ha Ha Ha. Pozdrów psychologa - prychnęłam.
-I tak wiem, że w głębi duszy na mnie lecisz. Tak jak mucha do gówna. - mówił śmiejąc się.
-Twoja logika mnie rozwala. - też się śmiałam.
Nagle cisza. Horan był coraz bliżej. Nasze usta dzieliły milimetry. Rozum mi krzyczał, żebym uciekła, ale moje ciało odmawiało posłuszeństwa. Za chwilę będzie ta chwila. Tak chyba się pocałujemy. Naprawdę brakuje milimetra.
-Dzieci, co wy tutaj tak długo robicie? - do łazienki wpadł niespodziewanie ojciec Horan'a.
Z emocji odepchnęłam Niall'a. Znalazł się pod zlewem.
-Hmmm. Kazałam Niall'owi naprawić..yy... kran. Tak kran. - powiedziałam zdenerwowana.
-A co się stało może pomogę? - pytał tata Horan'a.
-Nie, nie. "Mój" chłopak sobie poradzi. - odpowiedziałam.
Nie wiem co się ze mną stało. Czemu tak odpowiedziałam. Z emocji?
Zauważyłam jak Horan udaje, że coś przykręca i się bardzo śmieje. Zaczerwieniłam się. I to bardzo.
-Boże dziecko?! Coś ty taka czerwona? - zapytała mama Niall'a , która również przyszła do łazienki.
-O mój Jezu. To alergia mam ją na.... sierść. - odpowiedziałam.
Serio? Byłam aż tak głupia?
-To pewnie przez Lokiego (pieska Niall'a) - powiedziała mama Niall'a.
-Ohh, nie dobrze mi. Ja już pójdę do domu. Miło mi było państwa poznać. Do widzenia.- powiedziałam
-Nam również miło było. Mam nadzieje, że się jeszcze spotkamy. - powiedział ojciec Niall'a.
-Ja również. - powiedziałam szybko, marząc o tym by znaleźć się już w domciu.
-Kochanie? A buziak na pożegnanie. - domagał się Horan.
Znowu. Zrobiłam się bardziej czerwona. Bardzo się zawstydziłam. Udałam, że kicham.
-Jak widzisz nie mogę. - powiedziałam.
-Poczekaj odprowadzę cię do drzwi. - powiedział.
Nie miałam już siły się z nim kłócić, więc nic nie odpowiedziałam.
-Jak pojadą, to do ciebie przyjdę.- mruknął mi do ucha.
-Jak tam chcesz. - powiedziałam obojętnie.
Chciałam już odejść, ale złapał mnie za nadgarstki i... musnął w policzek. Czułam jak płonę. Czemu on na mnie tak działał?
-Dziękuje, że tak dzielnie wytrwałaś do końca. - mruknął mi do ucha.
Już po chwili odszedł i zamknął za sobą drzwi. A ja co? Stałam tak jak głupia i próbowałam wszystko pozbierać do kupy, co się przed chwilą stało. Pocałował mój policzek.
Muszę iść do domu i wszystko przemyśleć.
Już po chwili leżałam na moim łóżku rozmyślając do czego by doszło, gdyby ojciec Horan'a wtedy nie
wszedł do łazienki...
------------------------------------------------------------------
Muszę wam powiedzieć, że ten rozdział jest chyba moim ulubionym, bo napisany przez Rose *___*
To co 70 kom? :D
KOCHAMY WAS / Amy
poniedziałek, 22 kwietnia 2013
Rozdział 12.
-Ale nalegam - drążył temat.
Westchnęłam.
-No dobrze - powiedziałam.
Horan zaczął skakać, jak małe dziecko.
Weszliśmy do samochodu i zajęliśmy swoje miejsca. Niall śpiewał pod nosem, a ja patrzyłam uparcie w okno.
Po chwili samochód się zatrzymał.
-Wysiadamy - powiedział Niall.
Kiedy już zamierzałam wychodzić blondynek złapał mnie za rękę.
-Amy, ale pamiętaj. Wpadłaś mi w oko, nie zmarnuj tego - powiedział, po czym puścił do mnie oczko.
-Gumka w majtkach cie ciśnie? - zapytałam.
Horan zaczął się śmiać, jak opętany. Westchnęłam.
-Mówię prawdę, z resztą, gdy zacznie się szkoła to sama się o tym przekonasz - mówił.
-Odpierwiastkuj się ode mnie ty ilorazie nieparzysty bo jak się przelogarytmuję to ci zbiór zębów wyjdzie poza nawias.
Westchnęłam.
-No dobrze - powiedziałam.
Horan zaczął skakać, jak małe dziecko.
Weszliśmy do samochodu i zajęliśmy swoje miejsca. Niall śpiewał pod nosem, a ja patrzyłam uparcie w okno.
Po chwili samochód się zatrzymał.
-Wysiadamy - powiedział Niall.
Kiedy już zamierzałam wychodzić blondynek złapał mnie za rękę.
-Amy, ale pamiętaj. Wpadłaś mi w oko, nie zmarnuj tego - powiedział, po czym puścił do mnie oczko.
-Gumka w majtkach cie ciśnie? - zapytałam.
Horan zaczął się śmiać, jak opętany. Westchnęłam.
-Mówię prawdę, z resztą, gdy zacznie się szkoła to sama się o tym przekonasz - mówił.
-Odpierwiastkuj się ode mnie ty ilorazie nieparzysty bo jak się przelogarytmuję to ci zbiór zębów wyjdzie poza nawias.
Znów zaczął się śmiać. Co ja takiego mówię, że co chwilę wybucha śmiechem? To podejrzane...
-Może wpadniesz do mnie? - zapytał po opanowaniu.
-No dobrze, ale proszę cię. Nic nie mów - przewróciłam oczami.
Wyszliśmy z samochodu i udaliśmy się do domu Horana.
Po chwili usiadłam na kanapie w jego domu.
-To oglądamy film? - poruszył brwiami.
Pokiwałam głową na znak zgody, a Niall majstrował coś przy telewizorze.
Po chwili na ekranie pojawił się obraz i napisy. "Paranormal Activity".
-Niall, proszę tylko nie horror - pisnęłam.
-Możesz się przytulać - uśmiechnął się uwodzicielsko.
*2 godziny później
W ciągu filmu jakieś 347621 razy zdążyłam przytulić się do Horan'a. Chyba podobał mu się ten fakt.
-Nie, ja teraz nie wrócę sama do domu - stwierdziłam.
-Jeśli chcesz, to możesz spać u mnie.
-Pewnie w normalnych okolicznościach bym nie skorzystała, ale cholernie się boję, więc... Zgoda.
-Fuck Yeah ! - krzyknął Niall.
Popatrzyłam na niego z tak zwanym Poker Face'm.
Po 30 min. leżałam już w łóżku Horan'a w jego dresach i koszulce (Proszę nie wyobrażać sobie Bóg wie czego)
-Dobranoc - powiedziałam do blondyna.
-Dobranoc.
Nie mogłam usnąć. Wierciłam się, jak nigdy dotąd.
-Nie możesz spać? - zapytał Niall.
-Nie, tylko tańczę - powiedziałam z sarkazmem.
Wtedy stało się coś bardzo dziwnego. Horan objął mnie i zaczął bawić się moimi włosami. Jednak to pomogło. Po chwili usnęłam...
*Następny dzień
Obudziłam się w objęciach Horan'a. Chwila, chwila... JAK TO W OBJĘCIACH HORAN'A? Po chwili jednak ogarnęłam się z dziwnych myśli i wyślizgnęłam się z ramion blondynka. Postanowiłam, że zrobię śniadanie. Zeszłam na dół i ruszyłam do kuchni. Horan jednak nie miał zbytnio dużo w lodówce, więc zrobiłam kanapki.
Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Zapominając, że nie jestem w swoim domu i w ciuchach Horan'a od razu pobiegłam otworzyć.
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam starszych ludzi i Laurę. Po chwili zrozumiałam, że otworzyłam drzwi rodzicom Niall'a.
-Hej, Amy - krzyknęła mała.
-Hej, Laura - powiedziałam - Państwo do Niall'a?
Pokiwali głową nadal zszokowani.
-Proszę wejść, już po niego idę - powiedziałam zestresowana.
Szybko wbiegłam do sypialni Horan'a.
-Niall, mamy problem - powiedziałam.
-Jesteś w ciąży? - od razu stał z łóżka.
-Nie, nie jestem. Twoi rodzice tu są ! - krzyknęłam mu prosto w twarz.
-O kurwa, no to mamy przejebane - podrapał się po głowie.
-Serio? Naprawdę jesteś bardzo błyskotliwy. Ja idę się przebrać, a ty powiedz, że wyłączyło mi się w domu ogrzewanie, a że jestem twoją sąsiadką to u ciebie przenocowałam - mówiłam bardzo szybko.
-Nie, nie, nie. Nie zostawisz mnie z tym samego. Idziesz ze mną - zaciągnął mnie na dół za rękę.
Gdy już mieliśmy wchodzić do salonu zauważyłam jeden mały szczególik. Niall w samych bokserkach trzymał mnie za rękę.
-Niall, do jasnej choler idź się ubierz - powiedziałam.
On po chwili zorientował się o tym co mówiłam i szybko pobiegł na górę.
Wrócił już ubrany.
Weszliśmy do salony napotykając się na spojrzenia rodziców Niall'a.
-Jesteście razem? - od razu zapytała jego mama.
-Nie - od razu zaprzeczyłam - Niall po prostu przenocował mnie, gdyż w domu wyłączyli mi ogrzewanie.
-Amy, nie musimy się z tym dłużej kryć - mówił spokojnie Horan.
Popatrzyłam na niego z wzrokiem mordercy.
-Tak, Amy jest moją dziewczyną - powiedział po chwili.
Teraz to przesadził...
---------------------------------------------------
Siemano! Liczyłam z Amy o trochę więcej kom. no ale nie chcemy tak długo nie dodawać.
Teraz wam nie odpuścimy ;>
Następny dodamy gdy będzie 60 kom.
Wierzymy w was i kochamy ♥/Rose
---------------------------------------------------
Siemano! Liczyłam z Amy o trochę więcej kom. no ale nie chcemy tak długo nie dodawać.
Teraz wam nie odpuścimy ;>
Następny dodamy gdy będzie 60 kom.
Wierzymy w was i kochamy ♥/Rose
Niesamowity blog *___*
Posłuchajcie mnie uważnie. Znalazłam niesamowitego bloga ! Ta dziewczyna (moja imienniczka :D) dopiero zaczęła, ale myślę, że należą się jej komentarze ! / Amy
http://life-never-change.blogspot.com
http://life-never-change.blogspot.com
niedziela, 21 kwietnia 2013
Rozdział 11.
-Przepraszam, gdzie jest toaleta? - szybko zapytałam.
-Drugie drzwi na piętrze...ale? - odpowiedziała Danielle i czegoś się jeszcze pytała, ale nie usłyszałam ,bo szybko uciekłam na górę.
To nie może być prawdą. To jak najgorszy koszmar. Co ja teraz zrobię? Jak ucieknę? Nie, nie zrobię tego Dan. Tylko co teraz będzie? Z przemyśleń wyrwał mnie dźwięk otwierających się drzwi. Horan znowu on.
-Czego chcesz?! W ogóle co ty tu do kurwy nędzy robisz?! - próbowałam nie krzyczeć, by reszta na dole nas nie usłyszała.
-Posłuchaj chcę, żebyś mnie wysłuchała. - odpowiedział.
W tym momencie złapał mnie za nadgarstki i docisnął do ściany.
-Co ty wyprawiasz? - pisnęłam.
-Chce mieć pewność, że mi nie uciekniesz. - odpowiedział.
-No więc słucham, oświeć mnie. - odparłam
-Na początek. Przepraszam. Teraz chciałbym się dowiedzieć czy mi wybaczysz i czy możemy zachowywać się jak normalni przyjaciele? - zapytał
-Przyjaciele? - prychnęłam - Prawdziwi przyjaciele mówią sobie wszystko i nie mają tajemnic!
-Dobrze, więc co chcesz o mnie wiedzieć? - zapytał.
-To może zacznijmy od tego czemu tak nienawidzisz Harry'ego? To uroczy chłopak. - powiedziałam
Twarz Niall'a automatycznie stała się czerwona. Chyba nie lubił o nim rozmawiać.
-Powiem w skrócie. Kiedyś zranił kogoś z mojej rodziny. Na razie tyle ci powiem. Kiedyś ci to wyjaśnię. - powiedział bardzo zaniepokojony.
Nie wiem co we mnie wstąpiło. Po prostu podeszłam do chłopaka i go przytuliłam. Odwzajemnił uścisk.
-Dobra koniec tego dobrego.- powiedziałam - Zejdźmy może na dół?
-Nie tutaj jest dobrze. Przytulaj mnie. - odpowiedział.
-No, więc Horan powrócił - zakpiłam z uśmiechem.
-Dla mojej Amy zawsze. - powiedział zalotnie.
Wywróciłam oczami.
-Przyjaciele, pamiętasz? - pomachałam mu ręką przed oczami.
-Do czasu. - powiedział nieco ciszej.
-Słyszałam i możesz sobie tylko pomarzyć. - prychnęłam.
-Yhym - uśmiechnął się - Dobra chodź już na dół bo głodny jestem.
-Zgadzam się. - odpowiedziałam
Zeszliśmy razem po schodach. Nawet nie poczułam jak Horan złączył nasze dłonie.
-To wy jesteście razem? - zapytała Eleanor
Wtedy zobaczyłam Niall'a jak ma wielkiego banana na twarzy i nasze złączone dłonie. Szybko go puściłam i usiadłam obok Liam'a.
-No coś ty! - odpowiedziała.
-A skąd się znacie? - dopytywała Perrie.
Jedynie Danielle chyba zauważyła, że wolę o tym nie gadać.
-Długa historia. To mój sąsiad. - odpowiedziałam.
Po chwili Zayn pojawił się w salonie. Kazał nam wyjść na podwórko. Gdy to zobaczyłam, momentalnie pociekła mi ślina. Był wielki stół a na nim tyle żarcia, że mała bania. Najwidoczniej Horan to zauważył i szepnął mi do ucha.
-Przykro mi skarbie. Po chwili już nic tu nie będzie. Zjem to sam. - uśmiechnął się łobuzersko.
-No chyba nie - odpowiedziałam i jak zwierzę usiadłam do stołu i załapałam się za jedzenie.
Po zjedzonym posiłku zabawa się rozkręciła. Pomimo, że nie jestem jeszcze pełnoletnia piłam alkohol. Tak, alkohol. Bo przecież melanż bez picia to nie melanż , nie? No właśnie. Zabawa jeszcze długo trwała. Graliśmy w butelkę, dużo się dowiedziałam o moich nowych kolegach. Najdziwniejsze było to, że Horan cały czas się na mnie gapił. Było to irytujące.
-Co? Mam coś na twarzy? - zapytałam się go.
-Tak na ustach. Chcesz to strzepnę to moim. - uśmiechnął się łobuzersko.
-Dupek. - prychnęłam.
-Ohh, no przestań. Przecież każdy wie, że cię pociągam. - odpowiedział.
-Że co proszę?! - zapytałam.
-W sumie to mogę się już przedstawiać jako twój chłopak. - poruszył śmiesznie brwiami.
-Marzenia. Marzenia, kochany. A wiesz, że ja od małego chcę gwiazdkę z nieba? MARZENIA! Nigdy nie będziemy razem. - powiedziałam.
-Uwierz mi. To tylko kwestia czasu. - powiedział pewny siebie.
Muszę to szybko skończyć, bo nie wytrzymam i mu przywalę w tą piękną mordę.
-Ei, kochani ja niestety muszę już iść. Do zobaczenia! - powiedziałam do wszystkich ubierając kurtkę i buty.
-Czekaj odwiozę cię. - zaproponował Horan.
-Nie dzięki. Zamówię taksówkę. - odpowiedziałam.
-Drugie drzwi na piętrze...ale? - odpowiedziała Danielle i czegoś się jeszcze pytała, ale nie usłyszałam ,bo szybko uciekłam na górę.
To nie może być prawdą. To jak najgorszy koszmar. Co ja teraz zrobię? Jak ucieknę? Nie, nie zrobię tego Dan. Tylko co teraz będzie? Z przemyśleń wyrwał mnie dźwięk otwierających się drzwi. Horan znowu on.
-Czego chcesz?! W ogóle co ty tu do kurwy nędzy robisz?! - próbowałam nie krzyczeć, by reszta na dole nas nie usłyszała.
-Posłuchaj chcę, żebyś mnie wysłuchała. - odpowiedział.
W tym momencie złapał mnie za nadgarstki i docisnął do ściany.
-Co ty wyprawiasz? - pisnęłam.
-Chce mieć pewność, że mi nie uciekniesz. - odpowiedział.
-No więc słucham, oświeć mnie. - odparłam
-Na początek. Przepraszam. Teraz chciałbym się dowiedzieć czy mi wybaczysz i czy możemy zachowywać się jak normalni przyjaciele? - zapytał
-Przyjaciele? - prychnęłam - Prawdziwi przyjaciele mówią sobie wszystko i nie mają tajemnic!
-Dobrze, więc co chcesz o mnie wiedzieć? - zapytał.
-To może zacznijmy od tego czemu tak nienawidzisz Harry'ego? To uroczy chłopak. - powiedziałam
Twarz Niall'a automatycznie stała się czerwona. Chyba nie lubił o nim rozmawiać.
-Powiem w skrócie. Kiedyś zranił kogoś z mojej rodziny. Na razie tyle ci powiem. Kiedyś ci to wyjaśnię. - powiedział bardzo zaniepokojony.
Nie wiem co we mnie wstąpiło. Po prostu podeszłam do chłopaka i go przytuliłam. Odwzajemnił uścisk.
-Dobra koniec tego dobrego.- powiedziałam - Zejdźmy może na dół?
-Nie tutaj jest dobrze. Przytulaj mnie. - odpowiedział.
-No, więc Horan powrócił - zakpiłam z uśmiechem.
-Dla mojej Amy zawsze. - powiedział zalotnie.
Wywróciłam oczami.
-Przyjaciele, pamiętasz? - pomachałam mu ręką przed oczami.
-Do czasu. - powiedział nieco ciszej.
-Słyszałam i możesz sobie tylko pomarzyć. - prychnęłam.
-Yhym - uśmiechnął się - Dobra chodź już na dół bo głodny jestem.
-Zgadzam się. - odpowiedziałam
Zeszliśmy razem po schodach. Nawet nie poczułam jak Horan złączył nasze dłonie.
-To wy jesteście razem? - zapytała Eleanor
Wtedy zobaczyłam Niall'a jak ma wielkiego banana na twarzy i nasze złączone dłonie. Szybko go puściłam i usiadłam obok Liam'a.
-No coś ty! - odpowiedziała.
-A skąd się znacie? - dopytywała Perrie.
Jedynie Danielle chyba zauważyła, że wolę o tym nie gadać.
-Długa historia. To mój sąsiad. - odpowiedziałam.
Po chwili Zayn pojawił się w salonie. Kazał nam wyjść na podwórko. Gdy to zobaczyłam, momentalnie pociekła mi ślina. Był wielki stół a na nim tyle żarcia, że mała bania. Najwidoczniej Horan to zauważył i szepnął mi do ucha.
-Przykro mi skarbie. Po chwili już nic tu nie będzie. Zjem to sam. - uśmiechnął się łobuzersko.
-No chyba nie - odpowiedziałam i jak zwierzę usiadłam do stołu i załapałam się za jedzenie.
Po zjedzonym posiłku zabawa się rozkręciła. Pomimo, że nie jestem jeszcze pełnoletnia piłam alkohol. Tak, alkohol. Bo przecież melanż bez picia to nie melanż , nie? No właśnie. Zabawa jeszcze długo trwała. Graliśmy w butelkę, dużo się dowiedziałam o moich nowych kolegach. Najdziwniejsze było to, że Horan cały czas się na mnie gapił. Było to irytujące.
-Co? Mam coś na twarzy? - zapytałam się go.
-Tak na ustach. Chcesz to strzepnę to moim. - uśmiechnął się łobuzersko.
-Dupek. - prychnęłam.
-Ohh, no przestań. Przecież każdy wie, że cię pociągam. - odpowiedział.
-Że co proszę?! - zapytałam.
-W sumie to mogę się już przedstawiać jako twój chłopak. - poruszył śmiesznie brwiami.
-Marzenia. Marzenia, kochany. A wiesz, że ja od małego chcę gwiazdkę z nieba? MARZENIA! Nigdy nie będziemy razem. - powiedziałam.
-Uwierz mi. To tylko kwestia czasu. - powiedział pewny siebie.
Muszę to szybko skończyć, bo nie wytrzymam i mu przywalę w tą piękną mordę.
-Ei, kochani ja niestety muszę już iść. Do zobaczenia! - powiedziałam do wszystkich ubierając kurtkę i buty.
-Czekaj odwiozę cię. - zaproponował Horan.
-Nie dzięki. Zamówię taksówkę. - odpowiedziałam.
Rozdział 10.
-Dobra, już dobra jesteś najlepszą dupą w mieście - powiedziałam szybko.
-Czuje jak moje policzki płoną, skarbie - odpowiedział.
-Nie podniecaj się zbyt szybko. - powiedziałam.
W tym momencie nic nie odpowiedział, bo w radiu zaczęła lecieć romantyczna piosenka.
-Mogę panią prosić? - zapytał Niall.
-Panią to się prosi do tańca. - wytknęłam mu język.
Niall zrobił minę tak zwaną "Poker Face".
Niepewnie podałam mu dłoń i zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki.
-Rany nie wiedziałem, że umiesz tak tańczyć. - powiedział.
-Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. - odpowiedziałam.
Po skończonej piosence usiedliśmy na kanapie.
-Czyli między nami wszystko dobrze?Tak? - zapytał.
-Nie przeliczaj się, Horan. - powiedziałam z uśmiechem.
Posmutniał.
-No żartowałam - powiedziałam słodko.
-A wiesz, że jesteś piękna? - zapytał z uśmieszkiem.
Po chwili moje policzki stały się czerwone jak burak.
-I słodka jak się rumienisz. - dodał po chwili.
-Proszę.. przestań! - powiedziałam, bo wiedziałam jak śmiesznie muszę wyglądać cała czerwona.
-Niee... Podoba mi się to - poruszył śmiesznie brwiami.
-A dlaczego nie lubicie się z Harry'm? - wypaliłam bez chwili namysłu.
-Nie chcę o tym rozmawiać. Zresztą to nie twoja sprawa! - prawie krzyknął.
-Ahh tak? A mi się nie chce z tobą rozmawiać. - krzyknęłam i wybiegłam z jego domu.
*Perspektywa Niall'a
Znowu się obraziła? Dobra. Nie mam ochoty teraz do niej lecieć i ją przepraszać. Muszę się szykować na spotkanie z moimi przyjaciółmi.
*Perspektywa Amy
Kurde. Co ze mną nie tak? Czemu na mnie krzyczał? Może mnie nie lubi... Zresztą nie obchodzi mnie to. To jego sprawa. Ja zamierzam się świetnie bawić na grillu u Danielle i jej chłopaka. Chętnie go poznam. Ale teraz liczy się tylko jedno. Odpocząć od Niall'a.
*2 godziny później.
Za chwilę 18.00 - pomyślałam. Postanowiłam, że już będę wychodzić. Byłam ubrana luźno. Nie będę się stroić. Po co? Dla kogo? Przecież nikt mnie nie kocha. Z przemyśleń wyrwał mnie odgłos mojego telefonu. Dostałam sms'a od Danielle.
Od: Dan
Hejka. Mam nadzieje, że pamiętasz o grillu u nas?
Do: Dan
Jasne! Właśnie za chwilę wychodzę.
Od: Dan
Okey. Czekamy :)
Chwilę po tym złapałam za bluzę, zamknęłam dom i wsiadła do wcześniej zamówionej taksówki.
Podałam kierowcy adres i czekałam na tą chwilę. Tak byłam podekscytowana. Chciałam bardzo poznać przyjaciół Danielle i jej chłopaka. Ciekawe czy mnie polubią? Taksówka się zatrzymała. Wow Dom Dan był duży z wielkim ogrodem. Wysiadłam z pojazdu, zapłaciłam za przejazd i zapukałam do drzwi.
-Ooo witaj, kochana. - przytuliła mnie na powitanie Danielle.
-Hejka - odparłam
-Wejdź do środka. Już wszyscy czekają. - powiedziała Danielle.
Nieśmiało ruszyłam do salony gdzie reszta na mnie czekała.
-Więc - zaczęła Dan. - Amy , to jest Perrie.
-Hej miło mi. - powiedziała Perrie.
-Mi również. - odpowiedziałam jej
-Ten mulat to mój chłopak. Zayn. - powiedziała
I tak z resztą się przywitałam. Poznałam wszystkich. Eleanor i jej chłopaka Louisa, Perrie i Zayna. Oczywiście chłopak Dan, Liam też zrobił na mnie dobre wrażenie. Byli bardzo sympatyczni, ale czułam się trochę dziwnie. Każda miała chłopaka, a ja tylko jak jakaś sierota byłam sama. Sama jak palec. Z przemyśleń wyrwał mnie głos Louisa.
-Ei ,a gdzie nasz Niall? - zapytał.
Zrobiło mi się automatycznie bardzo gorąco. Ale przecież dużo ludzi na świecie ma na imię Niall.
-Próbuje rozpalić grilla. - odpowiedział Liam.
-Już jestem..- wszedł do środka. Tak to był on.
-Horan... - syknęłam.
-Amy? - otworzył szeroko oczy.
------------------------------------------------
Ten rozdział nie należy do najlepszych, ale 11 jest lepszy :)
Czytajcie i komentujcie miśki <3/Rose
-Czuje jak moje policzki płoną, skarbie - odpowiedział.
-Nie podniecaj się zbyt szybko. - powiedziałam.
W tym momencie nic nie odpowiedział, bo w radiu zaczęła lecieć romantyczna piosenka.
-Mogę panią prosić? - zapytał Niall.
-Panią to się prosi do tańca. - wytknęłam mu język.
Niall zrobił minę tak zwaną "Poker Face".
Niepewnie podałam mu dłoń i zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki.
-Rany nie wiedziałem, że umiesz tak tańczyć. - powiedział.
-Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. - odpowiedziałam.
Po skończonej piosence usiedliśmy na kanapie.
-Czyli między nami wszystko dobrze?Tak? - zapytał.
-Nie przeliczaj się, Horan. - powiedziałam z uśmiechem.
Posmutniał.
-No żartowałam - powiedziałam słodko.
-A wiesz, że jesteś piękna? - zapytał z uśmieszkiem.
Po chwili moje policzki stały się czerwone jak burak.
-I słodka jak się rumienisz. - dodał po chwili.
-Proszę.. przestań! - powiedziałam, bo wiedziałam jak śmiesznie muszę wyglądać cała czerwona.
-Niee... Podoba mi się to - poruszył śmiesznie brwiami.
-A dlaczego nie lubicie się z Harry'm? - wypaliłam bez chwili namysłu.
-Nie chcę o tym rozmawiać. Zresztą to nie twoja sprawa! - prawie krzyknął.
-Ahh tak? A mi się nie chce z tobą rozmawiać. - krzyknęłam i wybiegłam z jego domu.
*Perspektywa Niall'a
Znowu się obraziła? Dobra. Nie mam ochoty teraz do niej lecieć i ją przepraszać. Muszę się szykować na spotkanie z moimi przyjaciółmi.
*Perspektywa Amy
Kurde. Co ze mną nie tak? Czemu na mnie krzyczał? Może mnie nie lubi... Zresztą nie obchodzi mnie to. To jego sprawa. Ja zamierzam się świetnie bawić na grillu u Danielle i jej chłopaka. Chętnie go poznam. Ale teraz liczy się tylko jedno. Odpocząć od Niall'a.
*2 godziny później.
Za chwilę 18.00 - pomyślałam. Postanowiłam, że już będę wychodzić. Byłam ubrana luźno. Nie będę się stroić. Po co? Dla kogo? Przecież nikt mnie nie kocha. Z przemyśleń wyrwał mnie odgłos mojego telefonu. Dostałam sms'a od Danielle.
Od: Dan
Hejka. Mam nadzieje, że pamiętasz o grillu u nas?
Do: Dan
Jasne! Właśnie za chwilę wychodzę.
Od: Dan
Okey. Czekamy :)
Chwilę po tym złapałam za bluzę, zamknęłam dom i wsiadła do wcześniej zamówionej taksówki.
Podałam kierowcy adres i czekałam na tą chwilę. Tak byłam podekscytowana. Chciałam bardzo poznać przyjaciół Danielle i jej chłopaka. Ciekawe czy mnie polubią? Taksówka się zatrzymała. Wow Dom Dan był duży z wielkim ogrodem. Wysiadłam z pojazdu, zapłaciłam za przejazd i zapukałam do drzwi.
-Ooo witaj, kochana. - przytuliła mnie na powitanie Danielle.
-Hejka - odparłam
-Wejdź do środka. Już wszyscy czekają. - powiedziała Danielle.
Nieśmiało ruszyłam do salony gdzie reszta na mnie czekała.
-Więc - zaczęła Dan. - Amy , to jest Perrie.
-Hej miło mi. - powiedziała Perrie.
-Mi również. - odpowiedziałam jej
-Ten mulat to mój chłopak. Zayn. - powiedziała
I tak z resztą się przywitałam. Poznałam wszystkich. Eleanor i jej chłopaka Louisa, Perrie i Zayna. Oczywiście chłopak Dan, Liam też zrobił na mnie dobre wrażenie. Byli bardzo sympatyczni, ale czułam się trochę dziwnie. Każda miała chłopaka, a ja tylko jak jakaś sierota byłam sama. Sama jak palec. Z przemyśleń wyrwał mnie głos Louisa.
-Ei ,a gdzie nasz Niall? - zapytał.
Zrobiło mi się automatycznie bardzo gorąco. Ale przecież dużo ludzi na świecie ma na imię Niall.
-Próbuje rozpalić grilla. - odpowiedział Liam.
-Już jestem..- wszedł do środka. Tak to był on.
-Horan... - syknęłam.
-Amy? - otworzył szeroko oczy.
------------------------------------------------
Ten rozdział nie należy do najlepszych, ale 11 jest lepszy :)
Czytajcie i komentujcie miśki <3/Rose
sobota, 20 kwietnia 2013
Rozdział 9.
*Następnego dnia
Obudziłam się o 10.00. Tak to dzisiaj miał po mnie przyjechać Harry.
Z jednej strony cieszę się ,ale z drugiej cały czas zastanawiam się czemu Niall tak go nie lubi?
No nic może dzisiaj czegoś jeszcze się dowiem od Harry'ego.
Zeszłam na dół i od razu na mojej twarzy pojawił się wielki banan na twarzy. Na kanapie słodko spała Kimy. Dałam jej jedzenie i wodę.
Potem sama zrobiłam sobie śniadanie i ubrałam się. Było za pięć 12.00. Harry zaraz przyjdzie. Z przemyśleń wyrwał mnie dzwonek. Bez wahania otworzyłam, myśląc, że zastanę w drzwiach Harolda.
Moje źrenice momentalnie się rozszerzyły. W drzwiach stał Niall z różą w ręku.
-Wiem, że pewnie spodziewałaś się tego skurwiela , ale chce wiedzieć, że mi wybaczyłaś. - powiedział
-Niall ja wybaczam ci.. - powiedziałam nieśmiało
-Naprawdę ? - zobaczyłam jak na jego twarzy maluje się uśmiech
-Tak - odpowiedziałam już z uśmiechem
-To może dasz się zaprosić na obiad? - zaproponował
-Sorry napaleńcu, ale ja zabieram tą piękną panią nad rzekę - powiedział Harry, który znienacka stanął w progu drzwi.
-Styles ...ty..- powiedział ,ale Harry mu przeszkodził.
-Już cicho, bo ci się ślina skończy - odpowiedział - A teraz idź do siostry i pobaw się z nią w barbie.
-Gdyby nie było tu Amy, już dawno byś dostał w swoje malutkie jaja - prychnął Horan
-Chłopaki, dość!- krzyknęłam
-Dobra to ja życzę wam udanej randki - krzyknął oburzony Niall, podał mi różę i odszedł bez słowa.
Czułam się źle. Czemu? nie mam pojęcia ,po prostu strasznie źle się czułam z tym, że Horan przeze mnie cierpi.
-Amy? Amy chyba nie będziesz się nim przejmowała? - zapytał Harry
-Nie.. to znaczy... hmm nie mam ochoty nigdzie iść. Przepraszam, ale chce zostać sama - powiedziałam
-Jak będziesz coś chciała to wystarczy zadzwonić - powiedział - pa
-Pa - odpowiedziałam
Co ja robię ze swoim życiem? Czemu czułam się tak źle, gdy widziałam jak cierpi? Może coś do niego czuję? Nie, nie. To nie może się tak skończyć! Idę do niego.
Założyłam moje czarne converse i wyszłam z domu. Już po chwili stałam pod jego drzwiami. Gdy zadzwoniłam dzwonkiem, dopiero teraz dotarło do mnie co ja do cholery robię?!Niestety na ucieczkę było już za późno, gdyż Horan otworzył mi drzwi.
-Cześć...Mogę wejść? - zapytałam ,a w jego oczach mogłam zobaczyć rozpacz,smutek? Dziwne...
-Skoro już przyszłaś. - odparł
-Posłuchaj nie wiem, po co tu przyszłam. Po prostu, gdy poszedłeś poczułam się źle...-powiedziałam
-Aha... to witaj w klubie.- powiedział
-Może po prostu o tym wszystkim zapomnijmy ?- dodał
-Zgoda - powiedziałam z uśmiechem
-Więc co, robimy babeczki ? - zapytał z bananem na twarzy.
-Pytanie, jasne ,że tak!- odpowiedziałam
Po godzinie roboty wreszcie mogliśmy zjeść nasze babeczki.
-Wies , bardzo ce lubie - mówił z babeczką w buzi
Uśmiechnęłam się.
-Ja ciebie też nawet lubię. - odpowiedziałam
-Nawet?! Najlepszą dupę w mieście TROCHĘ LUBISZ?!- odparł
Zaśmiałam się.
-Widziałam lepsze - wystawiłam mu język.
-Ohh, teraz to ci nie odpuszczę - powiedział po czym przybliżył się do mnie i zaczął łaskotać.
Nie mogłam pohamować śmiechu.
-Niall... prze... przestań! - mówiłam przez śmiech.
- Jeżeli powiesz, że jestem najlepszą dupą w mieście to ci odpuszczę - powiedział
-Grr... jeszcze pożałujesz, że się urodziłeś - warknęłam mu, na co znowu zaczął mnie łaskotać
-Dobra, już dobra jesteś najlepszą dupą w mieście - powiedziałam szybko.
-Czuje jak moje policzki płoną, skarbie - odpowiedział.
--------------------------------------------------------------------
Jestem z was dumna ♥
Ciekawe czy spodoba wam się 9 rozdział.
Mamy już napisane do 13 rozdziału, ale będziemy czekać na wasze komentarze.
Kto wie, może jak będzie dużo kom. to dodamy 10 już dzisiaj wieczorem?
To zależy od was
KOCHAMY WAS <3/Rose
Obudziłam się o 10.00. Tak to dzisiaj miał po mnie przyjechać Harry.
Z jednej strony cieszę się ,ale z drugiej cały czas zastanawiam się czemu Niall tak go nie lubi?
No nic może dzisiaj czegoś jeszcze się dowiem od Harry'ego.
Zeszłam na dół i od razu na mojej twarzy pojawił się wielki banan na twarzy. Na kanapie słodko spała Kimy. Dałam jej jedzenie i wodę.
Potem sama zrobiłam sobie śniadanie i ubrałam się. Było za pięć 12.00. Harry zaraz przyjdzie. Z przemyśleń wyrwał mnie dzwonek. Bez wahania otworzyłam, myśląc, że zastanę w drzwiach Harolda.
Moje źrenice momentalnie się rozszerzyły. W drzwiach stał Niall z różą w ręku.
-Wiem, że pewnie spodziewałaś się tego skurwiela , ale chce wiedzieć, że mi wybaczyłaś. - powiedział
-Niall ja wybaczam ci.. - powiedziałam nieśmiało
-Naprawdę ? - zobaczyłam jak na jego twarzy maluje się uśmiech
-Tak - odpowiedziałam już z uśmiechem
-To może dasz się zaprosić na obiad? - zaproponował
-Sorry napaleńcu, ale ja zabieram tą piękną panią nad rzekę - powiedział Harry, który znienacka stanął w progu drzwi.
-Styles ...ty..- powiedział ,ale Harry mu przeszkodził.
-Już cicho, bo ci się ślina skończy - odpowiedział - A teraz idź do siostry i pobaw się z nią w barbie.
-Gdyby nie było tu Amy, już dawno byś dostał w swoje malutkie jaja - prychnął Horan
-Chłopaki, dość!- krzyknęłam
-Dobra to ja życzę wam udanej randki - krzyknął oburzony Niall, podał mi różę i odszedł bez słowa.
Czułam się źle. Czemu? nie mam pojęcia ,po prostu strasznie źle się czułam z tym, że Horan przeze mnie cierpi.
-Amy? Amy chyba nie będziesz się nim przejmowała? - zapytał Harry
-Nie.. to znaczy... hmm nie mam ochoty nigdzie iść. Przepraszam, ale chce zostać sama - powiedziałam
-Jak będziesz coś chciała to wystarczy zadzwonić - powiedział - pa
-Pa - odpowiedziałam
Co ja robię ze swoim życiem? Czemu czułam się tak źle, gdy widziałam jak cierpi? Może coś do niego czuję? Nie, nie. To nie może się tak skończyć! Idę do niego.
Założyłam moje czarne converse i wyszłam z domu. Już po chwili stałam pod jego drzwiami. Gdy zadzwoniłam dzwonkiem, dopiero teraz dotarło do mnie co ja do cholery robię?!Niestety na ucieczkę było już za późno, gdyż Horan otworzył mi drzwi.
-Cześć...Mogę wejść? - zapytałam ,a w jego oczach mogłam zobaczyć rozpacz,smutek? Dziwne...
-Skoro już przyszłaś. - odparł
-Posłuchaj nie wiem, po co tu przyszłam. Po prostu, gdy poszedłeś poczułam się źle...-powiedziałam
-Aha... to witaj w klubie.- powiedział
-Może po prostu o tym wszystkim zapomnijmy ?- dodał
-Zgoda - powiedziałam z uśmiechem
-Więc co, robimy babeczki ? - zapytał z bananem na twarzy.
-Pytanie, jasne ,że tak!- odpowiedziałam
Po godzinie roboty wreszcie mogliśmy zjeść nasze babeczki.
-Wies , bardzo ce lubie - mówił z babeczką w buzi
Uśmiechnęłam się.
-Ja ciebie też nawet lubię. - odpowiedziałam
-Nawet?! Najlepszą dupę w mieście TROCHĘ LUBISZ?!- odparł
Zaśmiałam się.
-Widziałam lepsze - wystawiłam mu język.
-Ohh, teraz to ci nie odpuszczę - powiedział po czym przybliżył się do mnie i zaczął łaskotać.
Nie mogłam pohamować śmiechu.
-Niall... prze... przestań! - mówiłam przez śmiech.
- Jeżeli powiesz, że jestem najlepszą dupą w mieście to ci odpuszczę - powiedział
-Grr... jeszcze pożałujesz, że się urodziłeś - warknęłam mu, na co znowu zaczął mnie łaskotać
-Dobra, już dobra jesteś najlepszą dupą w mieście - powiedziałam szybko.
-Czuje jak moje policzki płoną, skarbie - odpowiedział.
--------------------------------------------------------------------
Jestem z was dumna ♥
Ciekawe czy spodoba wam się 9 rozdział.
Mamy już napisane do 13 rozdziału, ale będziemy czekać na wasze komentarze.
Kto wie, może jak będzie dużo kom. to dodamy 10 już dzisiaj wieczorem?
To zależy od was
KOCHAMY WAS <3/Rose
piątek, 19 kwietnia 2013
Rozdział 8.
-Czy mógłby mi ktoś do jasnej cholery powiedzieć o co tu chodzi?! - wykrzyczałam.
-Po protu ten twój Styles to zwykły chuj - powiedział blondynek.
-Ja? Ja chuj? Spójrz na siebie Horan - powiedział Harry.
-Natychmiast macie mi powiedzieć o co chodzi! - wkroczyłam do akcji.
-Nie będę przebywać z nim na odległości poniżej 10 metrów. Idę do domu - powiedział wkurzony Niall.
-To... cześć - powiedział uśmiechnięty Harry.
Niall odszedł do domu. Postanowiłam, że porozmawiam z nim później. Wsiadłam z Harry'm do jego samochodu i udaliśmy się do małej kawiarni niedaleko parku. Zamówiliśmy kawę i ciasto i usiedliśmy przy stoliku.
Bardzo długo rozmawialiśmy. Dowiedziałam się, że Harry ma 19 lat, jest z Holmes Chapel i naprawdę kocha koty.
-Teraz ty opowiedz mi coś o sobie - powiedział loczek.
-Hmm... Od czego mam zacząć? - zapytałam.
-Najlepiej od początku - uśmiechnął się.
-Więc urodziłam się w Kanadzie. Wychowywałam się tam przez 16 lat. Tydzień temu przeprowadziłam się do Londynu. Bardzo lubię tańczyć. Jest to moja pasja. Kocham koty i lubię czekoladę - powiedziałam po chwili namysłu.
-Dziewczyno, gdzieś ty była całe moje życie? - powiedział Harry.
Zaśmiałam się.
Chłopak był naprawdę uroczy i słodki.
Polubiłam go.
-Może wrócimy do domu? - zapytałam.
-Dobrze, ale najpierw dasz mi swój numer - powiedział.
Zapisałam mu swój numer i udaliśmy się do samochodu, a później do mojego domu.
Wydał mi się bardzo miły. Zrobił na mnie dobre wrażenie. Może nasza znajomość się nie zakończy tak szybko? Kto wie.
Do domu wróciłam około godziny 19.00. Czas z Harry'm zleciał mi bardzo szybko.
Przed moimi drzwiami zobaczyłam Horan'a. Uważnie mi się przyglądał.
-Co tak stoisz, jak Hitler pod Stalingradem? - zapytałam.
-Czekam na ciebie - odpowiedział obojętnym głosem.
Wpuściłam go do domu i usiedliśmy na kanapie.
-Więc, co chciałeś mi powiedzieć? - zapytałam.
-Po pierwsze chciałem cię przeprosić za wiesz co, a po drugie chciałem zapytać, co cię łączy ze Styles'em? - powiedział.
-Zastanowię się, czy ci wybaczę, a co do Harry'ego to uważam, że jest to naprawdę miły chłopak.
-To dupek - mruknął pod nosem.
Udałam, że tego nie słyszałam.
-Dobra, więc ja już będę się zbierać - powiedział Niall i wyszedł.
Westchnęłam.
Co go interesuje to co łączy mnie z Harry'm?
Kim on dla mnie jest?
Za kogo się uważa?
Ten chłopak zaczyna mi działać na nerwy.
Postanowiłam wziąć długą kąpiel.
Trwała ona około 2 godzin. Po wyjściu z wanny ubrałam się w pidżamę i położyłam do łóżka. Mój telefon zaczął dzwonić, powiadamiając mnie o tym, że dostałam sms'a.
Od: Nieznany
Hej, spotkamy się jutro? xx - Harry.
Do: Nieznany
Oczywiście. - Amy.
Szybko zapisałam sobie jego numer.
Od: Harry
To wpadnę po ciebie o 12.00. Dobranoc xx
Do: Harry
Dobranoc xx
Przeczytałam jeszcze kawałek książki i już po chwili usnęłam.
-------------------------------------------------------------------
No i jak wrażenia? Cieszymy się ,że dobiłyście do 56 komentarzy <3
Jutro postaramy się dodać 9
Prosimy o komentarze bo nie wiemy czy pisać dalej
KOCHAMY WAS ♥ / Rose
-Po protu ten twój Styles to zwykły chuj - powiedział blondynek.
-Ja? Ja chuj? Spójrz na siebie Horan - powiedział Harry.
-Natychmiast macie mi powiedzieć o co chodzi! - wkroczyłam do akcji.
-Nie będę przebywać z nim na odległości poniżej 10 metrów. Idę do domu - powiedział wkurzony Niall.
-To... cześć - powiedział uśmiechnięty Harry.
Niall odszedł do domu. Postanowiłam, że porozmawiam z nim później. Wsiadłam z Harry'm do jego samochodu i udaliśmy się do małej kawiarni niedaleko parku. Zamówiliśmy kawę i ciasto i usiedliśmy przy stoliku.
Bardzo długo rozmawialiśmy. Dowiedziałam się, że Harry ma 19 lat, jest z Holmes Chapel i naprawdę kocha koty.
-Teraz ty opowiedz mi coś o sobie - powiedział loczek.
-Hmm... Od czego mam zacząć? - zapytałam.
-Najlepiej od początku - uśmiechnął się.
-Więc urodziłam się w Kanadzie. Wychowywałam się tam przez 16 lat. Tydzień temu przeprowadziłam się do Londynu. Bardzo lubię tańczyć. Jest to moja pasja. Kocham koty i lubię czekoladę - powiedziałam po chwili namysłu.
-Dziewczyno, gdzieś ty była całe moje życie? - powiedział Harry.
Zaśmiałam się.
Chłopak był naprawdę uroczy i słodki.
Polubiłam go.
-Może wrócimy do domu? - zapytałam.
-Dobrze, ale najpierw dasz mi swój numer - powiedział.
Zapisałam mu swój numer i udaliśmy się do samochodu, a później do mojego domu.
Wydał mi się bardzo miły. Zrobił na mnie dobre wrażenie. Może nasza znajomość się nie zakończy tak szybko? Kto wie.
Do domu wróciłam około godziny 19.00. Czas z Harry'm zleciał mi bardzo szybko.
Przed moimi drzwiami zobaczyłam Horan'a. Uważnie mi się przyglądał.
-Co tak stoisz, jak Hitler pod Stalingradem? - zapytałam.
-Czekam na ciebie - odpowiedział obojętnym głosem.
Wpuściłam go do domu i usiedliśmy na kanapie.
-Więc, co chciałeś mi powiedzieć? - zapytałam.
-Po pierwsze chciałem cię przeprosić za wiesz co, a po drugie chciałem zapytać, co cię łączy ze Styles'em? - powiedział.
-Zastanowię się, czy ci wybaczę, a co do Harry'ego to uważam, że jest to naprawdę miły chłopak.
-To dupek - mruknął pod nosem.
Udałam, że tego nie słyszałam.
-Dobra, więc ja już będę się zbierać - powiedział Niall i wyszedł.
Westchnęłam.
Co go interesuje to co łączy mnie z Harry'm?
Kim on dla mnie jest?
Za kogo się uważa?
Ten chłopak zaczyna mi działać na nerwy.
Postanowiłam wziąć długą kąpiel.
Trwała ona około 2 godzin. Po wyjściu z wanny ubrałam się w pidżamę i położyłam do łóżka. Mój telefon zaczął dzwonić, powiadamiając mnie o tym, że dostałam sms'a.
Od: Nieznany
Hej, spotkamy się jutro? xx - Harry.
Do: Nieznany
Oczywiście. - Amy.
Szybko zapisałam sobie jego numer.
Od: Harry
To wpadnę po ciebie o 12.00. Dobranoc xx
Do: Harry
Dobranoc xx
Przeczytałam jeszcze kawałek książki i już po chwili usnęłam.
-------------------------------------------------------------------
No i jak wrażenia? Cieszymy się ,że dobiłyście do 56 komentarzy <3
Jutro postaramy się dodać 9
Prosimy o komentarze bo nie wiemy czy pisać dalej
KOCHAMY WAS ♥ / Rose
Subskrybuj:
Posty (Atom)