wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział 2.

Złapałam za paczkę, jednak poczułam, że ktoś też ją trzyma...
Tym ktosiem okazał się nie kto inny, jak ten bezmyślny chłoptaś na lotnisku. 
-Kurwa, znowu ty? - zapytałam wkurzona.
-Też cieszę się, że cię widzę - mruknął.
-Odpuść sobie i daj mi w spokoju kupić moje ulubione żelki.
-Może nie zauważyłaś, ale to ostania paczka, a te żelki też są moje ulubione - powiedział 
-I co? - zapytałam - Będziemy się kłócić, jak dzieci w przedszkolu? Ja nie dam ci tak łatwo wygrać. Zobaczysz, że szczęśliwa wyjdę ze sklepu z paczką moich kochanych żelek, kiedy ty będziesz płakał, jak mała dziewczyna - przedrzeźniałam go.
-Aww, widzę, że zadziorna. Lubię takie - poruszył śmiesznie brwiami.
-Nie napalaj się tak, bo ci stanie - prychnęłam i bez słowa odeszłam z paczką żelek.
On nawet się nie zorientował, że mu ją zabrałam. Stał tam jak sierota. 
Gdy zapłaciłam za moją zdobycz, pewna siebie wyszłam ze sklepu, lecz znowu ten napalony blodynek mi przerwał.
-Czego znowu? - prychnęłam.
-Dasz mi swój numer? - zapytał nieśmiało.
-Burdel jest po drugiej stronie ulicy, napaleńcu - mrugnęłam do niego okiem.
Spłoszony odszedł w innym kierunku. Kolejny raz udało mi się go spławić. Byłam z siebie dumna. Jeśli ten zboczeniec myślał, że uda mu się mnie przelecieć to grubo się mylił. Nie jestem jakąś dziwką na jedną noc. 
Z pełnymi torbami wróciłam do domu. Wypakowałam zakupy i z triumfalnym uśmiechem ruszyłam do salonu. Swoim seksownym tyłeczkiem usiadłam na kanapie. Akurat leciał jakaś hiszpańska telenowela. 
Po chwili usłyszałam jakieś krzyki, wkurzona wyszłam z domu. Kierowałam się w stronę parku. Był on niedaleko mojego domu, więc dotarłam do niego szybko. 
Usiadłam na ławce i myślałam o swoim życiu. Tysiące myśli przebiegło po mojej głowie.
Po chwili jakaś mała dziewczynka przerwała moje jakże logiczne myślenie.
-Pseplasam, moge usiąść? - zapytała przeurocza istotka.
-Pewnie - uśmiechnęłam się do niej. - A co taka malutka dziewczynka robi tutaj w parku?
-Chowam się przed bratem, chciał mnie stąd zabrać, więc się mu schowałam.
-Ale tak nie wolno. Będzie się denerwował - powiedziałam do małej.
Po chwili przybiegł zasapany chłopak. Wiedziałam już, że to ten, który grał mi na nerwach od samego rana.
-Lauro Anne Horan, czy ty upadłaś na głowę?! - krzyknął do małej blondyn.
-Zaraz, zaraz to wy się znacie? - spytałam się .
-Niestety, to mój brat - mruknęła mała.
-Marsz do domu! - powiedział Horan (bo tak miał na nazwisko)
-Nie krzycz na nią! - krzyknęłam - To małe dziecko!
-A ty się nie wtrącaj - powiedział.
-Ach tak? To czemu mała od ciebie uciekła? - zapytałam
-To nie twój zasrany interes, dziwko! - krzyknął.
-O ty pieprzony skurwysynie... Jak możesz nazywać mnie dziwką?! - krzyknęłam - Gdybyś nie zrobił coś swojej siostrze, pewnie by tutaj nie przybiegła! Jesteś chujem.
-Nie znasz mnie! - krzyknął.
-I wice wersa! - krzyknęłam mu prosto w twarz - Pa mała. Powodzenia z tym czymś - pokazałam na Horan'a.
-Pa - powiedziała Laura.
Zbulwersowana odeszłam do swojego domu. 
Tam zjadłam kolację i odpłynęłam do krainy Morfeusza. 
------------------------------------------------------
Jeśli chcecie kolejny rozdział to musi być 5 komentarzy.

18 komentarzy:

  1. SUPER CZEKAM NA NASTĘPNY ! ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Postaramy się dzisiaj wieczorem <3

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG, świetny *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie czytałam lepszego opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiedz, że przybyła wam nowa fanka ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowity! Dodajcie dzisiaj!:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Omomomomo świetne <3
    Czekam nn ; )

    OdpowiedzUsuń
  8. Nawet nie wiecie ile to dla nas znaczy :) Kochamy was ♥/Rose

    OdpowiedzUsuń