wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 18.

-Musimy sobie coś wyjaśnić - powiedziałam.
-Tak, wiem - podrapał się po głowie.
-Kiedy byłeś w śpiączce zdałam sobie sprawę, że coś do ciebie czuję - spuściłam głowę.
Uśmiechnął się.
-Czyli, że jesteśmy razem? - zapytał.
-Możemy spróbować - powiedziałam nieśmiało.
Niall podskoczył z zachwytu, złapał mnie w pasie i okręcił w okół własnej osi. Widać było, że się bardzo cieszył.
-Puść mnie, wariacie - powiedziałam śmiejąc się.
-Może i jestem wariatem, ale twoim - uśmiechnął się. 
-Aww, jakie to było słodkie - powiedziałam.
-Staram się - zaśmiał się.
-I za to cię... - ugryzłam się w język zdając sobie sprawę co powiedziałam.
-Co? - poruszył brwiami.
-Ughh... kocham - zarumieniłam się. 
-Ja ciebie też kocham - powiedział.
*Perspektywa narratora
Pochylił się i pocałował ją delikatnie w kąciki ust. Ona rozchyliła wargi, więc odpowiedział jej głębokim, ognistym pocałunkiem. Trwali tak złączeni, aż wydawało się, że można usłyszeć syk unoszącej się z ich ciał pary. Kiedy chciał się cofnąć, przytrzymała go ustami. Nie chciała opuszczać tej pięknej krainy, do której zawędrowała dzięki niemu - chciała aby ta chwila trwała wiecznie.Wtedy objął ją delikatnie, wolno.
Klęknął przy niej. Trwało to długo może wieczność. Dziewczyna otworzyła powoli oczy, kładąc rękę na jego ramieniu.
-Kocham cię.
-Ja też. Zawsze.
Przyciągnęła go do siebie. Nigdy nie czuli się lepiej.
-Kocham cię. A ty ile mnie będziesz kochał?
Nie odpowiedział. Czekała na odpowiedź przytulając go coraz mocniej i czulej. Nie chciała by on od niej odszedł. Nie chciała. Już zbyt długo na niego czekała.
-Czy ja będę dla ciebie na zawsze? Czym ja dla ciebie jestem?
-Czymś więcej.

-Nie wiedziałam, że jesteś taki romantyczny - powiedziała Amy.
-Dla ciebie będę kim zechcesz - przytulił ją. 
Uśmiechnęła się. Nie chciała, żeby ktoś przerwał im tę chwilę. Teraz wiedziała na pewno. Kocha go. Kocha go bezgranicznie. 
-Nienawidzę Cię - powiedziałam po chwili.
-Ale.. Dlaczego? - zapytał zdenerwowany.
-Bo jesteś jedyną osobą, która może mnie zabić jednym słowem. A nawet nie słowem, bo gestem. A nawet i nie gestem. Złym spojrzeniem, uśmiechem do jakiejś dziewczyny, zamyśleniem o koleżance z klasy. Nienawidzę cię za to.
Niall również ją kochał. Kochał ją odkąd zobaczył ją pierwszy raz.
-Wiesz, że kiedy wpadłem na ciebie na lotnisku wiedziałem, że jeszcze się spotkamy - powiedział po chwili.
-Naprawdę? - zapytała.
-Tak, już wtedy wiedziałem, że jesteś wyjątkowa - powiedział, a po jej policzku spłynęła łza.
Szybko otarła ją rękawem, jednak on to zauważył.
-Czemu płaczesz? - zapytał.
-Nie mogę znieść myśli, że mogłam cię stracić - powiedziała.
-Teraz już wszystko jest dobrze - powiedział i przytulił ją. 
- Boję się. - powiedziałam cicho.
- Czego? - zapytał zatroskanym głosem
- Że nigdy już nie będę tak szczęśliwa jak teraz. - uśmiechnął się. 
Siedzieli wtuleni w siebie i nikt nie chciał się odzywać. Cieszyli się swoim towarzystwem.
-Pobawmy się w chowanego - powiedział Niall.
-W chowanego? - zapytała zdziwiona.
-Tak. Ty szukasz - wytknął jej język.
Szybko uciekł się się schować, a ona liczyła do 20. 
-19...20 - powiedziała. - Szukam!
Szukała we wszystkich pokojach, jednak nie mogła znaleźć Horan'a.
-Co mi zrobisz, jak mnie znajdziesz? - usłyszała - Dasz buzi?
-Tak - odpowiedziała.
-To jestem w szafie - powiedział blondynek.
Zaśmiała się. 
Mówią, że kiedy rodzi się człowiek, z nieba spada dusza i rozpada się na dwie części. Jedna z nich trafia do kobiety, druga do mężczyzny. Natomiast całe życie polega na odnalezieniu tej drugiej połowy - połowy swojej własnej duszy. Połowy samego siebie i tego jedynego.
-------------------------------------------------
Przepraszamy, że taki krótki ;cc
Nowy rozdział MOŻE pojawi się dzisiaj wieczorem.
To zależy od was i ilości komentarzy :)
CZYTASZ= KOMENTUJ
Kochamy was ♥/ Amy Rose

niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 17.

-Jednak, będzie miał uszczerbki na zdrowiu. - powiedział lekarz. - Ma złamaną lewą rękę i będzie przez najbliższy miesiąc nieustanne bóle głowy.
Zamilkłam. Pewnie byłam bardziej blada od ściany. Osoba, którą kocham właśnie ma przeze mnie problemy zdrowotne. Z przemyśleń wyrwał mnie głos Louisa.
-Czy.. czy my możemy go zobaczyć. - zapytał niepewnie.
-Na razie pan Horan budzi się ze śpiączki. - powiedział
Jakiej znowu kurwa śpiączki? Myślałam, że tam padnę. Przecież ze śpiączki można się budzić nawet kilka lat.
-Może wejść tylko jedna osoba. - ostrzegł lekarz.
-Posłuchajcie to dla mnie ważne, mogę? - zapytałam wszystkich z nadzieją.
-Jasne. Myślę, że Niall właśnie chciałby ciebie zobaczyć. - powiedziała Perrie.
Nic nie odpowiedziałam tylko weszłam do sali. Bałam się go zobaczyć w jakim jest stanie. Nie myliłam się. Wyglądał fatalnie. Miał na głowie bandaże, wszędzie podoczepiane jakieś rurki i gips na ręce. Wszystko przeze mnie. Usiadłam na krześle obok łóżka i dotknęłam jego prawą rękę, która miała liczne siniaki. Na samą myśl o tym, że mogłabym go stracić moja łza spadła, pościel szpitalnego łóżka.
-Kocham cię. - szepnęłam. - nawet nie wiesz ile dla mnie znaczysz. - dalej komentowałam - wiem, że w tej chwili robię z siebie idiotkę, bo ty mnie pewnie nie słyszysz.
Jeszcze przez dłuższy czas miałam nadzieje, że na moich oczach się wybudzi. Opowiedziałam mu jak to było z Luke, trochę o moich rodzicach i o tym jak cholernie mi na nim zależy, ale boję się, że znowu będzie taka sytuacja jaka była z Luke. Gdy spojrzałam na zegarek było po 23. Nie nie zostawię go! To przeze mnie cierpi! 
*minęły 2 dni.
 Niall nadal się nie obudził. Bałam się, że to nigdy nie nastąpi.
Leżałam u siebie na łóżku i głaskałam Kimy. Z mojego zajęcia wyrwał mnie dzwonek telefonu. Dzwoni Danielle.
-Amy! Szybko do szpitala! Wybudził się! - mówiła podekscytowana.
-Zaraz będę! - odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Najszybciej jak mogłam założyłam buty i zamówiłam taksówkę.
Dobra. Stoję przed jego salą. Podobno już się wybudził. Cała 6 kazała mi wejść jako pierwsza. Otworzyłam drzwi. Serce waliło mi jak oszalałe. Bałam się, że to co mówili było kłamstwem, że się nie wybudził.
-Niall? - zapytałam niepewnie.
-Amy? - zapytał.
-Boże Horan! Wiesz jak się o ciebie bałam? Znaczy każdy się bał. - powiedziałam siadając przy jego łóżku.
Wyglądał lepiej, już nie miał bandaża  na na głowię. Nie był aż tak bardzo blady.
-Więc, co teraz z nami będzie? - zapytał.
-Nie mam pojęcia - odpowiedziałam - Kiedy cię wypisują? 
-Jutro rano.- odpowiedział.
-Przyjdź do mnie od razu, ok?- zapytałam.
-Oczywiście. - powiedział z uśmiechem.
-To ja będę już szła. Do zobaczenia jutro. - dałam mu buziaka w policzek.
Chłopak tylko się uśmiechnął.
*Następnego dnia.
Nie mogłam spać. Cały czas myślałam co powiem blondynie. No nic, coś się wymyśli. Była 9.00 poszłam się ubrać. Usłyszałam pukanie do drzwi. W nich stał uśmiechnięty od ucha do ucha  Niall.
-Witaj, skarbie - powiedział całując mnie w policzek.\
-Witaj, kotek - prychnęłam z lekkim uśmiechem.
-Stęskniłem się - powiedział.
-Ja też- odparłam nieśmiało.
-Strasznie się stęskniłem . - dodał znowu.
-Ja..ja też - odparłam. - ale po co to dwa razy mówisz? - dodałam z uśmiechem.
-Bo nie wiesz jak cholernie się stęskniłem. - odpowiedział.
Zarumieniłam się.
Nie mogłam się przyznać, że zależy mi na nim. Chyba. Nie wiem, jestem głupia. I mega dziwna. Chłopak się stara, prawie przeze mnie zginął, a ja się zastanawiam czy go kocham? Debilka. Tak jestem debilką.
Dobra zacznę rozmowę!
--------------------------------------
Rozdział 18 napisany!
Teraz czekamy tylko na więcej kom. :P
Kochamy was <3/Rose

sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział 16.

Niall był coraz bliżej mnie. Czułam, jak moje policzki płoną. 
-Kocham cię - powiedział.
Zamurowało mnie. Spuściłam głowę w dół.
*Perspektywa Niall'a

I wtedy stało się to czego tak bardzo się bałem. Spojrzałem w jej zagubione oczy.Jednak ich nie ujrzałem.Miała twarz spuszczoną, jednak ja mogłem w niej dojrzeć strach.Nic dziwnego, zamiast zrobić coś wspaniałego ja stanąłem przed nią jak palant i wyznałem moje uczucia.Do tej pory nie mogę uwierzyć jak żałosny byłem. Kiedy chciałem odejść ona ni z stąd ni z zowąd odniosła wzrok i przycisnęła swoje delikatne usta do moich warg. Całowała mnie czule. Nagle sam nie wiedząc co robię z powodu natłoku myśli zgłębiłem pocałunek dotykając lekko dłonią jej szyi. Staliśmy tak złączeni miłością. Żadne z nas nie chciało tego zakończyć. I tak nagle z moich myśli odeszły wszelkie problemy czy troski.Pozostało tylko przyjemne uczucie którego jeszcze nigdy nie doznałem.Uczucie, które nazywają miłością...
-Czy ty czujesz coś do mnie? - zapytałem po chwili.
-Niall... Ja... Ja nie wiem - mówiła.
Poczułem ukłucie w sercu, chciałem rozpłakać się, jak małe dziecko.
-Więc to nic dla ciebie nie znaczyło? - zapytałem.
Nie odpowiedziała.
Wybiegłem z jej domu najszybciej, jak potrafiłem. Chciałem być sam.
*Perspektywa Amy
Co ja zrobiłam? Dałam mu złudne nadzieje. Nie wiem co do niego czuje. Czy to miłość? Nie mam pojęcia. Nie chce go zranić. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać.
Przypomniały mi się wszystkie chwile spędzone z Luke'm. I te złe i te dobre. Dopóki mnie nie zdradził było wspaniale. Jednak stało się z nim coś dziwnego. Wpadł w złe towarzystwo. Zaczął brać narkotyki i wszystko się popsuło. Wyjechałam do Londynu i poznałam Niall'a. Na samą myśl o nim zaczęłam płakać jeszcze bardziej. 
Dlaczego jestem taką idiotką? Dlaczego ranię wszystkich dookoła?
Z przemyśleń wyrwał mnie głos telefonu. Nieznany numer.
-Amy? - zapytał męski głos - Tutaj Liam, mam dla ciebie złe wieści. Niall jest w szpitalu miał wypadek.
Zaczęłam płakać, jak małe dziecko.
-W jakim? - spytałam po chwili.
Liam podał mi adres szpitala, a ja szybko wybiegłam z domu. Co ja zrobiłam? To przeze mnie Niall leży teraz w szpitalu. Jeśli coś mu się stanie, to nie wybaczę sobie tego.
Po 20 min. byłam w szpitalu.
-Gdzie leży Niall Horan? - spytałam recepcjonistki.
-Pani z rodziny? - zapytała.
-Tak... Jestem jego... Ymm... narzeczoną - powiedziałam.
-Jest teraz na sali operacyjnej. Jego znajomi czekają przed nią. Jest to sala numer 221 - powiedziała.
Powiedziałam tylko "dziękuję" i szybko pobiegłam w stronę sali. Zobaczyłam tam Liam'a, Danielle, która płakała, Perrie, Zayn'a, Louis'a i Eleanor również płaczącą.
Szybko do nich podbiegłam, usiadłam obok Dan i zaczęłam płakać.
-Będzie dobrze - mówił roztrzęsiony Liam - Musi być.
Wtedy zaczęłam płakać, jak małe dziecko. Wtuliłam się w Eleanor i obie płakałyśmy.
-Co się tak właściwie stało? - zapytał Louis.
-Niall jechał samochodem i jakiś pijany kierowca w niego wjechał - mówił Liam.
To wszystko moja wina. To przeze mnie Niall jest tutaj. Uświadomiłam sobie bardzo ważną rzecz. Kocham go. 
Po 3 godz. z sali operacyjnej wyszedł lekarz. 
-Państwo są rodziną Niall'a? - zapytał.
-Przyjaciółmi - powiedział Zayn.
-A więc, pan Horan był w bardzo ciężkim stanie, ratowaliśmy go przez bardzo długi czas,  jednak...
---------------------------------------------------------
Kocham,kocham,kocham WAS ! <3
Pysie dziękujemy za tak miłe komentarze i postaramy się pisać dłuższe ;p.
Bardzo też chciałybyśmy podziękować +Kinia Lesiak za tak przepięknego koma.
Prawdopodobnie jutro pojawi się nowy :) 
Komentować! ♥/Rose

czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 15.

-Coś mi się wydaje, że pokażę ci gdzie są drzwi, którymi w tej chwili wyjdziesz! - krzyknął zdenerwowany Niall, do Luke.
-Ej stary. Uspokój się. - odparł Luke
-Co ty tu w ogóle robisz. - odezwałam się po chwili.
Rodzice Niall'a patrzyli na to całe przedstawienie z otwartymi szeroko oczami. Laura też za bardzo nie wiedziała o co chodzi.
-Ooo Amy, miło cię widzieć. Twoja przyjaciółka kazała cię pozdrowić. - mówił jakby nic się nigdy nie stało.
To był coś poniżej pasa. Myślałam, że nie wytrzymam. Jak on śmiał wspominać jeszcze o mojej BYŁEJ przyjaciółce? Jak ja mogłam z nim być?! Nie ja dużej nie mogę być z tym czymś w jednym pomieszczeniu.
-Przepraszam, że znowu od państwa uciekam, ale nie potrafię. Przepraszam. - zwróciłam się do rodziców Horan'a i wybiegłam z domu.
-Amy! Czekaj! Proszę. - wołał mnie Horan, ale nie zważając na to biegłam przed siebie.
-Widzisz co zrobiłeś?! Ty niedożywiony dupku! - wołał Niall i nie wytrzymał.  
Przywalił mu z pięści.
To z emocji. Luke jakby nigdy nic, wstał otrzepał się i zwrócił się do Maury ( mamy Niall'a)
-To co na obiad? - spytał.
Wszyscy patrzyli na niego jak na jakiegoś psychopatę.
-Won stąd! - krzyknął Niall i wyrzucił chłopaka za drzwi.
*Perspektywa Niall'a
Biedna Amy. Ten sukinsyn zachował się jak świnia! Powinienem mu jeszcze 50 razy mocniej przywalić w ryja. Dobra wolę o tym nie myśleć. Teraz muszę znaleźć moją biedną Amy!
*Perspektywa Amy.
Nie mam pojęcia gdzie jestem. Chyba w lesie. Jestem cała zapłakana i rozmazana przez ten pieprzony tusz do oczu. Mam marzenie znaleźć się w objęciach blondyna i zapomnieć o całym wydarzeniu.
-Amy? - ktoś wołał zza drzew.
-Niall? To ty? - wołam niespokojnie.
Już po chwili zza krzaków wyłonił się blondyn. Spadł mi kamień z serca.
-Skarbie, nigdy tak nie rób. - powiedział już spokojniejszym głosem.
-Horan. Po prostu mnie przytul. - powiedziałam.
-Chodź do mnie. - powiedział.
Staliśmy tak przytuleni do siebie. Było mi lepiej, ale robiło się już chłodniej i po mojej skórze przeszedł  nieprzyjemny dreszcz. Horan to chyba poczuł.
-Masz. - powiedział podając mi jego bluzę.
-Dzięki - powiedziałam krótko.
-Chodź. Jedziemy do domu.- powiedział.
Nic już nie odpowiedziałam tylko szłam za blondynem w stronę auta. Gdy dojechaliśmy zaproponowałam mu, żeby przyszedł do mnie. Nie chciałam być w takiej chwili sama.
-Posłuchaj, przepraszam cię.. głupio wyszło. - powiedziałam siadając na kanapie.
-Nie przepraszaj mnie! ty niczym nie zawiniłaś. - powiedział.
Nasza rozmowa niezbyt się kleiła, więc postanowiliśmy zrobić coś do jedzenia. Zdecydowaliśmy się na  zwykłe kanapki. Usiedliśmy na kanapie i chcieliśmy obejrzeć film.
-To co oglądamy - zapytał
-Nie wiem ty coś wybierz. - powiedziałam obojętnie.
Na telewizorze pokazywały się pierwsze napisy i tytuł "The last song".
Zapowiadał się ładnie, ale pod koniec płakałam jak jakaś nienormalna.
-Alee, co będzie z nimi? - pytałam szlochając.- Co z jej tatą?
-Dobra Amy, widzę, że to jeszcze bardziej pogorszyło sprawę - mówił Horan. - Chodź zaprowadzę cię na górę.
-Spokojnie, sama jestem jeszcze w stanie chodzić. - powiedziałam.
Weszliśmy do mojej sypialni. Było mi tak okropnie źle. Jakby złamane serce, ale ja przecież nie kocham już Luke. Nie wiem co się dzieje.
-Ja już może pójdę - powiedział Niall.
-Jak chcesz możesz zostać- odpowiedziałam.
-Gdy mnie ładnie poprosisz - mówił z uśmiechem na twarzy.
-Niall, ładnie cię proszę. - powiedziałam z lekkim uśmiechem.
-Takiej słodkiej i seksownej dziewczynie nie odmówię - powiedział.
-Twierdzisz, że jestem seksowna? - powiedziałam z rumieńcem na twarzy.
-Za mało powiedziane. - powiedział.
Po chwili nasze czoła się ze sobą stykały. Znowu ten dziwny stan, kiedy rozum krzyczy a ciało nic nie robi. Muszę coś zrobić. Chcę, żeby Niall był moim przyjacielem. Nikim więcej. Nie wiem czy to możliwe.
-Hmm Niall - powiedziałam odsuwając się od niego.
-Co my robimy. - dodałam
-Nie wiem, ale mi się to bardzo podoba. - powiedział.
Znowu był niebezpiecznie blisko.
-----------------------------------------------------
No hejooo. Dobra dłużej was już nie męczymy :D Dziękujemy bardzo za niespodziankę :*
Rzeczywiście dzisiaj nie wchodziłyśmy na bloga, bo spotkałam się z Amy na pizze, ale miałam lekki wypadek. Łańcuch spadł :P
Dobraa wracając do bloga 16 rozdział  będzie za 80 kom<3
Wierzymy w was ♥/Rose


środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 14.

W łóżku leżałam około godziny. Rozmyślałam o wszystkich za i przeciw. Czy ten prawie pocałunek coś dla mnie znaczył? Sama już nie wiem. 
Postanowiłam się ogarnąć, bo przecież Horan miał do mnie przyjść. Ruszyłam dupę do łazienki, a tam się wykąpałam. Przeczesałam moje długie włosy i się ubrałam. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam, a przed oczami stanął mi uśmiechnięty blondynek.
Wpuściłam go do środka i usiedliśmy na kanapie.
-Amy, przepraszam, ale ja musiałem to zrobić - powiedział.
-Dobrze, mam nadzieję, że to był ostatni raz - powiedziałam łagodnie.
-Yyy... no nie do końca - przeczesał dłonią po włosach - Zaprosili nas jutro na obiad.
-Żartujesz, prawda? - powiedziałam.
-Nie?
-Dobra, kiedy i gdzie? - zapytałam po chwili.
-Jutro, godzina 16.00, przyjadę po ciebie - uśmiechnął się - Ubierz się ładnie.
Westchnęłam. Czy on kiedyś wydorośleje? - pomyślałam.
-Dobra, a teraz ja muszę iść - powiedział - Pa kotku - puścił mi buziaka w powietrzu.
-Cześć - pomachałam mu.
Do końca dnia nic szczególnego nie robiłam. Nakarmiłam Kami, pooglądałam telewizję i przeczytałam książkę.
*Następny dzień
Obudziły mnie promienie słoneczne, wbijające się do mojego pokoju. Leniwie się przeciągnęłam i wstałam z łóżka. Zerknęłam na zegar. Wskazywał on godzinę 13.00. O kurwa - pomyślałam.
Pędem ruszyłam do szafy i zaczęłam wyciągać wszystkie ciuchy. Po chwili znalazłam odpowiedni strój. Szybko pobiegłam do łazienki. Uczesałam włosy, lekko się pomalowałam i ubrałam. Kiedy stwierdziłam, że wyglądam dość dobrze opuściłam łazienkę. 
Nakarmiłam Kami i czekałam na Niall'a, po chwili zaszczycił mnie swoim przyjściem.
Otworzyłam mu drzwi.
-Cześć A...- przejechał po mnie wzrokiem - Wyglądasz niesamowicie !
-Dzięki, ty też niczego sobie - powiedziałam.
-Idziemy? - zapytał.
-A mamy inne wyjście? - pokiwał przecząco głową. - No, więc idziemy.
Weszliśmy do samochodu i jechaliśmy w ciszy.
Po chwili samochód się zatrzymał. Zobaczyłam piękny domek z wielkim ogrodem.
-Mówiłeś, że mieszkałeś w Irlandii - powiedziałam do Horan'a.
-Moi rodzice 2 miesiące temu przeprowadzili się do Birmingham - uśmiechnął się.
-Okej, więc chodźmy - powiedziałam niepewnie.
Wyszliśmy z auta i kierowaliśmy się do drzwi. Zapukaliśmy i po chwili otworzyła je nam mama Niall'a.
-Ooo, nareszcie jesteście - powiedziała - Witaj, Amy.
-Dzień dobry pani - powiedziałam nieśmiało.
-Spokojnie, ja nie gryzę - uśmiechnęłam się. 
Było mi głupio, że musimy ją okłamywać. To naprawdę świetna kobieta.
-Amy ! - krzyknęła Laurel.
-Witaj, mała - powiedziałam.
Przywitałam się jeszcze z tatą Niall'a i ruszyliśmy do stołu.
-Nie będziecie mieli nic przeciwko, jeżeli pojawi się jeszcze jeden gość? - zapytała Maura.
-Nie, oczywiście, że nie  - zapewniłam.
Usłyszałam pukanie do drzwi. 
-Już jest  - powiedziała kobieta i poszła otworzyć.
To co zobaczyłam wstrząsnęło mną. Przede mną stał mój były. Luke, którego nienawidziłam. 
-Przepraszam, muszę iść do toalety - powiedziałam i wybiegłam z pokoju.
Niall pobiegł za mną. 
-Amy, powiedz co się stało - mówił.
-Widziałeś tego chłopaka? - pokiwał głową - To mój były, który zdradził mnie z moją przyjaciółką w moje urodziny.
Zaczęłam płakać.
-Zabije dupka - powiedział Niall.
Szybko wybiegł. Wybiegłam za nim. Bałam się, że zrobi coś głupiego, czego będzie żałował...
---------------------------------------------
Hej mamy nadzieję, że 14 wam się spodoba. Napisany przez Rose więc wspaniały *___*
Zapraszamy do komentowania i już niedługo pojawi się 15!
Kochamy was ♥/Amy

wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 13.

Myślałam, że go tam rozszarpie na oczach jego rodziców i siostry.
-Yyy...Niall mogę cię na chwilę prosić? - zapytałam.
-Jasne skarbie. - powiedział pewny siebie.
Gdy weszliśmy sami do łazienki na piętrze myślałam, że go zabiję.
-Pierwsze co chciałam ci powiedzieć. Zmień dilera blondasku. Po drugie, wiesz ja się w takie coś nie bawię. Idź do bulderu i tam sobie wypożycz "dziewczynę". Ja nie jestem  jakąś głupią zabawką. Rozumiesz?! - krzyczałam jak opętana.
-Amy, wiem głupio wyszło, ale...- powiedział, lecz nie dałam mu skończyć.
-Czy ty w tej chwili siebie słyszysz?Głupio wyszło? Trzeba było nie mówić, że jestem twoją dziewczyną! Za kogo ty mnie masz, co? Za jakąś lalunie, która będzie się do ciebie kleić? - prychnęłam.
-Posłuchaj ty nic nie rozumiesz! - powiedział, próbując mnie uspokoić.
-Zamieniam się w słuch. No dalej mów! - poganiałam go.
-Moim rodzice zawsze chcieli znaleźć mi dziewczynę. Bardzo mnie to wkurzało. A dzisiaj wiedziałem po co przyjechali. Sprawdzić czy nadal mieszkam sam. Posłuchaj, ale nic się nie stało. Za chwilę sobie pojadą, a my dokończymy naszą rozmowę w łóżku. - powiedział lekko się uśmiechając.
-Ty w takiej sytuacji sobie żartujesz? Naprawdę masz coś z głową. - powiedziałam.
-Ahh inaczej na to się mówi. Zakochany. Tak to najlepsze określenie. - uśmiechnął się łobuzersko przybliżając się do mnie.
Był bardzo blisko mnie,  czułam jego oddech. Próbowałam się cofnąć, ale niestety wpadłam na pralkę.
-Więc.. - szepnął mi do ucha.
-Uważaj co robisz, bo twój kolega może ucierpieć. - prychnęłam i spojrzałam w jego błękitne tęczówki.
-Aww, skarbie. Nim pobawisz się wieczorem. - znowu się uśmiechnął.
-Ha Ha Ha. Pozdrów psychologa - prychnęłam.
-I tak wiem, że w głębi duszy na mnie lecisz. Tak jak mucha do gówna. - mówił śmiejąc się.
-Twoja logika mnie rozwala. - też się śmiałam.
Nagle cisza. Horan był coraz bliżej. Nasze usta dzieliły milimetry. Rozum mi krzyczał, żebym uciekła, ale moje ciało odmawiało posłuszeństwa. Za chwilę będzie ta chwila. Tak chyba się pocałujemy. Naprawdę brakuje milimetra. 
-Dzieci, co wy tutaj tak długo robicie? - do łazienki wpadł niespodziewanie ojciec Horan'a.
Z emocji odepchnęłam Niall'a. Znalazł się pod zlewem.
-Hmmm. Kazałam Niall'owi naprawić..yy... kran. Tak kran. - powiedziałam zdenerwowana.
-A co się stało może pomogę? - pytał tata Horan'a.
-Nie, nie. "Mój" chłopak sobie poradzi. - odpowiedziałam.
Nie wiem co się ze mną stało. Czemu tak odpowiedziałam. Z emocji?
Zauważyłam jak Horan udaje, że coś przykręca i się bardzo śmieje. Zaczerwieniłam się. I to bardzo.
-Boże dziecko?! Coś ty taka czerwona? - zapytała mama Niall'a , która również przyszła do łazienki.
-O mój Jezu. To alergia mam ją na.... sierść. - odpowiedziałam.
Serio? Byłam aż tak głupia?
-To pewnie przez Lokiego (pieska Niall'a) - powiedziała mama Niall'a.
-Ohh, nie dobrze mi. Ja już pójdę do domu. Miło mi było państwa poznać. Do widzenia.- powiedziałam
-Nam również miło było. Mam nadzieje, że się jeszcze spotkamy. - powiedział ojciec Niall'a.
-Ja również. - powiedziałam szybko, marząc o tym by znaleźć się już w domciu.
-Kochanie? A buziak na pożegnanie. - domagał się Horan.
Znowu. Zrobiłam się bardziej czerwona. Bardzo się zawstydziłam. Udałam, że kicham.
-Jak widzisz nie mogę. - powiedziałam.
-Poczekaj odprowadzę cię do drzwi. - powiedział.
Nie miałam już siły się z nim kłócić, więc nic nie odpowiedziałam.
-Jak pojadą, to do ciebie przyjdę.- mruknął mi do ucha.
-Jak tam chcesz. - powiedziałam obojętnie.
Chciałam już odejść, ale złapał mnie za nadgarstki i... musnął w policzek. Czułam jak płonę. Czemu on na mnie tak działał?
-Dziękuje, że tak dzielnie wytrwałaś do końca. - mruknął mi do ucha.
Już po chwili odszedł i zamknął za sobą drzwi. A ja co? Stałam tak jak głupia i próbowałam wszystko pozbierać do kupy, co się przed chwilą stało. Pocałował mój policzek.
Muszę iść do domu i wszystko przemyśleć.
Już po chwili leżałam na moim łóżku rozmyślając do czego by doszło, gdyby ojciec Horan'a wtedy nie
 wszedł do łazienki...
------------------------------------------------------------------
Muszę wam powiedzieć, że ten rozdział jest chyba moim ulubionym, bo napisany przez Rose *___*
To co 70 kom? :D 
KOCHAMY WAS / Amy

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział 12.

-Ale nalegam - drążył temat.
Westchnęłam.
-No dobrze - powiedziałam.
Horan zaczął skakać, jak małe dziecko.
Weszliśmy do samochodu i zajęliśmy swoje miejsca. Niall śpiewał pod nosem, a ja patrzyłam uparcie w okno. 
Po chwili samochód się zatrzymał. 
-Wysiadamy - powiedział Niall.
Kiedy już zamierzałam wychodzić blondynek złapał mnie za rękę. 
-Amy, ale pamiętaj. Wpadłaś mi w oko, nie zmarnuj tego - powiedział, po czym puścił do mnie oczko.
-Gumka w majtkach cie ciśnie? - zapytałam.
Horan zaczął się śmiać, jak opętany. Westchnęłam.
-Mówię prawdę, z resztą, gdy zacznie się szkoła to sama się o tym przekonasz - mówił.
-Odpierwiastkuj się ode mnie ty ilorazie nieparzysty bo jak się przelogarytmuję to ci zbiór zębów wyjdzie poza nawias.
Znów zaczął się śmiać. Co ja takiego mówię, że co chwilę wybucha śmiechem? To podejrzane...
-Może wpadniesz do mnie? - zapytał po opanowaniu.
-No dobrze, ale proszę cię. Nic nie mów - przewróciłam oczami.
Wyszliśmy z samochodu i udaliśmy się do domu Horana. 
Po chwili usiadłam na kanapie w jego domu. 
-To oglądamy film? - poruszył brwiami.
Pokiwałam głową na znak zgody, a Niall majstrował coś przy telewizorze. 
Po chwili na ekranie pojawił się obraz i napisy. "Paranormal Activity".
-Niall, proszę tylko nie horror - pisnęłam.
-Możesz się przytulać - uśmiechnął się uwodzicielsko. 
*2 godziny później
W ciągu filmu jakieś 347621 razy zdążyłam przytulić się do Horan'a. Chyba podobał mu się ten fakt.
-Nie, ja teraz nie wrócę sama do domu - stwierdziłam.
-Jeśli chcesz, to możesz spać u mnie.
-Pewnie w normalnych okolicznościach bym nie skorzystała, ale cholernie się boję, więc... Zgoda.
-Fuck Yeah ! - krzyknął Niall.
Popatrzyłam na niego z tak zwanym Poker Face'm. 
Po 30 min. leżałam już w łóżku Horan'a w jego dresach i koszulce (Proszę nie wyobrażać sobie Bóg wie czego) 
-Dobranoc - powiedziałam do blondyna.
-Dobranoc. 
Nie mogłam usnąć. Wierciłam się, jak nigdy dotąd. 
-Nie możesz spać? - zapytał Niall.
-Nie, tylko tańczę - powiedziałam z sarkazmem.
Wtedy stało się coś bardzo dziwnego. Horan objął mnie i zaczął bawić się moimi włosami. Jednak to pomogło. Po chwili usnęłam...
*Następny dzień
Obudziłam się w objęciach Horan'a. Chwila, chwila... JAK TO W OBJĘCIACH HORAN'A? Po chwili jednak ogarnęłam się z dziwnych myśli i wyślizgnęłam się z ramion blondynka. Postanowiłam, że zrobię śniadanie. Zeszłam na dół i ruszyłam do kuchni. Horan jednak nie miał zbytnio dużo w lodówce, więc zrobiłam kanapki. 
Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Zapominając, że nie jestem w swoim domu i w ciuchach Horan'a od razu pobiegłam otworzyć. 
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam starszych ludzi i Laurę. Po chwili zrozumiałam, że otworzyłam drzwi rodzicom Niall'a.
-Hej, Amy - krzyknęła mała. 
-Hej, Laura - powiedziałam - Państwo do Niall'a? 
Pokiwali głową nadal zszokowani. 
-Proszę wejść, już po niego idę - powiedziałam zestresowana.
Szybko wbiegłam do sypialni Horan'a.
-Niall, mamy problem - powiedziałam.
-Jesteś w ciąży? - od razu stał z łóżka.
-Nie, nie jestem. Twoi rodzice tu są ! - krzyknęłam mu prosto w twarz.
-O kurwa, no to mamy przejebane - podrapał się po głowie.
-Serio? Naprawdę jesteś bardzo błyskotliwy. Ja idę się przebrać, a ty powiedz, że wyłączyło mi się w domu ogrzewanie, a że jestem twoją sąsiadką to u ciebie przenocowałam - mówiłam bardzo szybko.
-Nie, nie, nie. Nie zostawisz mnie z tym samego. Idziesz ze mną - zaciągnął mnie na dół za rękę.
Gdy już mieliśmy wchodzić do salonu zauważyłam jeden mały szczególik. Niall w samych bokserkach trzymał mnie za rękę. 
-Niall, do jasnej choler idź się ubierz - powiedziałam.
On po chwili zorientował się o tym co mówiłam i szybko pobiegł na górę. 
Wrócił już ubrany. 
Weszliśmy do salony napotykając się na spojrzenia rodziców Niall'a.
-Jesteście razem? - od razu zapytała jego mama.
-Nie - od razu zaprzeczyłam - Niall po prostu przenocował mnie, gdyż w domu wyłączyli mi ogrzewanie.
-Amy, nie musimy się z tym dłużej kryć - mówił spokojnie Horan.
Popatrzyłam na niego z wzrokiem mordercy.
-Tak, Amy jest moją dziewczyną - powiedział po chwili.
Teraz to przesadził... 
---------------------------------------------------
Siemano! Liczyłam z Amy o trochę więcej kom. no ale nie chcemy tak długo nie dodawać. 
Teraz wam nie odpuścimy ;>
Następny dodamy gdy będzie 60 kom. 
Wierzymy w was i kochamy ♥/Rose

Niesamowity blog *___*

Posłuchajcie mnie uważnie. Znalazłam niesamowitego bloga ! Ta dziewczyna (moja imienniczka :D) dopiero zaczęła, ale myślę, że należą się jej komentarze ! / Amy
http://life-never-change.blogspot.com

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 11.

-Przepraszam, gdzie jest toaleta? - szybko zapytałam.
-Drugie drzwi na piętrze...ale? - odpowiedziała Danielle i czegoś się jeszcze pytała, ale nie usłyszałam ,bo szybko uciekłam na górę.
To nie może być prawdą. To jak najgorszy koszmar. Co ja teraz zrobię? Jak ucieknę? Nie, nie zrobię tego Dan. Tylko co teraz będzie? Z przemyśleń wyrwał mnie dźwięk otwierających się drzwi. Horan znowu on.
-Czego chcesz?! W ogóle co ty tu do kurwy nędzy robisz?! - próbowałam nie krzyczeć, by reszta na dole nas nie usłyszała.
-Posłuchaj chcę, żebyś mnie wysłuchała. - odpowiedział.
W tym momencie złapał mnie za nadgarstki i docisnął do ściany.
-Co ty wyprawiasz? - pisnęłam.
-Chce mieć pewność, że mi nie uciekniesz. - odpowiedział.
-No więc słucham, oświeć mnie. - odparłam
-Na początek. Przepraszam. Teraz chciałbym się dowiedzieć czy mi wybaczysz i czy możemy zachowywać się jak normalni przyjaciele? - zapytał
-Przyjaciele? - prychnęłam - Prawdziwi przyjaciele mówią sobie wszystko i nie mają tajemnic!
-Dobrze, więc co chcesz o mnie wiedzieć? - zapytał.
-To może zacznijmy od tego czemu tak nienawidzisz Harry'ego? To uroczy chłopak. - powiedziałam
Twarz Niall'a automatycznie stała się czerwona. Chyba nie lubił o nim rozmawiać.
-Powiem w skrócie. Kiedyś zranił kogoś z mojej rodziny. Na razie tyle ci powiem. Kiedyś ci to wyjaśnię. - powiedział bardzo zaniepokojony.
Nie wiem co we mnie wstąpiło. Po prostu podeszłam do chłopaka i go przytuliłam. Odwzajemnił uścisk.
-Dobra koniec tego dobrego.- powiedziałam - Zejdźmy może na dół?
-Nie tutaj jest dobrze. Przytulaj mnie. - odpowiedział.
-No, więc Horan powrócił - zakpiłam z uśmiechem.
-Dla mojej Amy zawsze. - powiedział zalotnie.
Wywróciłam oczami.
-Przyjaciele, pamiętasz? - pomachałam mu ręką przed oczami.
-Do czasu. - powiedział nieco ciszej.
-Słyszałam i możesz sobie tylko pomarzyć. - prychnęłam.
-Yhym - uśmiechnął się - Dobra chodź już na dół bo głodny jestem.
-Zgadzam się. - odpowiedziałam
Zeszliśmy razem po schodach. Nawet nie poczułam jak Horan złączył nasze dłonie.
-To wy jesteście razem? - zapytała Eleanor
Wtedy zobaczyłam Niall'a jak ma wielkiego banana na twarzy i nasze złączone dłonie. Szybko go puściłam i usiadłam obok Liam'a.
-No coś ty! - odpowiedziała.
-A skąd się znacie? - dopytywała Perrie.
Jedynie Danielle chyba zauważyła, że wolę o tym nie gadać.
-Długa historia. To mój sąsiad. - odpowiedziałam.
Po chwili Zayn pojawił się w salonie. Kazał nam wyjść na podwórko. Gdy to zobaczyłam, momentalnie pociekła mi ślina. Był wielki stół a na nim tyle żarcia, że mała bania. Najwidoczniej Horan to zauważył i szepnął mi do ucha.
-Przykro mi skarbie. Po chwili już nic tu nie będzie. Zjem to sam. - uśmiechnął się łobuzersko.
-No chyba nie - odpowiedziałam i jak zwierzę usiadłam do stołu i załapałam się za jedzenie.
Po zjedzonym posiłku zabawa się rozkręciła. Pomimo, że nie jestem jeszcze pełnoletnia piłam alkohol. Tak, alkohol. Bo przecież melanż bez picia to nie melanż , nie? No właśnie. Zabawa jeszcze długo trwała. Graliśmy w butelkę, dużo się dowiedziałam o moich nowych kolegach. Najdziwniejsze było to, że Horan cały czas się na mnie gapił. Było to irytujące.
-Co? Mam coś na twarzy? - zapytałam się go.
-Tak na ustach. Chcesz to strzepnę to moim. - uśmiechnął się łobuzersko.
-Dupek. - prychnęłam.
-Ohh, no przestań. Przecież każdy wie, że cię pociągam. - odpowiedział.
-Że co proszę?! - zapytałam.
-W sumie to mogę się już przedstawiać jako twój chłopak. - poruszył śmiesznie brwiami.
-Marzenia. Marzenia, kochany. A wiesz, że ja od małego chcę gwiazdkę z nieba? MARZENIA! Nigdy nie będziemy razem. - powiedziałam.
-Uwierz mi. To tylko kwestia czasu. - powiedział pewny siebie.
Muszę to szybko skończyć, bo nie wytrzymam i mu przywalę w tą piękną mordę.

-Ei, kochani ja niestety muszę już iść. Do zobaczenia! - powiedziałam do wszystkich  ubierając kurtkę i buty.
-Czekaj odwiozę cię. - zaproponował Horan.
-Nie dzięki. Zamówię taksówkę. - odpowiedziałam.



Rozdział 10.

-Dobra, już dobra jesteś najlepszą dupą w mieście - powiedziałam szybko.
-Czuje jak moje policzki płoną, skarbie - odpowiedział.

-Nie podniecaj się zbyt szybko. - powiedziałam.
W tym momencie nic nie odpowiedział, bo w radiu zaczęła lecieć romantyczna piosenka. 
-Mogę panią prosić? - zapytał Niall.
-Panią to się prosi do tańca. - wytknęłam mu język.
Niall zrobił minę tak zwaną "Poker Face".
Niepewnie podałam mu dłoń i zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki.
 
-Rany nie wiedziałem, że umiesz tak tańczyć. - powiedział.
-Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. - odpowiedziałam.
Po skończonej piosence usiedliśmy na kanapie.
-Czyli między nami wszystko dobrze?Tak? - zapytał.
-Nie przeliczaj się, Horan. - powiedziałam z uśmiechem. 
Posmutniał.
-No żartowałam - powiedziałam słodko.
-A wiesz, że jesteś piękna? - zapytał z uśmieszkiem. 
Po chwili moje policzki stały się czerwone jak burak. 
-I słodka jak się rumienisz. - dodał po chwili.
-Proszę.. przestań! - powiedziałam, bo wiedziałam jak śmiesznie muszę wyglądać cała czerwona.
-Niee... Podoba mi się to - poruszył śmiesznie brwiami.
-A dlaczego nie lubicie się z Harry'm? - wypaliłam bez chwili namysłu.
-Nie chcę o tym rozmawiać. Zresztą to nie twoja sprawa! - prawie krzyknął.
-Ahh tak? A mi się nie chce z tobą rozmawiać. - krzyknęłam i wybiegłam z jego domu.
*Perspektywa Niall'a
Znowu się obraziła? Dobra. Nie mam ochoty teraz do niej lecieć i ją przepraszać. Muszę się szykować na spotkanie z moimi przyjaciółmi. 
*Perspektywa Amy
Kurde. Co ze mną nie tak? Czemu na mnie krzyczał? Może mnie nie lubi... Zresztą nie obchodzi mnie to. To jego sprawa. Ja zamierzam się świetnie bawić na grillu u Danielle i jej chłopaka. Chętnie go poznam. Ale teraz liczy się tylko jedno. Odpocząć od Niall'a.
*2 godziny później.
Za chwilę 18.00 - pomyślałam. Postanowiłam, że już będę wychodzić. Byłam ubrana luźno. Nie będę się stroić. Po co? Dla kogo? Przecież nikt mnie nie kocha. Z przemyśleń wyrwał mnie odgłos mojego telefonu. Dostałam sms'a od Danielle.
Od: Dan
Hejka. Mam nadzieje, że pamiętasz o grillu u nas?
Do: Dan
Jasne! Właśnie za chwilę wychodzę.
Od: Dan
Okey. Czekamy :)
Chwilę po tym złapałam za bluzę, zamknęłam dom i wsiadła do wcześniej zamówionej taksówki.
Podałam kierowcy adres i czekałam na tą chwilę. Tak byłam podekscytowana. Chciałam bardzo poznać przyjaciół Danielle i jej chłopaka. Ciekawe czy mnie polubią? Taksówka się zatrzymała. Wow Dom Dan był duży z wielkim ogrodem. Wysiadłam z pojazdu, zapłaciłam za przejazd i zapukałam do drzwi.
-Ooo witaj, kochana. - przytuliła mnie na powitanie Danielle.
-Hejka - odparłam
-Wejdź do środka. Już wszyscy czekają. - powiedziała Danielle.
Nieśmiało ruszyłam do salony gdzie reszta na mnie czekała.
-Więc - zaczęła Dan. - Amy , to jest Perrie.
-Hej miło mi. - powiedziała Perrie.
-Mi również. - odpowiedziałam jej
-Ten mulat to mój chłopak. Zayn. - powiedziała
I tak z resztą się przywitałam. Poznałam wszystkich. Eleanor i jej chłopaka Louisa, Perrie i Zayna. Oczywiście chłopak Dan, Liam też zrobił na mnie dobre wrażenie. Byli bardzo sympatyczni, ale czułam się trochę dziwnie. Każda miała chłopaka, a ja tylko jak jakaś sierota byłam sama. Sama jak palec. Z przemyśleń wyrwał mnie głos Louisa.
-Ei ,a gdzie nasz Niall? - zapytał.
Zrobiło mi się automatycznie bardzo gorąco. Ale przecież dużo ludzi na świecie ma na imię Niall. 
-Próbuje rozpalić grilla. - odpowiedział Liam.
-Już jestem..- wszedł do środka. Tak to był on.
-Horan... - syknęłam.
-Amy? - otworzył szeroko oczy.
------------------------------------------------
Ten rozdział nie należy do najlepszych, ale 11 jest lepszy :)
Czytajcie i komentujcie miśki <3/Rose


sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział 9.

*Następnego dnia
Obudziłam się o 10.00. Tak to dzisiaj miał po mnie przyjechać Harry.
Z jednej strony cieszę się ,ale z drugiej cały czas zastanawiam się czemu Niall tak go nie lubi?
No nic może dzisiaj czegoś jeszcze się dowiem od Harry'ego.
Zeszłam na dół i od razu na mojej twarzy pojawił się wielki banan na twarzy. Na kanapie słodko spała Kimy. Dałam jej jedzenie i wodę.
Potem sama zrobiłam sobie śniadanie i ubrałam się. Było za pięć 12.00. Harry zaraz przyjdzie. Z przemyśleń wyrwał mnie dzwonek. Bez wahania otworzyłam, myśląc, że zastanę w drzwiach Harolda.
Moje źrenice momentalnie się rozszerzyły. W drzwiach stał Niall z różą w ręku.
-Wiem, że pewnie spodziewałaś się tego skurwiela , ale chce wiedzieć, że mi wybaczyłaś. - powiedział
-Niall ja wybaczam ci.. - powiedziałam nieśmiało 
-Naprawdę ? - zobaczyłam jak na jego twarzy maluje się uśmiech
-Tak - odpowiedziałam już z uśmiechem 
-To może dasz się zaprosić na obiad? - zaproponował
-Sorry napaleńcu, ale ja zabieram tą piękną panią nad rzekę - powiedział Harry, który znienacka stanął w progu drzwi.
-Styles ...ty..- powiedział ,ale Harry mu przeszkodził.
-Już cicho, bo ci się ślina skończy - odpowiedział - A teraz idź do siostry i pobaw się z nią  w barbie.
-Gdyby nie było tu Amy, już dawno byś dostał w swoje malutkie jaja - prychnął Horan
-Chłopaki, dość!- krzyknęłam 
-Dobra to ja życzę wam udanej randki - krzyknął oburzony Niall, podał mi różę i odszedł bez słowa.
Czułam się źle. Czemu? nie mam pojęcia ,po prostu strasznie źle się czułam z tym, że Horan przeze mnie cierpi.
-Amy? Amy chyba nie będziesz się nim przejmowała? - zapytał Harry
-Nie.. to znaczy... hmm nie mam ochoty nigdzie iść. Przepraszam, ale chce zostać sama - powiedziałam
-Jak będziesz coś chciała to wystarczy zadzwonić - powiedział - pa
-Pa - odpowiedziałam 
Co ja robię ze swoim życiem? Czemu czułam się tak źle, gdy widziałam jak cierpi? Może coś do niego czuję? Nie, nie. To nie może się tak skończyć! Idę do niego.
Założyłam moje czarne converse i wyszłam z domu. Już po chwili stałam pod jego drzwiami. Gdy zadzwoniłam dzwonkiem, dopiero teraz dotarło do mnie co ja do cholery robię?!Niestety na ucieczkę było już za późno, gdyż Horan otworzył mi drzwi.
-Cześć...Mogę wejść? - zapytałam ,a w jego oczach mogłam zobaczyć rozpacz,smutek? Dziwne...
-Skoro już przyszłaś. - odparł
-Posłuchaj nie wiem, po co tu przyszłam. Po prostu, gdy poszedłeś poczułam się źle...-powiedziałam
-Aha... to witaj w klubie.- powiedział
-Może po prostu o tym wszystkim zapomnijmy ?- dodał
-Zgoda - powiedziałam z uśmiechem 
-Więc co, robimy babeczki ? - zapytał z bananem na twarzy.
-Pytanie, jasne ,że tak!- odpowiedziałam 
Po godzinie roboty wreszcie mogliśmy zjeść nasze babeczki.
-Wies , bardzo ce lubie - mówił z babeczką w buzi 
Uśmiechnęłam się.
-Ja ciebie też nawet lubię. - odpowiedziałam
-Nawet?! Najlepszą dupę w mieście TROCHĘ LUBISZ?!- odparł
Zaśmiałam się.
-Widziałam lepsze - wystawiłam mu język.
-Ohh, teraz to ci nie odpuszczę - powiedział po czym przybliżył się do mnie i zaczął łaskotać.
Nie mogłam pohamować śmiechu.
-Niall... prze... przestań! - mówiłam przez śmiech.
- Jeżeli powiesz, że jestem najlepszą dupą w mieście to ci odpuszczę - powiedział
-Grr... jeszcze pożałujesz, że się urodziłeś - warknęłam mu, na co znowu zaczął mnie łaskotać
-Dobra, już dobra jesteś najlepszą dupą w mieście - powiedziałam szybko.
-Czuje jak moje policzki płoną, skarbie - odpowiedział.

--------------------------------------------------------------------
Jestem z was dumna ♥
Ciekawe czy spodoba wam się 9 rozdział.
Mamy już napisane do 13 rozdziału, ale będziemy czekać na wasze komentarze.
Kto wie, może jak będzie dużo kom. to dodamy 10 już dzisiaj wieczorem? 
To zależy od was 
KOCHAMY WAS <3/Rose

piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 8.

-Czy mógłby mi ktoś do jasnej cholery powiedzieć o co tu chodzi?! - wykrzyczałam.
-Po protu ten twój Styles to zwykły chuj - powiedział blondynek.
-Ja? Ja chuj? Spójrz na siebie Horan - powiedział Harry.
-Natychmiast macie mi powiedzieć o co chodzi! - wkroczyłam do akcji.
-Nie będę przebywać z nim na odległości poniżej 10 metrów. Idę do domu - powiedział wkurzony Niall.
-To... cześć - powiedział uśmiechnięty Harry.
Niall odszedł do domu. Postanowiłam, że porozmawiam z nim później. Wsiadłam z Harry'm do jego samochodu i udaliśmy się do małej kawiarni niedaleko parku. Zamówiliśmy kawę i ciasto i usiedliśmy przy stoliku. 
Bardzo długo rozmawialiśmy. Dowiedziałam się, że Harry ma 19 lat, jest z Holmes Chapel i naprawdę kocha koty. 
-Teraz ty opowiedz mi coś o sobie - powiedział loczek.
-Hmm... Od czego mam zacząć? - zapytałam.
-Najlepiej od początku - uśmiechnął się.
-Więc urodziłam się w Kanadzie. Wychowywałam się tam przez 16 lat. Tydzień temu przeprowadziłam się do Londynu. Bardzo lubię tańczyć. Jest to moja pasja. Kocham koty i lubię czekoladę - powiedziałam po chwili namysłu.
-Dziewczyno, gdzieś ty była całe moje życie? - powiedział Harry.
Zaśmiałam się.
Chłopak był naprawdę uroczy i słodki. 
Polubiłam go.
-Może wrócimy do domu? - zapytałam.
-Dobrze, ale najpierw dasz mi swój numer - powiedział.
Zapisałam mu swój numer i udaliśmy się do samochodu, a później do mojego domu.
Wydał mi się bardzo miły. Zrobił na mnie dobre wrażenie. Może nasza znajomość się nie zakończy tak szybko? Kto wie.
Do domu wróciłam około godziny 19.00. Czas z Harry'm zleciał mi bardzo szybko. 
Przed moimi drzwiami zobaczyłam Horan'a. Uważnie mi się przyglądał.
-Co tak stoisz, jak Hitler pod Stalingradem? - zapytałam.
-Czekam na ciebie - odpowiedział obojętnym głosem.
Wpuściłam go do domu i usiedliśmy na kanapie. 
-Więc, co chciałeś mi powiedzieć? - zapytałam.
-Po pierwsze chciałem cię przeprosić za wiesz co, a po drugie chciałem zapytać, co cię łączy ze Styles'em? - powiedział.
-Zastanowię się, czy ci wybaczę, a co do Harry'ego to uważam, że jest to naprawdę miły chłopak.
-To dupek - mruknął pod nosem.
Udałam, że tego nie słyszałam. 
-Dobra, więc ja już będę się zbierać - powiedział Niall i wyszedł.
Westchnęłam.
Co go interesuje to co łączy mnie z Harry'm?
Kim on dla mnie jest?
Za kogo się uważa?
Ten chłopak zaczyna mi działać na nerwy. 
Postanowiłam wziąć długą kąpiel.
Trwała ona około 2 godzin. Po wyjściu z wanny ubrałam się w pidżamę i położyłam do łóżka. Mój telefon zaczął dzwonić, powiadamiając mnie o tym, że dostałam sms'a.
Od: Nieznany
Hej, spotkamy się jutro? xx - Harry.
Do: Nieznany
Oczywiście. - Amy.
Szybko zapisałam sobie jego numer.
Od: Harry
To wpadnę po ciebie o 12.00. Dobranoc xx
Do: Harry
Dobranoc xx
Przeczytałam jeszcze kawałek książki i już po chwili usnęłam. 
-------------------------------------------------------------------
No i jak wrażenia? Cieszymy się ,że dobiłyście do 56 komentarzy <3 
Jutro postaramy się dodać 9 
Prosimy o komentarze bo nie wiemy czy pisać dalej 
KOCHAMY WAS ♥ / Rose

czwartek, 18 kwietnia 2013

Facebook

Więc jedna z was pytała się nas o nasze fb. Niestety nie możemy wam podać naszych prywatnych kont, ale założyłyśmy fanpage. Będziemy was tam informować o nowych rozdziałach itp. Więc lajkujcie https://www.facebook.com/pages/Amy-i-Niall-opowiadanie/534880959884635
KOCHAMY WAS♥/Amy,Rose

Rozdział 7.


*Następnego dnia
Tak,to już dzisiaj miał ze mną zamieszkać nowy domownik. Długo nad tym wczoraj myślałam i uznałam, że dobrze by było mieć jakąś osobę, która cię pokocha i będziesz miała pewność, że cię nie zrani. Bo przecież co taki malutki słodki kotek może zrobić? Na pewno poprawi mi humor. Z przemyśleń wyrwał się dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na ekran i od razu z twarzy zniknął mi uśmiech. Wahałam się czy odebrać. Dobra niech mu będzie, ciekawe co znowu wymyślił.
-Czego? -zapytałam
-Amy, błagam daj mi wyjaśnić - powiedział Niall - Spotkajmy się.
-Dzisiaj nie mam czasu. Muszę coś załatwić - prychnęłam po czym się rozłączyłam.
Niech sobie nie myśli, że jestem taka łatwa. Co on sobie myśli? Że mnie w sobie rozkocha a potem zostawi?
Ooo nie już taka naiwna nie jestem. Nie będę laską na jedną noc.
Po godzinie byłam już najedzona i ubrana. Ostatni raz zajrzałam do torebki by sprawdzić, czy mam kartkę z adresem schroniska.
*15 minut później
Właśnie stoję  przed budynkiem. Mam nadzieję ,że nie poryczę się jak jakieś dziecko, gdy zobaczę te wszystkie biedne zwierzęta, które przecież niczym nie zawiniły.
Dobra wchodzę.
-Dzień dobry - powiedziałam
-Witam - uśmiechnął się do mnie chłopak w loczkach. Na oko w moim wieku.
-Mam na imię Harry i jestem tu na praktykach. - przedstawił się - pomóc w czymś?
-Tak... Ja chciałam zaadoptować kotka - powiedziałam
-Ohh, kotka? Są takie słodkie - powiedział śmiesznie.
Zaśmiałam  się.
-Chodź oprowadzę cię. - dodał
-Okey - powiedziałam.
-Tutaj znajduję się moja ulubiona pieszczotka - powiedział.
Pokazał mi malutką białą kocice z niebieskimi oczkami. Była taka słodziutka i niewinna.
- Jaka słodziutka - powiedziałam
-Kimy, tak ją nazywamy - powiedział
-Mogę potrzymać? - zapytałam nieśmiało
-Jasne zostawię cię tutaj z nią. Chyba, że chcesz zobaczy jeszcze inne kotki?- zapytał
-Nie, chętnie z nią zostanę - odpowiedziałam
-Dobra ja za 10 minut wrócę - powiedział 
*15 minut później 
-Ona jest niesamowita! Mogła bym ją zaadoptować? - powiedziałam, lekko zasapana przez zabawę z małą.
-Jasne tylko musisz jeszcze coś podpisać i dać się zaprosić na kawę - odpowiedział z uśmiechem.
-Kusząca propozycja - powiedziałam - Tak w ogóle jestem Amy.
-No więc Amy, Harold zabiera ciebie i Kimy do kawiarni - odpowiedział.
-Kotka do kawiarni? - zapytałam z miną typu WTF?
-Racja, więc pozwolisz, że odwiozę Kimy do twojego domu? - zapytał.
-Jasne, chodźmy.
Po 20 minutach drogi dojechaliśmy.
-Może wejdziesz? - zapytałam.
-Z chęcią - odpowiedział
- Amy, mój boże. Dobijam się do ciebie od paru godzin gdzieś ty była? - zapytał Horan.
-Nie twój interes! Chodź Harry - powiedziałam 
Harold wyłonił się z auta , a Niall automatycznie stał się czerwony i napiął swoje mięśnie. O co chodzi?
-Styles...- warknął Niall
-Witaj Horan, ładną pogodę mamy. Nieprawdaż? - zapytał 
-Przestań pieprzyć o pogodzie! - krzyknął zdenerwowany Horan
-Zaraz,zaraz to wy się znacie?! - zapytałam się ich
Oboje przytaknęli.
-Chciałem cię zaprosić do kina, ale widzę, że już masz plany na wieczór. - powiedział smutny Niall.
- Ale...Niall - powiedziałam  zdezorientowana.
--------------------------------------------------------
I jak wrażenia po 7 ?
Zastanawiałyśmy się, jak wyobrażacie sobie Amy ; )
Następny rozdział pojawi się, gdy będzie 55 kom.
Wierzymy w was !/Amy,Rose

środa, 17 kwietnia 2013

Rozdział 6.


Kiedy wyszłam z domu Horan'a od razu skierowałam się do swojego mieszkania. Byłam na niego wściekła. Zjadłam i szybko rzuciłam się na łóżko. Jednak nie mogłam usnąć.
*Następny dzień
Wstałam o 12.00, ponieważ nie przespałam całej nocy. Cały czas myślałam o tym, co zrobił Horan. Byłam zła. Nie, zła to za mało powiedziane byłam wściekła. 
Włączyłam swój telefon i zobaczyłam 20 nieodebranych połączeń o Niall'a i jeden sms od mojego szefa. 
Od: Szef
Bądź dzisiaj w naszej sali o 17.00. Mamy spotkanie grupowe.
Odpisałam tylko "ok". Po chwili mój telefon znów zadzwonił. Myśląc, że to blondyn odebrałam go ze wściekłością.
-Czego?! - warknęłam.
-Amy? - powiedział damski głos. - Tutaj Danielle.
-Przepraszam Dan. Myślałam, że to ktoś inny - powiedziałam nerwowo.
-Spokojnie, nie gniewam się. Chciałam ci tylko przypomnieć, że dzisiaj próba - powiedziała dziewczyna.
-Tak, pamiętam - powiedziałam łagodnie.
Pożegnałyśmy się i zakończyłyśmy połączenie. 
Poszłam do łazienki i się ubrałam. Zjadłam małe śniadanie i położyłam się na kanapie. Włączyłam telewizję i pochłonęłam się programem kulinarnym. I tak z godziny 13.00 zrobiła się 16.30. Musiałam, więc powoli się zbierać. Włożyłam telefon i klucze do torby i wyszłam z domu. 
Po chwili usłyszałam jakiś głos. Horan - pomyślałam.
-Amy, przepraszam. Nie wiedziałem co robię. Nie chciałem cię zranić. Jestem idiotą - mówił bardzo szybko.
-Nie mów tyle, bo ci się zęby spocą - powiedziałam.
-Naprawdę cię przepraszam - mówił.
-Horan, proszę idź do domu i zobacz czy cię tam nie ma - odeszłam zostawiając go na chodniku.
Zdenerwowałam się. Myślałam, że może się zaprzyjaźnimy, ale on musiał wszystko zepsuć. Czemu gdy coś idzie dobrze, po chwili musi być źle?
Ze wściekłą miną udałam się na salę taneczną. Tam powitała mnie Danielle. Przywitałam się z nią i zaczęłyśmy tańczyć. Trener przedstawił nam nowy układ. Był naprawdę świetny! Tańczyliśmy do piosenki "Thrift Shop". Całkiem nieźle nam to wychodziło, jak na pierwszy raz. Było w miarę równo. Trener był z nas dosyć zadowolony. 
*2 godziny później
Po treningu podeszła do mnie Dan.
-Amy, posłuchaj. Mój chłopak w sobotę robi grilla i chciałabym cię zaprosić. - powiedziała.
-Dobrze - powiedziałam nieśmiało.
-Adres wyślę ci sms'em. - powiedziała uradowana.
Odpowiedziałam tylko "ok". Bardzo polubiłam Danielle. Była bardzo naturalna i pełna energii do życia. 
Po drodze rozmyślałam i słuchałam muzyki. Pogoda w czerwcu w Londynie była bardzo ładna. Odkąd przyjechałam ani razu nie padało. Zadowalał mnie ten fakt. Nie lubię deszczu. Wszystko jest wtedy takie ponure i pozbawione życia i kolorów. 
Kiedy wróciłam do domu od razu padłam na łóżko. Rozmyślałam o życiu. I jeszcze o czymś, ale nie chciałam się do tego przyznać. Obiektem moich rozmyśleń był Niall. Może za bardzo na niego nakrzyczałam? Nie. On mnie pocałował i się mu należało.
Wymyśliłam, że jutro pójdę do schroniska. Jestem w tym domu sama. Przydałby mi się jakiś zwierzak. 
Postanowiłam zaadoptować kotka. 
Tylko, gdzie w Londynie mają jakieś schronisko? - pomyślałam.
Wzięłam laptopa i wyszukałam w Google "adres schroniska w Londynie". Wyświetliło się kilka stron. Weszłam na pierwszą. Downing Street 43. Niedaleko mojego domu. 
Postanowiłam, że to właśnie tam się wybiorę. 
Z ta myślą odpłynęłam...
Miałam bardzo dziwny sen.
Śniło mi się morze. Leżałam na kocu i się opalałam. Po chwili kto do mnie podszedł i ochlapał mnie wodą. Nie wiedziałam kto to. 
-------------------------------------------------------------
Rany już 36 komentarzy. Kochamy was! To co dobijamy do 50? :D Mamy nadzieje ,że 6 rozdział też wam się spodoba. Jeszcze raz BIG LOVE ♥/ Amy,Rose

Rozdział 5.

*Następny dzień
Wstałam około godziny 10.00. Zastałam piękny widok. Horanek spał na podłodze z miną małego pieska. Uśmiechnęłam się na samą myśl tego, że dopięłam swego i zepchnęłam go w nocy na podłogę. 
Udałam się do łazienki, a tam ubrałam. Postanowiłam zrobić śniadanie dla mnie i Niall'a. Niech biedak zna łaskę pana. Pewnie jest głodny. Ostatnio zauważyłam, że on jest głodny cały czas. (All day, all night) 
Poszłam do kuchni i wyjęłam potrzebne składniki. Postanowiłam zrobić jajecznice. Wrzuciłam masło i jajka na patelnie i dodałam szczypiorek.
Po 15 min. była już gotowa. Nałożyłam jedzenie na talerze i czekałam na Horan'a. Chyba poczuł zapach jajecznicy bo już po chwili zszedł na dół. 
-Witaj, skarbie - uśmiechnął się Horan.
-A w ryj chcesz? - zapytałam najsłodziej, jak potrafiłam. 
-Widzę, że zrobiłaś mi śniadanie - uśmiechnął się zalotnie - Aż tak mnie kochasz?
-Chcę ci wynagrodzić nieprzespaną noc - powiedziałam.
-To dla mnie sama przyjemność - powiedział. - Co ty na to, żeby iść do wesołego miasteczka?
-W sumie nic lepszego nie mam do roboty - uśmiechnęłam się.
W ciszy zjedliśmy śniadanie. Znaczy ja zjadłam. Niall je wchłonął.
-Horan, gdzie twój piesek? - zapytałam po chwili.
-Pzed burzą odniosłem go do domu - odpowiedział.
Gdy skończyłam jeść Niall poszedł do domu, żeby się przebrać.
-Twoja mama nie była na ciebie zła? - zapytałam, gdy wrócił.
-Nie, mieszkam sam - powiedział - Dlatego sypialnie mam wolną - mrugnął, a ja uderzyłam go w ramię.
Wyszliśmy z domu i udaliśmy się do żółtego pojazdu zwanego taksówką. 
Po 30 minutach byliśmy w wesołym miasteczku. Od razu ruszyliśmy na kolejkę górską. Widziałam, jak Niall zaczął nerwowo przebierać palcami. 
-Jeśli się boisz, to pójdziemy gdzieś indziej - pocieszałam go.
-Nie, chodźmy - mówił zdenerwowany.
Weszliśmy do wagonu i zajęliśmy swoje miejsca. Po chwili kolejka ruszyła. Horan od razu ścisnął moją rękę. Bał się. Chciałam wybuchnąć śmiechem, ale się powstrzymywałam. Nie chciałam, żeby się obraził. Kiedy kolejka się zatrzymała Niall pierwszy z niej wyskoczył i prawie zaczął całować ziemię. Zaśmiałam się.
-Chodźmy na lody - zaproponował.
Pokiwałam głową na "tak".
-Jaki smak chcesz? - zapytał.
-Czekoladowe - odpowiedziałam.
-Dwa razy lody czekoladowe - powiedział do pani w budce z lodami.
Usiedliśmy na ławce i zaczęliśmy konsumować nasze lody. Gdy zobaczyłam twarz Niall'a wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem. Horan był ubrudzony czekoladą. Podałam mu chusteczkę. 
-Co? Mam coś na twarzy? Po co mi ta chustka? - pytał.
-Bo...- znowu wybuchnęłam śmiechem.
-Mogłabyś mnie wytrzeć? - zapytał i nastawił policzek.
-Yyy... No dobra - powiedziałam po chwili.
*Parę godzin później
Po powrocie z wesołego miasteczka udaliśmy się do domu Horan'a. Postanowiliśmy lepiej się poznać. Dowiedziałam się, że Niall tak naprawdę pochodzi z Irlandii. Ma 19 lat i młodszą siostrę , którą już poznałam. Z przemyśleń wyrwał mnie blondynek.
-Głodny jestem - powiedział - Zróbmy coś do jedzenia albo zamówmy cokolwiek.
-Hmm... to może zróbmy pizze - powiedziałam po chwili namysłu.
Horan zaczął skakać, jak małe dziecko, które dostało lizaka. 
Zaczęliśmy wyjmować składniki. Chyba każdy wiedział, jak to się skończy. Zaczęliśmy wojnę na jedzenie. Ja miałam mąkę we włosach, a Niall jajko w nosie.
-Stop - pisnęłam.
-Nie, to jeszcze nie koniec - uśmiechnął się zalotnie.
Przysunął się coraz bliżej i cmoknął mnie delikatnie w usta. Odsunęłam się od niego, jak oparzona. 
-Wyjdź! - wskazałam na stronę drzwi.
-Ale to mój dom - mówił niesmiało. - Amy, ja przepraszam...
-W takim razie ja wyjdę  - bez wahania wyszłam trzaskając drzwiami.
---------------------------------------------------------
Jesteście wspaniali <3 Następny rozdział dodamy, gdy będzie 30 kom. Wierzę w was ! / Amy

wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział 4.

*Następny dzień
Dzisiaj postanowiłam iść do hali, którą znalazłam niedawno.
Kiedy zaczęłam tańczyć byłam w swoim żywiole. Nikt nie mógł mi przerwać. Kiedy skończyłam tańczyć podeszła do mnie jakaś dziewczyna. Wydawała się naprawdę miła.
-Hej, jestem Danielle. Danielle Peazer - powiedziała z uśmiechem.
-O mój boże. Uwielbiam cię - pisnęłam.
-Aww, dzięki. Miło mi - powiedziała Dan.
-Jeśli mogę spytać, to co ty tu robisz? - zapytałam.
-Przechodziłam obok i zobaczyłam cię. Jesteś naprawdę niesamowita. Chcę żebyś przyszła na mój trening - podała mi kartkę z numerem - Dzisiaj o 18.00. Co ty na to?
-Oczywiście! - krzyknęłam uradowana.
*5 godzin później
Dochodziła godzina 18.00. Byłam już przed budynkiem, w którym pracuje Danielle. Zdenerwowana weszłam do środka. Tam czekało około 5 dziewczyn. 
Po 15 min. zaczęłyśmy tańczyć. Po treningu trener kazał mi zostać. Był zachwycony! Chciał ze mną współpracować. Bez wahania się zgodziłam. Tego właśnie potrzebowałam. Docenienia przez kogoś. 
Kiedy wróciłam do domu była już 22.00, od razu rzuciłam się na łóżko. 
Gdy już zasypiałam, usłyszałam straszliwe drapanie w okno. Przestraszona udałam się do okna. Było już ciemno, więc każdy na moim miejscu by się przestraszył. 
Zobaczyłam malutkiego pieska. Bez wahania wpuściłam go do domu. 
Dałam mu jedzenie i spojrzałam na jego obroże. Był numer telefonu. Nie zważając na godzinę od razu zadzwoniłam. Jeden sygnał... drugi ktoś odebrał. 
-Halo? - słyszałam znajomy głos. 
-Yyy... Niall? - zapytałam.
-Amy? Zmieniłaś zdanie, mam przyjść? - zapytał.
-Hahaha, bardzo śmieszne. Twój pies jest u mnie. 
-Co? To jego wolisz? - mówił z pretensjami.
-Przyjdź - rozłączyłam się. 
Długo nie czekałam po 5 min. do drzwi zadzwonił Niall. Był ubrany w słodką piżamkę z misiem.
-To gdzie sypialnia? - zapytał.
Klepnęłam go w ramię. 
-Za co to? - zapytał.
-Za nic. 
Cmoknęłam parę razy, aby piesek przyszedł.
-Nie mam pojęcia, jak on się tutaj znalazł - powiedziałam.
-Najwidoczniej ma dobry gust - uśmiechnął się łobuzersko.
Wywróciłam oczami.
-Amy, ja się boję wracać... Mogę zostać? - zrobił słodką minę.
-No chyba sobie ze mnie jaja robisz? - zapytałam.
-Prooooszę - mówił.
-No dobra, wchodź, ale śpisz na kanapie - powiedziałam.
Horan od razu rzucił się na kanapę.
-Jakbyś mogła przynieść mi żelki, byłbym wdzięczny - powiedział.
-Hahahaha, nie. - powiedziałam. - Dobra, ja idę spać ty sobie rób co chcesz. Jesli jednak zmienisz zdanie to wiesz gdzie mieszkasz. Tylko proszę cię. ZOstaw moją lodówkę w spokoju.
-Dobranoc, Amy
-Dobranoc, Horan
-A buziak to gdzie? 
-W dupie.
-Nie pogardzę. - powiedział z chytrym uśmiechem - Ale dzisiaj chce w polik - nadstawił policzek.
Niechętnie podeszłam do niego i syknęłam mu do ucha "Chciałbyś".
-Ładnie pachniesz - powiedział.
Bez słowa poszłam na górę. 
Kiedy spokojnie sobie spałam usłyszałam grzmoty i błyskanie w oknie. Przestraszyłam się. Bardzo bałam się burzy. Przestraszona zbiegłam na dół. Tam zastałam chrapiącego Horan'a. Dobra, przyznam. Wyglądał słodko.
-Niall? 
-Mamo, jeszcze 5 minut
-Niall - potrząsnęłam nim.
-Amy? - zapytał.
-Nie kurwa, święty Mikołaj - powiedziałam - Boję się burzy, mógłbyś przyjść do mnie?
-Oczywiście, kochanie - powiedział.
-Gdybym się nie bała to straciłbyś zęba.
Zaśmiał się. 
Poszliśmy na górę i ułożyliśmy się na łóżku. 
-Horan, przesuń się. Nie mam miejsca - powiedziałam.
-Możesz spać na mnie - poruszył brwiami. 
-Chciałbyś - mruknęłam.
Już po chwili usnęłam... 
----------------------------------------------------------------------------
Hejoo miśki <3 już mamy napisany ten 5 rozdział ,ale dodamy go gdy będzie 20 komentarzy. Wierzę w was ♥/Rose

Rozdział 3.

*Następny dzień
Obudziłam się rano z wielkim bólem pleców. Chyba zasnęłam na kanapie. Ze złym humorem udałam się do kuchni. Zjadłam śniadanie i się ubrałam. Postanowiłam, że dzisiaj pójdę na rolki. Może to zaprzestanie bólowi pleców. Przy okazji zobaczę, gdzie mają jakąś dużą salę, w której mogłabym potańczyć. 
Założyłam rolki i wyszłam z domu. Moja ulica nie była ruchliwa, więc spokojnie mogłam jeździć. 
Założyłam słuchawki i zaczęłam jeździć. 
Nagle poczułam wielki ból w kolanie. Ktoś mnie przewrócił. Całe moje kolano było w krwi, nie mogłam chodzić. Przed sobą zobaczyłam Horan'a. Przeklęłam pod nosem.
-O mój boże, przepraszam - zaczął panikować - Podaj mi rękę, jedziemy do szpitala.
-Yyy, przecież żyję. To tylko stłuczone kolano - powiedziałam wykrzywiając się z bólu.
-Tak, właśnie widzę- prychnął.
-Daj mi już spokój! Przez ciebie mam same kłopoty.-odpowiedziałam.
Wtedy wziął mnie na ręce i niósł w stronę samochodu. Ze zdziwienia nie mogłam nic powiedzieć. Włożył mnie do samochodu i ruszył w stronę szpitala. 
Tam okazało się, że kolano jest tylko stłuczone i nie potrzeba zakładać gipsu. 
Po wyjściu ze szpitala Horan kazał mi jechać z nim. 
-Nigdzie z tobą nie jadę! Przejdę się, będzie bezpieczniej. - powiedziałam.
-Ale nie daj się prosić, nie zachowuj się, jak dziecko - powiedział.
Z przymusu wsiadłam do samochodu. 
Siedzieliśmy w ciszy. Chłopak niespodziewanie spytał się o moje imię.
-A co, chcesz mnie namierzyć? - zapytałam z pogardą. 
Chłopak widocznie się speszył.
-Amy - powiedziałam po chwili.
Uśmiechnął się.
-Niall - powiedział po chwili. 
Kiedy Horan przejeżdżał obok mojego domu, powiedziałam mu, że tutaj mieszkam.
-To widzę, że mam nową sąsiadkę - mrugnął do mnie.
-Kpisz ze mnie chłopcze? - zapytał na co on się zaśmiał - Tak, tak bardzo śmieszne. Dziękuję za podwiezienie i za stłuczone kolano.
-Znowu się zaczyna? - powiedział - Posłuchaj nie moglibyśmy zacząć od początku?
-Yyyy... Nie. Dobranoc - powiedziałam i wyszłam z samochodu. 
Chłopak zaparkował centralnie naprzeciwko mojego domu. Myślałam, że tam mieszka jakaś starsza pani. Stałam jak słup soli. Chłopak tylko mrugnął do mnie oczkiem i gestem ręki przedstawił swój dom. 
Speszona  weszłam do domu. Ten chłopak doprowadza mnie do szaleństwa. Westchnęłam.
Postanowiłam wziąć kąpiel. 
Kiedy stałam w samym ręczniku usłyszałam dzwonek do drzwi. Zapominając fakt, że stoję prawie naga otworzyłam osobie, która dobijała się do mnie. 
-Cześć Amy, ja przyszedłem po...- zmierzył mnie wzrokiem. 
Zaczerwieniona krzyknęłam.
-Horan, co ty tu do cholery robisz?! - krzyknęłam na cały głos.
-Ja... ten...yyy... no... cześć...- powiedział szybko.
-Dobra, wejdź. Daj mi 5 minut. 
Szybko wbiegłam na górę, wyciągnęłam ubrania i szybko je założyłam. Gdy już schodziłam ze schodów zobaczyłam całego zaczerwienionego Horan'a, który uparcie patrzył na jeden punkt.
-No to czego chciałeś? - zapytałam.
-Chciałem pożyczyć mąkę - powiedział po chwili.
-Jakbyś nie zauważył to wprowadziłam się tu wczoraj i  zaliczyłam już jedną wizytę w szpitalu, więc nie miałam czasu, żeby kupić tą cholerną mąkę! - mówiłam szybko.
-Racja - westchnął z uśmiechem.
-Suszysz zęby? - zapytałam.
-Jeżeli to cię uszczęśliwia to tak - powiedział z zalotnym uśmiechem.
-Odpuść sobie - wysyczałam.
-Dlaczego? - zapytał - Zobaczysz, jeszcze będziesz krzyczała moje imię w nocy.
-Pierdolony zboczeniec - mruknęłam - Pierdolić to ty się możesz ze swoim palcem.
-Jak już wspominałem... Lubię zadziorne - mrugnął do mnie.
-A wiesz jakich ja lubię chłopców? - zapytałam. - Takich, którzy w tym momencie opuszczają mój dom.
-Już idę - powiedział szybko - Do jutra Amy! - posłał mi buziaka w powietrzu.
Muszę załatwić sobie wiatrówkę - pomyślałam.
----------------------------------------------------------------
Już dodałam ;3 Stwierdziłam z moją przyjaciółką ,że będziemy się podpisywać, więc ja Rose ona Amy. Czekamy na więcej komentarzy. Kochamy was! / Rose

Powiadomienie

Aww,kochamy was <3 dziękujemy za łącznie 13 komentarzy! Naprawę aż chcę się pisać. Niedługo dodamy następny rozdział. Mam nadzieje ,że przyjdzie nam jeszcze dużoo komentarzy. KOCHAMY WAS ;3

Rozdział 2.

Złapałam za paczkę, jednak poczułam, że ktoś też ją trzyma...
Tym ktosiem okazał się nie kto inny, jak ten bezmyślny chłoptaś na lotnisku. 
-Kurwa, znowu ty? - zapytałam wkurzona.
-Też cieszę się, że cię widzę - mruknął.
-Odpuść sobie i daj mi w spokoju kupić moje ulubione żelki.
-Może nie zauważyłaś, ale to ostania paczka, a te żelki też są moje ulubione - powiedział 
-I co? - zapytałam - Będziemy się kłócić, jak dzieci w przedszkolu? Ja nie dam ci tak łatwo wygrać. Zobaczysz, że szczęśliwa wyjdę ze sklepu z paczką moich kochanych żelek, kiedy ty będziesz płakał, jak mała dziewczyna - przedrzeźniałam go.
-Aww, widzę, że zadziorna. Lubię takie - poruszył śmiesznie brwiami.
-Nie napalaj się tak, bo ci stanie - prychnęłam i bez słowa odeszłam z paczką żelek.
On nawet się nie zorientował, że mu ją zabrałam. Stał tam jak sierota. 
Gdy zapłaciłam za moją zdobycz, pewna siebie wyszłam ze sklepu, lecz znowu ten napalony blodynek mi przerwał.
-Czego znowu? - prychnęłam.
-Dasz mi swój numer? - zapytał nieśmiało.
-Burdel jest po drugiej stronie ulicy, napaleńcu - mrugnęłam do niego okiem.
Spłoszony odszedł w innym kierunku. Kolejny raz udało mi się go spławić. Byłam z siebie dumna. Jeśli ten zboczeniec myślał, że uda mu się mnie przelecieć to grubo się mylił. Nie jestem jakąś dziwką na jedną noc. 
Z pełnymi torbami wróciłam do domu. Wypakowałam zakupy i z triumfalnym uśmiechem ruszyłam do salonu. Swoim seksownym tyłeczkiem usiadłam na kanapie. Akurat leciał jakaś hiszpańska telenowela. 
Po chwili usłyszałam jakieś krzyki, wkurzona wyszłam z domu. Kierowałam się w stronę parku. Był on niedaleko mojego domu, więc dotarłam do niego szybko. 
Usiadłam na ławce i myślałam o swoim życiu. Tysiące myśli przebiegło po mojej głowie.
Po chwili jakaś mała dziewczynka przerwała moje jakże logiczne myślenie.
-Pseplasam, moge usiąść? - zapytała przeurocza istotka.
-Pewnie - uśmiechnęłam się do niej. - A co taka malutka dziewczynka robi tutaj w parku?
-Chowam się przed bratem, chciał mnie stąd zabrać, więc się mu schowałam.
-Ale tak nie wolno. Będzie się denerwował - powiedziałam do małej.
Po chwili przybiegł zasapany chłopak. Wiedziałam już, że to ten, który grał mi na nerwach od samego rana.
-Lauro Anne Horan, czy ty upadłaś na głowę?! - krzyknął do małej blondyn.
-Zaraz, zaraz to wy się znacie? - spytałam się .
-Niestety, to mój brat - mruknęła mała.
-Marsz do domu! - powiedział Horan (bo tak miał na nazwisko)
-Nie krzycz na nią! - krzyknęłam - To małe dziecko!
-A ty się nie wtrącaj - powiedział.
-Ach tak? To czemu mała od ciebie uciekła? - zapytałam
-To nie twój zasrany interes, dziwko! - krzyknął.
-O ty pieprzony skurwysynie... Jak możesz nazywać mnie dziwką?! - krzyknęłam - Gdybyś nie zrobił coś swojej siostrze, pewnie by tutaj nie przybiegła! Jesteś chujem.
-Nie znasz mnie! - krzyknął.
-I wice wersa! - krzyknęłam mu prosto w twarz - Pa mała. Powodzenia z tym czymś - pokazałam na Horan'a.
-Pa - powiedziała Laura.
Zbulwersowana odeszłam do swojego domu. 
Tam zjadłam kolację i odpłynęłam do krainy Morfeusza. 
------------------------------------------------------
Jeśli chcecie kolejny rozdział to musi być 5 komentarzy.

Rozdział 1.

*Perspektywa Amy
Obudziłam się w samolocie, gdyż jakieś dziecko zaczęło mnie kopać. Nigdy nie lubiłam latać samolotami. Po prostu się bałam, miałam lęk wysokości. 
Z braku zajęcia włączyłam swojego ipod'a, włożyłam słuchawki do uszu i zatonęłam w pierwszych dźwiękach piosenki Ed'a Sheeran'a -"Give me love". Po chwili pilot oznajmił nam, że zbliżamy się do lądowania. Zapięłam pasy bezpieczeństwa, po paru minutach samolot wylądował na lotnisku. Ludzie wychodzili, przepychając się nawzajem. Denerwowało mnie to. Ludzie nigdy nie mają czasu dla swoich rodzin, ciągle tylko praca i praca. Z przemyśleń wyrwał ból. Chyba ktoś na mnie wpadł. Jeszcze tego brakowało. No, ale czego mam się spodziewać, gdy przyjechałam do tak zaludnionego miasta, jakim jest Londyn. Otrzepałam się z brudu i z zamiarem nakrzyczenia na osobę, która tak bezczelnie na mnie wpadła. Zobaczyłam bardzo wysokiego blondyna z niebieskimi oczami.
-Co ty sobie wyobrażasz?! Idę sobie spokojnie, a ty na mnie tak bezczelnie wpadasz?! - krzyczałam jak opętana.
-Prze-przepraszam, ale to twoja wina - powiedział - Trzeba było się nauczyć chodzić, a teraz krzyczysz na mnie jak na jakiegoś dupka.
-Jesteś żałosny - mruknęłam pod nosem.
-Ja jestem żałosny? - mówił spokojnie.
-Tak, ty. A co masz problemy ze słuchem? - prychnęłam.
-Może mam problemy ze słuchem, ale ty masz problemy z głową! - mówił już zdenerwowany. 
-Pierdol się! - krzyknęłam, po czym pokazałam mu środkowego palca. 
-Z tobą? Nigdy! - krzyknął - Nie marnowałbym czasu.
Myślałam, że zaraz mu coś zrobię. Chciałam wyjść z siebie i stanąć obok.
Zdenerwowana odeszłam w stronę mojej zamówionej taksówki. 
Co ten chuj sobie wyobrażał? 
Myślał, że będzie mnie wkurwiać , gdy on zawinił? Mylił się. 
Mam nadzieję, że już nigdy nie spotkam go na swojej drodze. Inaczej ktoś by ucierpiał. 
Raczej byłby to on. 
Taksówkarz wyrwał mnie z myśli, domagał się pieniędzy za swoją pracę. Podałam mu banknoty i pozdrowiłam go środkowym palcem. Nie pozwolę, żeby ktoś mną pomiatał. 
Ktoś kto ze mną zaczyna ma wielki problem. Tym problemem jestem ja. 
Na widok mojego domu, na moich ustach pojawił się wielki uśmiech. Był to średniej wielkości domek, z jednym piętrem i z pięknym ogródkiem. Bez wahania wbiegłam do domu, nie zdejmując butów i rzuciłam się na łóżko. Było bardzo wygodne. Wiedziałam, że już je pokocham. Usłyszałam burczenie w brzuchu. No tak. Cały dzień bez jedzenia, a ja przecież kocham jedzenie i wszystko co z nim związane. 
Zajrzałam do lodówki. Tak, jak myślałam. Świeciła pustkami. Musiałam, więc jechać do sklepu. Szybko się przebrałam i popędziłam w stronę najbliższego sklepu. Jak się okazało był to sklep naprzeciwko mojego domu. Otworzyłam drzwi i byłam w niebie. Moim oczom ukazało się bardzo duże stoisko ze słodyczami. Szybko dorwałam się do moich ulubionych żelek. Złapałam za paczkę, jednak poczułam, że ktoś też ją trzyma...
----------------------------------------
I jak wrażenia po pierwszym rozdziale? 
Kochamy was xx

Prolog

Czy jestem szczęśliwa?
Owszem, ale tylko w swoim świecie. Wtedy, gdy tańczę.
Co się stało z moim byłym chłopakiem?
Okazał się wielkim dupkiem, który pieprzy się pewnie teraz z moją "przyjaciółką". Teraz zastanawiam się po co mi mówił, że mnie kocha? Chciał mnie zranić? Aż tak mnie nienawidził?
Co robię teraz?
Właśnie jadę do Londynu, mojego nowego życia. Chcę tam zacząć wszystko od początku i  już nigdy nie dać się zranić jakiemuś chłopakowi.